Uploaded with ImageShack.us

niedziela, 9 grudnia 2012

72. Noc

- załatwione- powiedział Tom wskakując na łóżko na którym siedziałam z laptopem i po raz kolejny wstukiwałam informację o „ tajnym” koncercie. Gdyby ktoś parę tygodni temu powiedział mi, że będę siedzieć w jednym pokoju z jednym ze sławnych bliźniaków do tego obsługując ich aplikację i wpisując po kolei hasła do ich kont na portalach  społecznościowych, chyba raczej na pewno bym go wyśmiała
- co załatwione?- zapytałam nie odrywając wzroku od laptopa
- no przyjazd chłopaków, nie bardzo im się chciało ale Georg stwierdził, że będzie wreszcie miał okazję was poznać, aha i ułatwiłem ci zadanie bo udało mi się obdzwonić kilku znajomych z gazet plotkarskich, którzy obiecali, że narobią trochę szumu o koncercie i płycie
- dzięki-uśmiechnęłam się w jego stronę jednocześnie zamykając laptopa po dokonaniu ostatniego wpisu
-i gotowe- powiedziałam dumna z siebie
- to co teraz?- zapytał Tom
- hmm, zgłodniałam, może by tak  kolacja? Tym razem bez mamusi, tylko nasza dwójka…- zaproponowałam z przebiegłym uśmieszkiem
- ok… zarezerwuję stolik- powiedział Tom
- mam lepszy pomysł, może tym razem oszczędzimy sobie całe zamieszanie z ucieczką przed paparazzi i moje bieganie na szpilkach?- zapytałam a Tom zrobił zdziwioną minę
- co masz na myśli?- zapytał zbity z tropu
- zobaczysz- podniosłam słuchawkę telefonu hotelowego i wybrałam jeden z podanych numerów
- halo? Serwis pokojowy?- zapytałam
- tak, w czym mogę pomóc?- usłyszałam męski głos po drugiej stronie
- poproszę dwie duże porcje lodów najlepiej wszystkie smaki, jakieś dobre wino, miskę popcornu aha i czy istnieje możliwość wypożyczenia jakiegoś filmu?
- tak oczywiście- powiedział mężczyzna- czy coś jeszcze
- nie to wszystko, pokój 225 – powiedziałam po czym się rozłączyłam
- co ty chcesz robić?- zapytał zdziwiony Tom
- no wiesz kolacje przy świecach są oklepane ale wyżerka przy dobrym  horrorze to zupełnie co innego- wyszczerzyłam ząbki
- nie przestajesz mnie zadziwiać- powiedział Tom
Pół godziny później obydwoje leżeliśmy na łóżku z do połowy opróżnioną miską popcornu
- nieeeee nie idź tam głupia! czy ta laska nie słyszy strasznej muzyki ?!– krzyknęłam rzucając popcornem w stronę telewizora
-nie martw się, jeszcze nie umrze bo nie biegła przez las -powiedział Tom w podobnym stopniu pochłonięty oglądaniem filmu
- o i jest morderca! – wykrzyknęłam- no nie biegnij do tego lasu idiotko! – na te słowa Tom się zaśmiał i wziął kolejną garść popcornu
- co robicie?- usłyszałam głos Zuzy a resztka popcornu wylądowała na podłodze
- boże kobieto, ale mnie przestraszyłaś!- powiedziałam łapiąc się za serce
- sorki, widzę, że spędzacie czas w niekonwencjonalny sposób- powiedziała obrzucając wymownym spojrzeniem nasz baaaardzo brudny pokój
-oj tam oj tam - powiedziałam rzucając w nią jedną z poduszek, która była pod ręką – idź sobie proooszę- powiedziałam
- no dobra dobra, tylko grzecznie. - wskazała na naszą dwójkę - A! W takim razie Tom, ty tu ja tam. Masz zakaz wstępu do swojego pokoju, zrozumiano? - po czym prawie zniknęła za drzwiami
-aha jeszcze jedno, Bill powiedział, że…
-Zuza, błagam- tym razem odezwał się Tom
- no dobra dobra już znikam- powiedziała i zamknęła za sobą drzwi a my wróciliśmy do oglądania filmu…

 obudziłam się zdecydowanie nie w swoim pokoju do tego osoba śpiąca obok chrapała zbyt głośno jak na Zuzę, nieprzytomna rozejrzałam się dookoła… resztki popcornu na pościeli, dwie butelki wina i kieliszki na podłodze, szklane pucharki z bliżej nie zidentyfikowaną mazią w środku … cholera gdzie ja jestem - pomyślałam i nagle przypomniałam sobie wczorajszą noc spędzoną na oglądaniu  horroru. Spojrzałam na wyświetlacz komórki leżącej na szafce nocnej była dopiero piąta. Nie bardzo przejmując się obecnością Kaulitza wtuliłam się w poduszkę i ponownie odpłynęłam w objęcia morfeusza
- OMG!!!- powoli otworzyłam oczy jednocześnie osłaniając je dłonią od nadmiaru światła
-nie drzyj się tak- powiedziałam do Zuzy, która była sprawcą mojej pobudki
- TY MI KARZESZ BYĆ CICHO W TAKIEJ SYTUACJI?!!!!- wydarła się jeszcze głośniej, o czym ona do cholery mówi?- spojrzałam na Zuzę jak na idiotkę i nagle do mnie dotarło, całe zamieszanie spowodowane było pewnym niemieckim gitarzystą, który podobnie jak ja został właśnie brutalnie obudzony. Do tego spędził noc w naszym pokoju. fakt, może to wyglądać dwuznacznie…
- Zuza oddychaj, do niczego nie doszło- powiedziałam starając się uspokoić przyjaciółkę
- jak to nie?! ale wy…
-Zuza… wdech wydech…- powiedziałam spokojnie po czym uśmiechnęłam się w stronę Toma
-hej, chyba trochę nam się przysnęło- potarł ręką kark
- musimy to kiedyś powtórzyć- uśmiechnęłam się a Zuza wytrzeszczyła oczy- to znaczy oglądanie horrorów- wystawiłam w jej kierunku język
-która jest?- zapytał Tom
- dziewiąta dwadzieścia- powiedziała Zuza
- cholera!- Tom wyskoczył z łóżka jak oparzony
-co się znowu stało?- zapytałam zdezorientowana
- o ósmej miałem odebrać chłopaków z lotniska!-powiedział
-spokojnie, Bill już po nich wyjechał- powiedziała Zuza, a w tonie jej głosu zdecydowanie wychwyciłam nutę uwielbienia - i radziła bym wam się zbierać bo zaraz tu będą - powiedziała Zuza kierując się w stronę drzwi
- na serio - dodała a ja przykryłam głowę poduszką- jeszcze trochę takich akcji i jak słowo daję nie wyrobię nerwowo z tą trójką, jest gorzej niż w telenoweli brazylijskiej…

71. Trochę kultury!

Mam dla was dobrą radę nigdy ale to NIGDY nie dawajcie dziewczynie wygrać jeżeli nie będziecie mieć później korzyści bo na tym źle wyjdziecie. Do tej pory sądziłem, że jeżeli tak wspaniale radzę sobie w panowaniu nad jedną deską to nie będzie trudno poradzić sobie z dwiema, ale oczywiście nie miałem racji. Narty to czyste zło i to dosłownie. Niemal że co parę metrów lądowałem na ziemi co powodowało salwy śmiechu z ust Mai, która w takich chwilach powinna być pomocna
-HAHAHA bardzo śmieszne- zacząłem ją przedrzeźniać  gdy zbierałem się po kolejnym upadku
- przepraszam ale to naprawdę jest śmieszne- powiedziała Maja podając mi rękę. gdy już stanąłem na nogach stwierdziła że czas na poćwiczenie skręcania bo jadąc na krechę skoszę pół stoku i tu się zaczęło, bo niestety przyzwyczajony do deski przy każdym skręcie za bardzo przechylałem się na bok co sprawiało że traciłem równowagę z większą częstotliwością
- radzę ci uważać następnym razem, gdy na twoich nogach pojawi się snowboard- zagroziłem a ona wyszczerzyła zęby w uśmiechu
- oj no weź Tomi jeszcze tylko jeden zjazd wjazd i zjazd i w nagrodę pójdziemy na czekoladę- zaświergotała takim tonem jakby mówiła do psa albo dziecka
- to tego ma być więcej?- zapytałem przerażony bo to był nasz pierwszy zjazd z nie za dużej oślej łączki
- aha- powiedziała dumna z siebie i odjechała kawałek… spory kawałek
- a ty dokąd?!- zawołałem za nią
-teraz musisz do mnie podjechać!- krzyknęła wyraźnie rozbawiona
- jeszcze zobaczymy kto się będzie śmiał ostatni- powiedziałem pod nosem i jakimś cudem udało mi się do niej podjechać
- brawo!- zaklaskała w dłonie
-  a jakaś nagroda?- zapytałem unosząc brew na co ona cmoknęła mnie w policzek
-tylko tyle? Zapytałem niezbyt zadowolony
- sorry, kochanie, na więcej musisz sobie zasłużyć - powiedziała po czym odjechała kawałek. jednak tym razem zaliczyłem glebę. Po wielkich torturach udało mi się dojechać na dół (po raz drugi)  i zgodnie z obietnicą poszliśmy na czekoladę
- myślisz że się pogodzą?- zapytała Maja gdy już siedzieliśmy przy stoliku
- kto?- zapytałem głupio nie bardzo słuchając co do mnie mówi bo na telewizorze w rogu Sali znajdował się telewizor na którym reprezentacja Niemiec w piłce nożnej skutecznie zatruwała życie Hiszpanom
-no jak to kto?-zapytała zdziwiona Majka- czy ty w ogóle mnie słuchasz?- pomachała mi dłonią przed oczyma a gdy wreszcie na nią spojrzałem  wywróciła oczami i wymamrotała coś o facetach i ich zamiłowaniu do murawy
-idę po kawę- usłyszałem gdy po raz kolejny skupiłem się na meczu
- aha- powiedziałem, kątem oka obserwując fatalne zagranie Niemców, na co odpowiedziało mi zirytowane prychnięcie
-proszę -  przede mną z hukiem wylądował talerz z szarlotką i kawa której ponad połowa wylała się na spodek
-o co ci kobieto chodzi?- zapytałem zaskoczony patrząc z niedowierzaniem na dziewczynę, która w tej chwili wyglądała na mocno zirytowaną
-o nic mi nie chodzi!- powiedziała ostro po czym usiadła naprzeciwko i wbiła we mnie oczy
-no jednak jest jakiś powód bo nie zachowywałabyś się tak bez przyczyny – Majka westchnęła po czym podparła głowę na dłoniach i powiedziała podniesionym tonem
- dlaczego większość facetów musi się tak zachowywać?
- jak?- nie bardzo docierało do mnie o co jej w tej chwili chodziło ale ten ton zapowiadał ostrą awanturę na którą nie miałem w danej chwili w ogóle ochoty
- jesteśmy tu razem, rozumiem, że to nie jest randka tylko towarzyski wypad na narty ale mógłbyś chociaż zwracać uwagę na to co mówię a nie lampić się na telewizor i jakiś spoconych facetów biegających za kawałkiem nadmuchanej skóry! – zapamiętać: Maja zdecydowanie nie jest fanką piłki nożnej - Kaulitz! Patrz na mnie jak do ciebie mówię
-dalej nie rozumiem o co ci chodzi, kobieto- powiedziałem przy okazji dowiadując się z krzyków  dokoła, że moi rodacy zdobyli kolejnego gola
- a no o to, panie gwiazda, że kultura osobista, której ci widocznie brakuje wymaga aby w towarzystwie kobiety zwracać na nią uwagę a nie rozglądać się dookoła, skoro tak bardzo zależy ci na tym meczu, możemy równie dobrze wrócić do pokojów i będziesz miał czas na kibicowanie! - zerwała się z miejsca, nawet nie kończąc swojej kawy i nerwowo zaczęła zbierać swoje rzeczy
- Majka, zaczekaj – złapałem ją za nadgarstek po czym obróciłem wokół własnej osi tak, że stała przede mną - przepraszam- powiedziałem po czym zapadła chwila ciszy w trakcie której mierzyliśmy się wzrokiem. W końcu  Maja westchnęła i już chciała się odwrócić gdy złapałem ją w talii i przyciągnąłem do siebie - jeszcze nie skończyłem- uśmiechnąłem się łobuzersko i chwilę później nasze usta złączyły się w pocałunku. O dziwo mimo, iż było to miejsce publiczne nikt ani nic tym razem nam nie przerwało
- to co, wracamy czy może chcesz jeszcze mnie pomęczyć?- zapytałem gdy się od siebie oderwaliśmy, miałem oczywiście nadzieję, że Maja wybierze pierwszą opcję, ale niestety nadzieja matką głupich
- a jak myślisz?- zapytała szczerząc się od ucha do ucha
- mogę nie odpowiadać?- zapytałem z westchnięciem
- nie marudź Kaulitz- powiedziała po czym pociągnęła mnie w stronę wyjścia
 
(2 godziny później…)
-patrz!- wykrzyknęła Maja gdy wracaliśmy do hotelu, spojrzałem we wskazanym kierunku a moja szczęka prawie dotknęła ziemi przed hotelem na wielkim bilbordzie widniał napis „ przepraszam, że zachowałem się jak idiota ale nie wybaczyłbym sobie, gdybym cię stracił, błagam wybacz mi- Bill”- no no szanowny braciszek się postarał - pomyślałem z uznaniem, dlaczego ja na to nie wpadłem no przecież to ja jestem z naszej dwójki inteligentniejszy, bardziej pomysłowy, oryginalniejszy, przystojniejszy…
-to jeszcze nie wszystko - usłyszałem głos Majki, która gwałtownie pociągnęła mnie w bok przez co straciłem równowagę( chodzenie w butach narciarskich jest nie tylko nie wygodne ale także jak się okazuje nie bezpieczne. Wniosek: nigdy więcej!)
- co się znowu stał…- zamknąłem się bo przed hotelem ( znowu) koczowało stado fanów i paparazzi. brawo braciszku nie ma co, umiesz zwrócić na siebie uwagę. Jak zwykle zresztą.
- to co zrobimy?- zapytałem gdy staliśmy za zaułkiem jakiejś małej uliczki
- nie wiem, ale raczej wejście głównym wejściem odpada- powiedziałem siadając na śniegu
- mam pomysł, chodź- Maja jednym gwałtownym ruchem pociągnęła mnie w górę, (nie wiem skąd ta dziewczyna ma tyle energii i tak ogromne wahania nastrojów) ruszyła uliczką, która jak się okazało okrążała hotel
- gdzie ty chcesz tę…
- nie marudź tylko właź- pociągnęła mnie w stronę wejścia dla pracowników którego nie zauważyłem
- skąd o nim wiedziałaś?- zapytałem gdy już byliśmy w środku
- trochę mi się nudziło gdy musiałam  znosić towarzystwo Zuzy pod waszą nieobecność - wzruszyła ramionami i popchnęła  duże metalowe drzwi, za którymi znajdował się hol
-  zakład, że Zuza poleciała na ten chwyt?- zapytała Maja gdy czekaliśmy na windę
- stoi- potrząsnąłem jej wyciągniętą ręką

70. Koncert numer dwa

To było niesamowite, to znaczy to jest w końcu Bill Kaulitz i wiedziałam że w końcu mnie przeprosi ale że zrobi to w tak niesamowity sposób… No jak ja się mogłam dłużej na niego gniewać? Jestem tak szczęśliwa, że wszystko wróciło do normy! zaparło mi dech w piersi i to dosłownie, ale oczywiście moja „ cudowna” przyjaciółka i jej pacanowaty chłopak musieli wszystko zniszczyć, niestety… no i tak oto siedzimy teraz w czwórkę w hotelu i nie możemy za bardzo się ruszyć bo romantyczne przeprosiny okazały się zgubne, gdyż w pewnym sensie potwierdziły krążące plotki z tabloidów
- to co robimy?- zapytał Tom wisząc głową w dół na MOIM łóżku
- nie wiem, raczej na przebierankę się nie nabiorą- westchnęła Maja przerzucając jednocześnie kanały w tv
- może by tak jakieś oświadczenie do prasy albo co?- powiedział Bill
- i myślisz, że ktoś będzie to brał na serio?- zakpił Tom- oni mają bajeczkę w którą wszyscy wierzą, trzeba by było pomyśleć co zrobić, żeby zjeść ciastko i mieć ciastko-dodał a ja wywróciłam oczami w przeciwieństwie do swojego brata ten Kaulitz lubił sobie podjeść
-co proponujesz?- zapytałam krzyżując ręce na piersi
-hmm zastanówmy się…
- Mam!!! – Bill nagle wydarł się na cały regulator, po kilku minutach ciszy, tak, że Tom o mało nie spadł z łóżka –sekretny koncert – powiedział dumny z siebie, nie zwracając uwagi na przeklinającego pod nosem brata,  a my spojrzeliśmy na niego jak na kosmitę
-co masz na myśli?- zapytałam
-fani nie wiedzą co się dzieje, myślą, że jesteśmy tacy źli bo znikamy, zdradzamy i zaniedbujemy dziewczyny tym czasem my pokażemy im że nic się nie dzieje i przy okazji zareklamujemy nową płytę bez pomocy menagera
- i niby jak chcesz to zrobić?- zapytała wyraźnie zainteresowana Maja
-proste. napiszemy na aplikacji, Twitterze i na czymkolwiek się da że planujemy kameralny koncert dla największych fanów tu w Austrii, wynajmie się plac albo lobby w hotelu i ściągniemy chłopaków zagramy kilka dawnych kawałków i kilka z nowej płyty- jestem pewien, że fani będą szczęśliwi i usatysfakcjonowani 
- to by w sumie nawet mogło się udać- powiedziałam z uznaniem w głosie- ale trzeba wszystko zorganizować a to w cale nie będzie proste-powiedziałam
- wszystkim się zaraz zajmiemy, w sumie i tak nie mamy nic lepszego do roboty – Maja wskazała na okno
-wchodzicie w to?- zapytał wyraźnie ucieszony Bill
- no jasne!- powiedziałyśmy jednocześnie- tylko powiedz co mamy robić- dodałam
- no dobra to tak: Maja ty się zajmiesz publikacją w necie. podam ci loginy i hasła i napiszesz na naszych kontach informację że za trzy dni odbędzie się koncert, Tom, ty zadzwoń do chłopaków  i zrób wszystko żeby najpóźniej jutro wieczorem zjawili się w Austrii. Zuza i ja pójdziemy pogadać z kierownikiem hotelu o ewentualnym wynajęciu nam jakiegoś miejsca na koncert. – I ta część planu podoba mi się najbardziej! -  sądzę, że jeżeli zaznaczymy, że będzie to w pewnym sensie reklama dla tego miejsca i zjadą się ludzie, którzy będą musieli w końcu gdzieś spać, to uda nam się dojść do porozumienia – powiedział po czym wyciągnął mnie z pokoju
- no dobra to co planujesz? - Zapytałam gdy czekaliśmy na windę
-będziemy improwizować i liczyć na nieodparty urok osobisty- powiedział a ja zachichotałam
- no chyba nie zaprzeczysz, że trudno jest mi się oprzeć- dodał niższym głosem i uniósł prawą brew. To był chwyt w stylu Toma, ale podobał mi się.
- w istocie- powiedziałam i zbliżyłam swoje usta do jego, oczywiście ten moment został przerwany przez głośne „bim” windy, która ogłosiła wszem i wobec swoje przybycie
Weszliśmy do środka i po chwili jazdy w ciszy ( no może nie do  końca  bo towarzyszyła nam irytująca muzyczka) dotarliśmy na dół
-pani pozwoli- Bill wystawił szarmancko ramię, które ja objęłam (może nie do końca, bo jednak wolałam trzymać mocno upierdliwe kule) i poszliśmy w stronę recepcji gdzie wskazano nam drogę do gabinetu dyrektora hotelu
-dzień dobry- przywitaliśmy się
- ah witam, witam- powiedział facet- pan Kaulitz jak mniemam- powiedział mierząc Billa od stóp do głów
- tak, to ja a to moja dziewczyna Zuzanna- wskazał na mnie a facet wystawił dłoń i się przedstawił
-bardzo mi miło, Henry Evans w jakiej sprawie zaszczycili mnie państwo swoją obecnością?- zapytał
- mamy prośbę mianowicie nasz zespół…
- Tokio Hotel?- zapytał od razu
- tak, mamy w planach zorganizowanie koncertu w tym mieście, za trzy dni
- nie bardzo rozumiem… - mężczyzna spojrzał na nas w osłupieniu
- to będzie taki kameralny koncert dla fanów i myśleliśmy, że może pan będzie znał jakieś miejsce do zorganizowania tej imprezy
- och, myślę, że hotel może być za mały a na dworze będzie trochę za zimno ale może w okolicznej szkole było by w sam raz, mają ogromną, nowo wybudowaną halę sportową
- było by idealnie, a czy zna pan kogoś z kim można by było się skontaktować by to załatwić?- zapytałam
- ja się ty zajmę ale mam jedną prośbę- powiedział patrząc na Billa- moja córka jest waszą wielką fanką, czy mogła by się z wami spotkać przed lub po koncercie?- zapytał na co Bill uśmiechnął i przytaknął, mężczyzna zaczął mu dziękować i zapewniać, że wszystko załatwi. Pożegnaliśmy się po czym wyszliśmy na korytarz
- a teraz co?- zapytałam patrząc na chłopaka
- a teraz- zrobił tajemniczą minę- zabieram cię na lodowy obiad- powiedział i pociągnął mnie w stronę restauracji
I gdzie podział się ten ułożony, czytający przewodniki chłopak, który z każdą pierdołą leciał do mamusi?

69. Przepraszam

W jaki sposób można przeprosić dziewczynę? - to pytanie nie dawało mi spokoju przez ostatnie dwie godziny, które spędziłem w samotności w swoim( w tej chwili przypominającym wybuch bomby atomowej w Hiroszimie) pokoju i rozmyślałem nad sposobem udobruchania Zuzy. W sumie to teraz by się przydał taki Fineasz i Ferb:  kiedyś oglądałem taki odcinek ( i jakby coś to wcale nie jest bajka tylko dla dzieci, to bardzo edukacyjny i zabawny film uczący majsterkowania), w którym bracia chcieli zrobić prezent swojej przyjaciółce i wybudowali jej dom strachów i CAŁE wesołe miasteczko. oczywiście można by było coś zasponsorować ale w tej chwili miałem ograniczone możliwości i musiałem ograniczyć się do podstawowych środków takich jak: kwiaty, kolacja, książka, różowy sweterek z Los Angeles- ugh… czy jest w tych rzeczach coś co by od razu mówiło „kocham cię, przepraszam że byłem idiotą i pobiłem chłopaka tylko mi wybacz”?! i nagle mnie olśniło. wyjrzałem za okno gdzie znajdowała się wielka reklama pasty do zębów po czym wykonałem kilka telefonów i gdy wszystko było gotowe( dwie godziny później), zadzwoniłem na komórkę Zuzy, która na szczęście się nie rozłączyła
-czego tym razem chcesz Kaulitz?- zapytała gdy tylko odebrała
-Zuziu, ja wiem że byłem idiotą … - zacząłem, nie za bardzo oryginalnie
-palantem kretynem itp. Itd. To już wiem. Coś jeszcze? - przerwała mi. Czyli wariant, na który też liczyłem, czyli to, że Zuza już się nie gniewa, odpada. No cóż, mam nadzieję, że plan zadziała. Przypomniało mi się, że kiedyś czytałem jedną bardzo ciekawą książkę, w której zastosowali dokładnie taką samą technikę, którą ja zamierzałem zastosować. Ale najpierw trzeba ją przekonać, żeby w ogóle dostrzegła moje starania
-No wiem, no wiem, zasłużyłem sobie… ale czy mogłabyś wyjrzeć przez okno tylko na sekundę? Proszę…
-Że co proszę?!
-Podejdź do okna. Na sekundę.
- Kaulitz, ty naprawdę myślisz, że ja nie mam co robić…? – wiedziałem, że będzie ciężko.
-Zuza, proszę Cię tylko o to – przerwałem jej, już lekko poirytowany. – Możesz to dla mnie zrobić?
- Nie pojmuję twojego toku rozumowania ale dobrze, już znaj moją dobrą wolę… - Udało się! Teraz, dalsza część tez musi się udać. Chwilę później pojawiła się w oknie, w słuchawce usłyszałam ciszy okrzyk, później tylko OMG i nagle zapadła cisza. Moja dziewczyna stała w oknie i nie mogła uwierzyć własnym oczom. Jestem genialny! Muszę o wszystkim później opowiedzieć mamie, będzie taka dumna!
Może wyjaśnię co zobaczyła Zuza, tak dla ścisłości. mianowicie, zamiast reklamy Colgate widniał wielki napis o treści „ przepraszam, że zachowałem się jak idiota, ale nie wybaczyłbym sobie, gdybym cię stracił, błagam wybacz mi- Bill” na tle zdjęcia ogromnego bukietu pięknych, czerwonych róż. ale moment…
-To jeszcze nie wszystko- dodałem i już się przestraszyłem że się rozłączyła ale na szczęście odezwała się, choć dość niepewnym głosem
-co masz na myśli mówiąc, że to…
-przejdź do balkonu - Tym razem Zuzanna już się nie opierała. Widać billboard spełnił swoje zadanie. w końcu czerwona róża to nie tylko symbol romantycznej miłości, przekazuje także szacunek. Oznacza miłość, która potrafi przetrwać największe burze. Po chwili, z drugiej strony szyby zobaczyłem swoją dziewczynę która opuściła rękę z telefonem i stała chwilę oniemiała, z otwartymi ze zdumienia ustami po czym otworzyła drzwi
- jak ty tu wszedłeś!?- zapytała po chwili, kiedy tylko odzyskała mowę,  ale uciszyłem ją gestem dłoni, włączyłem podkład muzyczny z mojego telefonu  i zacząłem śpiewać „My Girl” Phila Collinsa - wiem że to nic z naszego repertuaru, ale nie samym Tokio Hotel człowiek żyje, a poza tym pasowało do sytuacji idealnie „I’ve got sunshine on cloudy day when It’s cold outside…”- gdy skończyłem Zuza miała łzy w oczach, już chciałem zapytać czy zrobiłem coś nie tak jednak ona rzuciła mi się na szyję (nagle gips przestał jej przeszkadzać), niemal zwalając mnie z nóg i skutecznie pozbawiając tchu
-przyznaję zachowałeś się jak kretyn ale skutecznie to naprawiłeś- powiedziała przez łzy wzruszenia, po czym nasze usta się spotkały. Początkowo się zdziwiłem (oczywiście było to zaskoczenie niesamowicie pozytywne, bo znając Zuzannę nie sądziłem, że pójdzie mi aż tak łatwo), ale oczywiście odwzajemniłem pocałunek. Poczułem się jak najszczęśliwszy człowiek na Ziemi. oczywiście do sprawy tamtego durnia jeszcze kiedyś wrócimy, ale nie teraz. Teraz byłem trochę zajęty. Cały świat zaczął wirować, do czasu gdy…
-dawaj pięć euro- usłyszałem głos Mai - odskoczyliśmy od siebie jak oparzeni i obydwoje spojrzeliśmy na Maję i Toma, którzy stali w progu a mój bliźniak niechętnie wyciągnął banknot pięć euro i podał je swojej towarzyszce
-czy wy zawsze musicie pojawiać się w nieodpowiednim momencie? – zapytała zbulwersowana Zuza – Wypad mi stąd…! – no nie, to nie było miłe w stosunku do mojego brata i jego przyjaciółki, chociaż mimo wszystko wolałbym, gdybyśmy w tym momencie zostali sami…
-Sorki, dzieci, ale ten napis na zewnątrz nas sprowokował - powiedział Tom- nie mówiąc już o fankach i jakiejś setce Paparazzi - dodał i obydwoje podbiegliśmy do drugiego okna. Czyli plan chyba jednak miał swoją słabą stronę…
-no pięknie…