To jest historia dwóch dziewczyn, które wyjechały na ferie i nie spodziewały się, że w kurorcie narciarskim przeżyją niezapomnianą przygodę ze swoimi idolami. Co może się stać, gdy niespodziewanie utknie się na wyciągu z dwójką sławnych bliźniaków? Przekonajcie się sami...
piątek, 31 maja 2013
84. Obiecuję
-Tom, gdzie ty mnie ciągniesz do jasnej
cholery?! – byłam załamana. Przez totalne bałaganiarstwo mojego faceta (a Zuzka
narzeka, że to ja jestem niezorganizowana!) właśnie spóźniłam się na jedyny
tego dnia samolot do Polski. Jestem pewna, że moja przyjaciółka szybuje gdzieś
tam teraz w przestworzach i zastanawia się, co się ze mną dzieje. A ja właśnie
błąkam się po lotniku i jestem ciągnięta nie mam pojęcia gdzie. Tom mówi, że
wpadł mu do głowy jakiś genialny plan, ale już nauczyłam się nie do końca
wierzyć w te jego niesamowite pomysły. Wiadomo, że powinnam skakać ze
szczęścia, że w skutek nieszczęśliwego przypadku mogę spędzić jeszcze choć
trochę czasu z mężczyzną moich marzeń, ale mimo wszystko wolałabym teraz
siedzieć wygodnie na pokładzie jakiejś wielkiej maszyny i wysłuchiwać
niezliczonych opowiadań Zuzy o tym, jaki to Bill jest przystojny, cudowny,
niesamowity i tak dalej.
-Już prawie jesteśmy, nie denerwuj się
– uspokoił mnie, po czym wykonał jakiś tak krótki telefon, że prawie nic nie
zrozumiałam z jego niemieckiego słowotoku, wychwytując tylko pojedyncze słowa
jak ,,bagaż” , ,,inny samolot” i ,,zmiana kursu”.-Tom, jaka zmiana kursu?! – krzyknęłam, kiedy tylko odłożył słuchawkę
-Kochanie, więcej zaufania, dobrze? wszystko mam przemyślane, spokojnie – nie wiem jak mogłam być spokojna, ale stwierdziłam, że mimo wszystko spróbuję. Szliśmy więc tak jeszcze przez chwilę, skręcając w coraz mniejsze korytarze, aż wreszcie doszliśmy do wielkich drzwi z napisem ,,loty prywatne”. I wtedy zaczęłam rozumieć…
-Kaulitz, stój. – pociągnęłam go za rękę, żebyśmy się zatrzymali – Ty chyba nie planujesz lecieć do Los Angeles przez Polskę!
-No i przejrzałaś mnie – mrugnął do mnie porozumiewawczo, jednocześnie usiłując wznowić marsz w kierunku hali prywatnych odlotów
-Ale jak… Nie zgadzam się, rozumiesz?! – wreszcie stanął zrezygnowany i spojrzał mi prosto w oczy
-Maja, o co ci chodzi?
-Po pierwsze, Polska jest zupełnie w innym kierunku, po drugie, nawet sobie nie chcę wyobrażać ile taka zmiana kursu kosztuje, a po trzecie…
-To czasem mogłabyś przestać marudzić i mi zaufać – i skutecznie uniemożliwił mi dalsze narzekanie, składając na moich ustach namiętny pocałunek. Oczywiście poddałam mu się bez walki, więc mój gitarzysta jak zwykle dostał to, czego chciał (muszę zdecydowanie popracować nad asertywnością).
-Ale…
-Chodź, skarbie – i, tym razem bez protestów, znów zaczęliśmy iść przed siebie, by po jakichś pięciu minutach znaleźć się na podkładzie najbardziej luksusowego samolotu, na jakim kiedykolwiek w życiu byłam, a jaki spotyka się tylko w amerykańskich filmach. I nie miało to nic wspólnego z tanimi liniami lotniczymi, którymi podróżowałyśmy z Zuzką. Naszym oczom ukazali się pozostali członkowie Tokio Hotel, z czego dwóch właśnie urządzało sobie bitwę na żarcie, a jeden siedział przy oknie (chyba myśląc), wzdychając melancholijnie i patrząc w dal. Ktoś tu za kimś tęskni. Kiedy młodszy Kaulitz nas zobaczył, najpierw zrobił wielkie oczy, a potem jeszcze bardziej pogrążył się w depresji, widząc mnie, kiedy on już musiał rozstać się z moją przyjaciółką… Swoją drogą, jestem bardzo ciekawa czy coś z tego ich związku będzie. Na dłuższa metę, nie sądzę.
-No no no, kogo my tu mamy… – odezwał się Georg, zręcznie uchylając się przed lecącym ze strony Gustava chipsem
-Spieprzaj łaskawie i wróć do zajęć na swoim poziomie intelektualnym, co? – ku mojej radości widziałam, że Tom nie chce zmarnować ani chwili, która możemy spędzić razem
-Oho, widzę ktoś się drażliwy zrobił… - włączył się Gustav
-No już nawet zażartować nie możnaa….! – basista ledwo mógł dokończyć zdanie, gdyż tym razem już oberwał paluszkiem, więc dwaj muzycy przestali zwracać na nas jakąkolwiek uwagę, zajmując się z powrotem swoimi problemami. Podczas, gdy Tom musiał na chwilę mnie zostawić (obiecując przy tym, że wróci dosłownie za minutę i prosząc, bym zajęła dość oddalone miejsce) ja podeszłam do jego młodszego brata, chcąc chociaż trochę podnieść go na duchu. usiadłam więc koło wokalisty, niezbyt skłonnego do rozmowy
-Hej
-O, Majka – spojrzał na mnie lekko nieobecnym wzrokiem – Nie widziałem cię…
-Bill, ogarnij się chłopcze. Ja wiem, jest ciężko, ale weź ty się w garść wreszcie….
-Łatwo ci mówić…
-jakbyś nie zauważył, zaraz będę w dokładnie takiej sytuacji jak ty. Ale są czaty, telefony, masz kasy jak lodu, więc możecie się spotykać kiedy tylko chcecie… uwierz mi, będzie dobrze… - i kiedy już chciałam odejść, nagle złapał mnie za rękę, zmuszając do zatrzymania się
-Ale powiedz mi… Czy tam w Polsce… Jest ktoś…?
-A… O to ci chodzi… - czyli do tego wszystkiego dochodziło, że był o Zuzkę zajebiście zazdrosny – Spokojnie. Wierz mi, nie ma nikogo, a odkąd cię poznała mogę się założyć, że będzie skreślać dni w kalendarzu do kolejnego spotkania i na krok się bez telefonu nie ruszy… - w tej chwili za plecami wokalisty zobaczyłam Toma, który dość jednoznacznie dawał mi do zrozumienia, że pora zakończyć dyskusję – No, głowa do góry – na te słowa posłał mi dość marnie przekonujący, słaby uśmiech, a ja wyminęłam go i doszłam do Toma, który rozsiadł się wygodnie w fotelu po drugiej stronie pokładu. Kiedy podeszłam, gitarzysta wyciągnął rękę, a ja już po chwili znalazłam się na jego kolanach.
-Wiesz, że powinnam właśnie usiąść obok i grzecznie przypiąć się pasami?
-A wiesz, ile mnie to obchodzi? – i nasza rozmowa na jakiś czas się urwała. Siedzieliśmy tak razem, szybując w przestworzach, przytuleni do siebie, a ja zastanawiałam się, dlaczego z Austrii do Polski musi być do cholery tak blisko?! Myślałam też nad wieloma innymi rzeczami. Przecież Tom Kaultiz znany jest jako kobieciarz i bajerant. Wiem przecież, że przez te dwa tygodnie było super, że spędziliśmy tyle cudownych chwil, że… że się zakochałam. Zakochałam się w facecie, o którym krąży opinia, że nie przepuści żadnej imprezy, bez wyrwania jakiejś laski… I właśnie nad tym myślałam. Czy to ma szanse przetrwać…? Czy jest możliwe, żeby się zmienił? Dla mnie? W sumie podczas lotu niewiele rozmawialiśmy, starając się jednak jak najbardziej wykorzystywać te chwile. I kiedy akurat Tom zaczął opowiadać jakieś niestworzone historie na temat swojego młodszego brata, naszych uszu dobiegł komunikat oznajmiający, że jesteśmy w Polsce i pasażerowie, którzy wysiadają, mają przygotować się do opuszczenia pokładu, gdyż samolot nie ma pozwolenia na zbyt długie przebywanie na lotnisku. Znaczyło to mniej więcej tyle, że z tego samolotu wysiądę tylko ja. Spojrzałam na swojego ukochanego, a w jego oczach dostrzegłam ten sam ból i smutek, który sama czułam. Bez słowa wstałam z jego kolan i pozbierałam swoje rzeczy, kątem oka widząc pozostałych członków zespołu, którzy jednak chyba postanowili nie zakłócać nam pożegnania, więc po chwili zniknęli z zasięgu mojego wzroku. Wylądowaliśmy. Nadszedł czas pożegnania. Kiedy znalazłam się blisko wyjścia, gitarzysta podszedł do mnie i objął mnie w talii, a ja zatonęłam w spojrzeniu jego kasztanowych oczu obiecując sobie, że nie będę płakać
-Obiecaj mi coś… - zaczął
-Zależy, o co chodzi… - chciałam przybrać żartobliwy ton, nie chcąc okazać wzruszenia, jednak w głębi duszy wiedziałam, że w tej chwili zgodzę się an wszystko, o co tylko mógłby mnie poprosić
-Obiecaj, że zrobimy wszystko, żeby te dwa tygodnie nie okazały się tylko snem, żeby… żeby to przetrwało – Tom patrzył prosto na mnie, a ja nie mogłam uwierzyć w słowa wypływające z jego ust. Może faktycznie wszystko się ułoży?
-Jak możesz wątpić, że w ogóle… - głos jednak łamał mi się od łez. – Ja…
-Hej, skarbie, nie płacz – otarł moje łzy opuszkami palców, jednocześnie jego twarz znalazła się tylko kilka centymetrów od mojej
-Ja… - wzięłam głęboki wdech – Obiecuję – wyszeptałam, po czym nasze usta po raz ostatni złączyły się w namiętnym pocałunku. Jednak już po chwili byliśmy zmuszeni oderwać się od siebie, a ja sama opuściłam pokład samolotu, by powrócić do rzeczywistości.
Subskrybuj:
Posty (Atom)