Uploaded with ImageShack.us

piątek, 23 listopada 2012

64. ,,Przyjaciółka"

Miałam z głowy Zuzkę więc spokojnie mogłam sobie pojeździć chociaż nie powiem, bez Toma było strasznie nudno bo nie miał kto mnie uczyć robić triki na desce albo opowiadać złośliwie anegdoty z życia swojego brata, które w większości wypadków były żenujące i gdybym zamiast męczyć się już kolejny z kolei rok męczyć się na medycynie jednak wybrała dziennikarstwo, na pewno dostałabym niezłą sumkę za publikację przynajmniej jednej z historii w jednym z plotkarskich pisemek. No nieważne, w każdym razie aktualnie jeździłam w tą i z powrotem raz po raz obijając sobie kość ogonową gdy nagle na kogoś wpadłam, poszkodowanym a właściwie poszkodowaną  okazała się być dziewczyna, z którą chodziłyśmy do jednej klasy w liceum i za którą specjalnie nie przepadałyśmy bo zawsze należała do „elity” klasowej
- OMG Maja, to naprawdę ty!-pisnęła jakbym co najmniej była jedną z jej „ psiapsiółek”
- cześć- powiedziałam wymuszając uśmiech- kopę lat i nie zmieniłaś się ani trochę- zlustrowałam ją od stóp do głów  zdecydowanie się nie zmieniła ani pod względem wrednego charakteru ani wyglądu… no może z wyjątkiem widocznego nadmiernego botoksu ust i nasylikowanych cycków ta…
- och ty też kochana, wyglądasz wspaniale- zapiszczała- a w ogóle to co tutaj robisz?
-yyy… jeżdżę na desce?- zapytałam mając nadzieję, że wreszcie się odczepi
-to to akurat widzę- zachichotała sztucznie- ale chodziło mi bardziej o Austrię
- przyjechałam z przyjaciółką, na pewno kojarzysz Zuzę, żeby trochę odpocząć po sesji
-ach wspaniale, koniecznie musimy się spotkać i nadrobić zaległości z tylu lat… a co studiujecie?- kobieto, ostatnią rzeczą, którą bym zrobiła byłoby pójście z tobą gdziekolwiek i gadanie o ostatnich kilku latach
-nie wiem czy znajdziemy czas bo jesteśmy bardzo zajęte-ta jasne biorąc pod uwagę fakt, że byłyśmy jeszcze 2 dni temu to to jest zgodne z prawdą ale każda wymówka jest dobra- no a studiujemy medycynę
-och to wspaniale, ja studiuję prawo- jej nabrzmiałe od botoksu usta wydęły się na coś w kształcie uśmiechu, serio? Prawo czy ona nie jest na to za głupia? Poza tym po bio-chemie iść na coś tak humanistycznego… paranoja
- to bardzo fajnie wiesz co przepraszam cię ale muszę…- już chciałam zwiać gdy komórka w mojej kieszeni przypomniała o swoim istnieniu instrumentalną wersją spring nicht
-halo?- odezwałam się pierwsza nie patrząc na numer dzwoniącego
- cześć mała- na te słowa na mojej twarzy pojawił się uśmiech
-hej- odwróciłam się plecami do Karoliny- jak się bawicie?-odpięłam deskę i usiadłam na niej na śniegu
- no wiesz jest bardzo fajnie zważywszy, że moja cholerna kuzynka siedzi teraz w kinie ze swoim chłopakiem a ja mam pod opieką dwójkę dzieci
- kogo ci jeszcze dorzucili?- zapytałam
- no wiesz 1 września 89 roku dorzucili mi w dwupaku takiego jednego kretyna, który niestety nie dorósł- na te słowa tylko się zaśmiałam i spojrzałam do góry na nieszczęście koszmar senny nadal stał jakieś trzy metry ode mnie i aktualnie gapił się na mnie ze zdziwieniem- a tak w ogóle to co u ciebie?-dodał
 -a nic ciekawego, Majka pobiegła przepraszać tego chłopaka, który by z nią na zdjęciu dzisiaj, na pewno widziałeś bo wnioskując po telefonie twojego brata to zrobił niezłą histerię no a teraz jestem na stoku i mi się bez ciebie baaardzo nudzi i – tu zaczęłam po niemiecku mając nadzieję, że wymalowana Barbie nie poprawiła się w znajomości tego języka- spotkałam taką wymalowaną laskę która chodziła ze mną do liceum i teraz udaje nie wiadomo co i nie chce się odczepić
- a ładna jest?- zapytał Tom
- weź bo cię walnę na odległość- zagroziłam a on tylko się zaśmiał
-no przecież żartuję, w każdym razie dzwonię żeby ci powiedzieć, że już jutro będziesz mnie miała znowu na karku, mam nadzieję że się cieszysz- na mojej twarzy pojawił się banan gigantycznych rozmiarów
- tak!- powiedziałam i usłyszałam głośny brzdęk tłuczonego szkła
- dobra młoda, muszę lecieć i przywiązać tego debila do kaloryfera bo znowu coś potłucze, to widzimy się jutro- dodał i się rozłączył a ja byłam w siódmym niebie
- kto to?- na ziemię sprowadził mnie piskliwy głos blondi
- mój chłopak- powiedziałam bez namysłu i od razu tego pożałowałam
- omg masz chłopaka z Niemiec? – zapytała, czyli jednak jakaś wiedza na temat tego języka pozostała w jej makówce
- a dlaczego miałabym nie mieć?- zapytałam trochę zbyt ostro coraz bardziej poddenerwowana jej obecnością
- bo to takie do ciebie niepodobne- powiedziała a ja wstałam i zaczęłam zapinać deskę, no jasne i ma to prawo mówić dziewczyna, która nie odezwała się do mnie przez 3 lata szkoły ( nie licząc  kąśliwych uwag) a teraz odwala przedstawienie
-tak fajnie, no dobra fajnie się rozmawiało ale mi się spieszy- nie czekając na jej odpowiedź przechyliłam się na desce i zaczęłam jechać nabierając coraz większej prędkości
- fajnie było cię spotkać, mam nadzieję, że niedługo znów się spotkamy!-usłyszałam jeszcze za sobą, no niedoczekanie twoje- pomyślałam i 2 minuty później byłam już na dole. Odpięłam deskę i zamiast iść do kolejki na wyciąg poszłam w kierunku knajpki w której kiedyś spotkaliśmy z Tomem Billa i Zuzkę usiadłam przy barze i zamówiłam gorącą czekoladę z bitą śmietaną i szarlotkę na ciepło, chrzanić dietę, od czasu do czasu można zaszaleć. Później wróciłam do hotelu zmęczona rzuciłam się w stroju narciarskim na łóżko nie zważając na to, jak nasz pokój wygląda
-ekhm- usłyszałam wymowne chrząknięcie i leniwie otworzyłam jedno oko
- czy mogłabyś się łaskawie nie wylegiwać w ciuchach na łóżku?- dopiero co posprzątałam
- nie marudź jak ci powiem na kogo wpadłam na stoku to padniesz- powiedziałam a ona wyraźnie zaintrygowana spojrzała na mnie- a i zapomniałam ci powiedzieć, dzwonił T. jutro wracają z L.A na te słowa moja,(ostatnio mało przewidywalna przyjaciółka) podeszła do ściany i walnęła w nią głową
- Zuza, ja rozumiem, że masz problemy ale ja z tobą misiu na trepanacje czaszki po bliskim spotkaniu za ścianą jechać do szpitala nie będę- powiedziałam i zostałam zlustrowana morderczym spojrzeniem

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz