Miałam z głowy Zuzkę więc spokojnie
mogłam sobie pojeździć chociaż nie powiem, bez Toma było strasznie nudno bo nie
miał kto mnie uczyć robić triki na desce albo opowiadać złośliwie anegdoty z
życia swojego brata, które w większości wypadków były żenujące i gdybym zamiast
męczyć się już kolejny z kolei rok męczyć się na medycynie jednak wybrała
dziennikarstwo, na pewno dostałabym niezłą sumkę za publikację przynajmniej
jednej z historii w jednym z plotkarskich pisemek. No nieważne, w każdym razie
aktualnie jeździłam w tą i z powrotem raz po raz obijając sobie kość ogonową
gdy nagle na kogoś wpadłam, poszkodowanym a właściwie poszkodowaną okazała się być dziewczyna, z którą
chodziłyśmy do jednej klasy w liceum i za którą specjalnie nie przepadałyśmy bo
zawsze należała do „elity” klasowej
- OMG Maja, to naprawdę ty!-pisnęła
jakbym co najmniej była jedną z jej „ psiapsiółek”
- cześć- powiedziałam wymuszając
uśmiech- kopę lat i nie zmieniłaś się ani trochę- zlustrowałam ją od stóp do
głów zdecydowanie się nie zmieniła ani
pod względem wrednego charakteru ani wyglądu… no może z wyjątkiem widocznego
nadmiernego botoksu ust i nasylikowanych cycków ta…
- och ty też kochana, wyglądasz
wspaniale- zapiszczała- a w ogóle to co tutaj robisz?
-yyy… jeżdżę na desce?- zapytałam mając
nadzieję, że wreszcie się odczepi
-to to akurat widzę- zachichotała
sztucznie- ale chodziło mi bardziej o Austrię
- przyjechałam z przyjaciółką, na pewno
kojarzysz Zuzę, żeby trochę odpocząć po sesji
-ach wspaniale, koniecznie musimy się
spotkać i nadrobić zaległości z tylu lat… a co studiujecie?- kobieto, ostatnią
rzeczą, którą bym zrobiła byłoby pójście z tobą gdziekolwiek i gadanie o
ostatnich kilku latach
-nie wiem czy znajdziemy czas bo
jesteśmy bardzo zajęte-ta jasne biorąc pod uwagę fakt, że byłyśmy jeszcze 2 dni
temu to to jest zgodne z prawdą ale każda wymówka jest dobra- no a studiujemy
medycynę
-och to wspaniale, ja studiuję prawo-
jej nabrzmiałe od botoksu usta wydęły się na coś w kształcie uśmiechu, serio?
Prawo czy ona nie jest na to za głupia? Poza tym po bio-chemie iść na coś tak
humanistycznego… paranoja
- to bardzo fajnie wiesz co przepraszam
cię ale muszę…- już chciałam zwiać gdy komórka w mojej kieszeni przypomniała o swoim
istnieniu instrumentalną wersją spring nicht
-halo?- odezwałam się pierwsza nie
patrząc na numer dzwoniącego
- cześć mała- na te słowa na mojej
twarzy pojawił się uśmiech
-hej- odwróciłam się plecami do Karoliny-
jak się bawicie?-odpięłam deskę i usiadłam na niej na śniegu
- no wiesz jest bardzo fajnie
zważywszy, że moja cholerna kuzynka siedzi teraz w kinie ze swoim chłopakiem a
ja mam pod opieką dwójkę dzieci
- kogo ci jeszcze dorzucili?- zapytałam
- no wiesz 1 września 89 roku dorzucili
mi w dwupaku takiego jednego kretyna, który niestety nie dorósł- na te słowa
tylko się zaśmiałam i spojrzałam do góry na nieszczęście koszmar senny nadal
stał jakieś trzy metry ode mnie i aktualnie gapił się na mnie ze zdziwieniem- a
tak w ogóle to co u ciebie?-dodał
-a
nic ciekawego, Majka pobiegła przepraszać tego chłopaka, który by z nią na
zdjęciu dzisiaj, na pewno widziałeś bo wnioskując po telefonie twojego brata to
zrobił niezłą histerię no a teraz jestem na stoku i mi się bez ciebie baaardzo
nudzi i – tu zaczęłam po niemiecku mając nadzieję, że wymalowana Barbie nie
poprawiła się w znajomości tego języka- spotkałam taką wymalowaną laskę która
chodziła ze mną do liceum i teraz udaje nie wiadomo co i nie chce się odczepić
- a ładna jest?- zapytał Tom
- weź bo cię walnę na odległość-
zagroziłam a on tylko się zaśmiał
-no przecież żartuję, w każdym razie
dzwonię żeby ci powiedzieć, że już jutro będziesz mnie miała znowu na karku,
mam nadzieję że się cieszysz- na mojej twarzy pojawił się banan gigantycznych
rozmiarów
- tak!- powiedziałam i usłyszałam
głośny brzdęk tłuczonego szkła
- dobra młoda, muszę lecieć i
przywiązać tego debila do kaloryfera bo znowu coś potłucze, to widzimy się
jutro- dodał i się rozłączył a ja byłam w siódmym niebie
- kto to?- na ziemię sprowadził mnie
piskliwy głos blondi
- mój chłopak- powiedziałam bez namysłu
i od razu tego pożałowałam
- omg masz chłopaka z Niemiec? –
zapytała, czyli jednak jakaś wiedza na temat tego języka pozostała w jej
makówce
- a dlaczego miałabym nie mieć?-
zapytałam trochę zbyt ostro coraz bardziej poddenerwowana jej obecnością
- bo to takie do ciebie niepodobne-
powiedziała a ja wstałam i zaczęłam zapinać deskę, no jasne i ma to prawo mówić
dziewczyna, która nie odezwała się do mnie przez 3 lata szkoły ( nie
licząc kąśliwych uwag) a teraz odwala
przedstawienie
-tak fajnie, no dobra fajnie się
rozmawiało ale mi się spieszy- nie czekając na jej odpowiedź przechyliłam się
na desce i zaczęłam jechać nabierając coraz większej prędkości
- fajnie było cię spotkać, mam nadzieję,
że niedługo znów się spotkamy!-usłyszałam jeszcze za sobą, no niedoczekanie
twoje- pomyślałam i 2 minuty później byłam już na dole. Odpięłam deskę i
zamiast iść do kolejki na wyciąg poszłam w kierunku knajpki w której kiedyś
spotkaliśmy z Tomem Billa i Zuzkę usiadłam przy barze i zamówiłam gorącą
czekoladę z bitą śmietaną i szarlotkę na ciepło, chrzanić dietę, od czasu do
czasu można zaszaleć. Później wróciłam do hotelu zmęczona rzuciłam się w stroju
narciarskim na łóżko nie zważając na to, jak nasz pokój wygląda
-ekhm- usłyszałam wymowne chrząknięcie
i leniwie otworzyłam jedno oko
- czy mogłabyś się łaskawie nie
wylegiwać w ciuchach na łóżku?- dopiero co posprzątałam
- nie marudź jak ci powiem na kogo
wpadłam na stoku to padniesz- powiedziałam a ona wyraźnie zaintrygowana
spojrzała na mnie- a i zapomniałam ci powiedzieć, dzwonił T. jutro wracają z
L.A na te słowa moja,(ostatnio mało przewidywalna przyjaciółka) podeszła do
ściany i walnęła w nią głową
- Zuza, ja rozumiem, że masz problemy
ale ja z tobą misiu na trepanacje czaszki po bliskim spotkaniu za ścianą jechać
do szpitala nie będę- powiedziałam i zostałam zlustrowana morderczym
spojrzeniem
To teraz do Promod-u – powiedziała
uradowana Mary na co ja ostatkami sił powstrzymywałem się, żeby nie powiedzieć
czegoś niestosownego. No bo kto normalny łazi po sklepach cztery godziny, każe
nosić za sobą chyba z setkę toreb a jeszcze na dodatek urządza godzinną
dyskusję na temat jakości eyelinerów z moim bratem? To jest trochę nie normalne i za jakie grzechy ja
się dałem w to wciągnąć, przecież to nie ja zostawiłem klucze w Austrii tylko
ten gnom, który jeszcze na dodatek snuje się jakieś dwadzieścia metrów z tyłu z
nieszczęśliwą miną całe szczęście, że dwa dni wrócę do Majki bo ja z tymi
ludźmi nie mogę wytrzymać i jedno i drugie ma problemy.
-Tomuś przyśpiesz bo muszę wejść do
kilku sklepów- powiedziała jędza, ta jasne chyba raczej do kilkunastu albo
kilkudziesięciu dodałem w myślach bo doskonale wiedziałem, że nie warto
dyskutować z tą dziewczyną
- no chodź- pociągnęła mnie w swoją
stronę
- A Bill…- chciałem zaprotestować ale
mi przerwała
-oj proszę cię, od kiedy to przejmujesz
się swoim bratem? -Zapytała z kpiną-poza tym zobacz jaki on nieszczęśliwy… ja
rozumiem, że zakupy z dziewczyną nie są powodem do bycia szczęśliwym no ale bez
przesady, to jest Bill.. hmm ciekawe co go gryzie –dodała po chwili po czym
zatarła ręce i z diabolicznym uśmieszkiem pobiegła do mojego brata pajaca- na
sto procent coś knuła
-Billuś…-usłyszałem po chwili
przesłodzony głos kuzynki
-co?-burknął pajac niechętnie
spoglądając na dziewczynę
-co cię gryzie?-zapytała takim tonem
jakby co najmniej ją to obchodziło
-nie twój interes-powiedział a mi
szczęka opadła- no nie no chyba mi wreszcie bliźniaka podmienili, co się stało
z tym dobrze wychowanym maminsynkiem?
-ej no weź nie bądź taki…-Mary uwiesiła
mu się na szyi a on się wzdrygnął
-weź przestań-powiedział próbując
wyswobodzić się z uścisku
-nie puki nie powiesz mi czemu łamiesz
przykazanie numer 4 nie zapisanego kodeksu dnia usługiwania Mary Müller-powiedziała
a on westchnął
-nie chcę być nie kulturalny ale cały
czas naruszasz moją przestrzeń osobistą a zwiększony nacisk na klatkę piersiową
powoduje-bla bla bla no i się myliłem jednak to ten sam stary pajac ale mogłem
się spokojnie założyć o całą kasę, którą zdążyliśmy zarobić w trakcie trwania
naszej kariery, że chodziło o Zuzę
- ej no Billy no proszę- zaświergotała
dziewczyna
-no dobra, chodzi o
dziewczynę-powiedział a ona klasnęła w
ręce
-ooo no dobra co to za laska, gadaj –
ścisnęła go jeszcze bardziej co spowodowało że obydwoje się zatrzymali a ja
mogłem sobie z bezpiecznej odległości obserwować całą komiczną scenę
- nie ważne po prostu ona nie wierzy w
moją wersję wydarzeń i mamy taki jakby konflikt interesów a do tego jeszcze
zdradza mnie z innym- wreszcie wyswobodził się z objęć Mary i ruszył przed
siebie.
- ktoś tu się zakochał- zanuciła
blondynka po czym ( na nieszczęście) podbiegła do mnie- no dobra Kaulitz gadaj
co to za laska bo od młodego więcej nie wycisnę- skrzyżowała ręce na piersiach
i spojrzała na mnie spod przymrużonych powiek
-a to taka dziewczyna, którą poznał jak
byliśmy w Austrii i teraz boi się, że znajdzie sobie znacznie lepszego ( o to
nie trudno) chłopaka i dlatego tak świruje – wzruszyłem ramionami
- to wszystko wyjaśnia- powiedziała
przeciągając ostatnie słowo-mam pomysł-dodała po chwili i tym razem zawisła mi
na szyi żeby szepnąć mi coś do ucha (mimo 10-centymetrowych szpilek wciąż była
sporo niższa)
-ty coś knujesz prawda?- zapytałem
chociaż doskonale znałem odpowiedź
- nie no skądże, ja?- zapytała
niewinnie-no dobra, kolejne zadanie na dzisiejszy dzień, jak bardzo wkurza cię
twój brat?- zapytała konspiracyjnym szeptem
-oj bardzo- powiedziałem zgodnie z
prawdą
- to możemy sobie trochę urozmaicić
popołudnie i go po wkurzać
- mi to pasuje- powiedziałem –ale za to
później mam trochę wolnego?- zapytałem z nadzieją
-no niech ci będzie- powiedziała a ja złapałem
ją w pasie i przerzuciłem sobie przez ramię po czym nie zważając na jej krzyk,
że mam ją postawić pobiegłem w stronę Billa, który trochę zdążył się oddalić
- no dobra młody gadaj, co tym razem
zrobiłeś, że Zuza musiała aż do mnie dzwonić?- zapytałem i mrugnąłem do Mary,
którą w między czasie postawiłem na ziemi
- jak to do ciebie dzwoniła?- zapytał
zdezorientowany
- no tak to, mówiła coś o chłopaku i
tym, że możesz nie wracać do Austrii- zmyślałem mając nadzieję, że moja wersja
wydarzeń pokrywa się z wersją kretyna i jak widać trafiłem w sedno bo zrobił
przerażoną minę
- żartujesz prawda?- zapytał a ja
pokręciłem głową- no nie- jęknął i usiadł na ławeczce po środku przejścia
- nie jest dobrze stary, ja na twoim
miejscu to już bym szukał nowej- powiedziałem z udawaną powagą
- no jasne tak jest najprościej-
powiedziała z kpiną Mary- jeżeli jest fajna to powinieneś jej coś kupić-
powiedziała Mary i pociągnęła go w stronę sklepów
- no
najlepiej biżuterię albo lepiej książkę o gotowaniu- powiedziałem
doskonale wiedząc od Majki, że Zuza potrafi spalić nawet wodę
- o tak albo coś bardziej wyszukanego
jak na przykład to… ostatni szyk mody w Niemczech- wskazała na koszmarny różowy,
ręcznie robiony sweterek a ja mało nie wybuchłem śmiechem gdy mój debilny
braciszek rzucił się do kasy by go kupić
- do tego może przydać się to-
wskazałem na różowe kapcie, które też wylądowały w kasie. Gdy Bill wreszcie się
wyposażył poszliśmy do kina na film w
stylu jak stracić chłopaka w dziesięć dni co spowodowało jeszcze większego doła
u Billa a nieopisaną radość moją i Mary. Około dwudziestej nadszedł czas na
powrót do domu ale gdy już myśleliśmy, że dane nam będzie wrócić w spokoju do
naszej posiadłości, Mary podeszła do chłopaka stojącego przy czarnym fordzie
kobra z lat siedemdziesiątych i przywitała się z nim długim pocałunkiem, z
którego można było wnioskować, że łączy ich coś poważnego
- no dobra chłopaki, nie myślcie sobie,
że wasza dniówka się skończyła, wrócimy późno więc możecie zająć kanapę albo
gościnny, życzę wam miłego wieczoru z moją siostrą-dodała i już miała zniknąć w
samochodzie ale odwróciła się i dodała
- a właśnie Bill może jeżeli oczywiście
niczego nie schrzanisz, umówimy się kiedyś na podwójną randkę? Chciałabym
poznać tą dziewczynę- chwilę później zniknęli za rogiem ulicy a mnie zamurowało
Tom Kaulitz zamiast na imprezie, spędzi wieczór w roli babysittera- po prostu
super!
A to dupek, kretyn, debil-nie no Zuza
opanuj się mówisz o Billu Kaulitzie (co nie zmienia faktu, że kalifornijskie
słoneczko mu chyba przygrzało móżdżek) wściekła pokuśtykałam do pokoju i
rzuciłam się na łóżko nie zważając na to, że przy okazji potraktowałam Majkę
gipsem
-Ał!-wrzasnęła i odsunęła się na
bezpieczną odległość- a ciebie co ugryzło?- spojrzała na mnie krytycznie
-botenkretynmyśliżemusięwszystkonależy-wybełkotałam
w poduszkę
-możesz powtórzyć?-powiedziała Majka i
siłą zabrała mi Stefana czyli moją poduszkę w ciapki bez której nigdzie nie
wyjeżdżałam(wiem dziwne)
-Kaulitz zadzwonił z awanturą bo
zobaczył dzisiejsze zdjęcia i zachowuje się tak jakbym była jego własnością a
sam co?! Nawet nie pofatygował się zadzwonić, że już doleciał tylko odezwał się
dopiero wtedy, gdy mu się coś na mózg rzuciło-powiedziałam zrezygnowana i
wyciągnęłam rękę po poduszkę jednak Majka była nie ugięta i złapała ją mocniej
-nie zadzwonił bo był
zajęty-powiedziała a ja tylko pokręciłam głową
-ta jasne, sama widziałaś w jaki sposób
był zajęty-powiedziałam z wyrzutem a ona tylko westchnęła
-więc co z tym zamierzasz
zrobić?-zapytała
-poczekam na kosz róż takich jakie ty
dostałaś od jego brata
-a ty go nie przeprosisz?- zapytała
-a za co?! To on się wydarł nie ja a
poza tym co ja mam mu dać? Kosz kwiatów? A może pierścionek zaręczynowy i
frytki z McDonald’s do tego-zapytałam ironicznie - Majka to on tu jest facetem nie ja więc on
skoro jest tak dobrze wychowany powinien mnie przeprosić pierwszy a później to
ja bym się zastanowiła czy mu wybaczyć i tak dalej…
-nie za dużo oczekujesz?- zapytała
kpiąco przyjaciółka
-ej ja tylko mówię jak sobie to
wyobrażam-odniosłam ręce w geście obronnym
-dobra dobra misiu ogarnij się skoro
Bill i zamierza się gniewać, przeczekaj sytuację a na razie ja muszę lecieć bo
nie zamierzam siedzieć w pokoju cały dzień, czas na narty-klasnęła w ręce
-jak zwykle przebłysk geniuszu, a co ja
mam niby zrobić z …tym-wskazałam na swoją nogę
-spoko, o tym też pomyślałam. Ty w tym
czasie zajmiesz się tym-rzuciła na łóżko książkę od anatomii- super już lecę
-po kiego to tu tachałaś?- zapytałam a
ona tylko się wyszczerzyła-przezorny zawsze ubezpieczony a jak już skończysz z
obwodowym układem nerwowym to możesz zająć się tym- dorzuciła pudełko z filmami
– ta super, wiesz co misiu to ja ci może nie będę niszczyła książeczki którą
jak tak bardzo chcesz poczytasz sobie do snu a ja spróbuję się jakoś
skontaktować z Martinem żeby mu jakoś wyjaśnić sytuację bo chyba trochę dzisiaj
przegięłam- dodałam po czym pokuśtykałam do drzwi
Wreszcie było po koncercie i mogłem na
spokojnie pomyśleć o Zuzie, Georg Gustav i Tom poszli do green room-u żeby się
trochę odprężyć po koncercie i zapewne pograć w nowe guitar hero albo Mario podczas gdy ja korzystając z
okazji zamknąłem się w swojej garderobie i dorwałem się do czarnego tableta
żeby napisać na twitterze i aplikacji i zobaczyć ogólnie jakieś nowe newsy na
nasz temat (ponieważ nasz menager ostatnio coraz bardziej odmawiał współpracy,
ktoś to musiał kontrolować prawda?) tak więc najpierw włączyłem komunikator i
napisałem o koncercie, później na chwilę wszedłem na naszą aplikację. W końcu
gdy rozległo się uporczywe pukanie Toma, otworzyła mi się strona plotkarska na
której jako news dnia widniało zdjęcie… Zuzy?! Natychmiast kliknąłem
hiperłącze, które odesłało mnie pod podany adres i zagłębiłem się w
lekturze. Z artykułu wynikało, że
podczas mojej nieobecności Zuzanna znalazła sobie nowego chłopaka i, że ja
jestem zły bo pozwalam jaj chodzić samej po mieście z kontuzją stawu skokowego
no ale spójrzmy prawdzie w oczy, nie przykuję jej kajdankami do kaloryfera,
trzeba mieć do dziewczyny jakiś szacunek prawda? Przyjrzałem się uważnie
zdjęciu, na którym moja ukochana znajdowała się w objęciach jakiegoś dziwnie
znajomego pajaca- po chwili w mojej głowie zaskoczył jakiś trybik, przecież to
był ten kretyn który się jej naprzykrzał w szpitalu!- mój przebłysk geniuszu
spowodował że niemal od razu rzuciłem się w stronę Iphona i wybrałem numer
dziewczyny. Odebrała po trzech sygnałach
- Bill- była wyraźnie zaskoczona moim
telefonem co prawdopodobnie(i jest to naukowo potwierdzone że gdy kobieta nie
spodziewa się… a zresztą mniejsza o to)
-cześć-powiedziałem jakby nigdy nic
żeby wybadać sytuację
- czemu dzwonisz?-zapytała, dość
nerwowym tonem. Chciała coś ukryć- na pewno zapłacisz majątek za telefon-dodała
po chwili
-tym to akurat najmniej się
przejmuję-powiedziałem trochę zbyt ostro bo między nami zapadła niezręczna
cisza – rozmowa się nie kleiła
-więc…
-co?-zapytałem głupio
-zwykle dzwonisz do kogoś znajdującego
się na innym kontynencie bo masz jakiś cel a nie po to żeby pomilczeć i wydać
tysiące w błoto podczas gdy biedne
dzieci w Afryce głodują-powiedziała a ja oczami wyobraźni widziałem jej
zbulwersowaną minę
- dzwonię bo się za tobą stęskniłem i
chciałem się zapytać jak ci minął dzień(w towarzystwie jakiegoś
bałwana)-powiedziałem na co ona westchnęła
-nie było najgorzej, chociaż muszę
przyznać że gips na nodze bardzo utrudnia mi życie-dodała a ja przygryzłem
wargę, nie o to mi chodziło. Skoro jej utrudnia życie, to powinna siedzieć w
pokoju a nie latać po mieście w objęciach tego durnia! - przy okazji, widziałam
zdjęcia z koncertu-dodała po chwili milczenia-jak wam poszło?
-a było nawet całkiem fajnie-powiedziałem-
a właśnie jeżeli już mówimy o zdjęciach to… mogłabyś mi łaskawie wytłumaczyć co
to za debil miał okazję naruszać twoją przestrzeń osobistą?!- zapytałem znowu
zaostrzając ton
-Bill…
-ty mi tutaj nie Billuj tylko powiedz
to proste pytanie wymagające prostej odpowiedzi! -kiedyś słyszałem taką mądrą
sekwencję, która zapadła mi w pamięć „ z komputerem jak z kobietą- delikatnie
acz stanowczo”-tak chyba powiedział jakiś monter, który musiał naprawić mojego
Macbooka po tym jak Tom postanowił postawić na nim kubek z kawą a później go
bezczelnie zrzucić.
-A co cię to w ogóle obchodzi?!-
wybuchła nagle a moja szczęka prawie, że dotknęła ziemi
-Jak to, co mnie obchodzi?! Uważasz, że
nie mam prawa wiedzieć…
-Nie masz prawa robić mi jakichś
bezpodstawnych awantur!
-A może weźmiesz pod uwagę fakt, że ja
tu wyjeżdżam zaledwie na trz…-chciałem dokończyć ale moje prawe ucho został
zbombardowane tysiącem decybeli wrzasków Zuzy
-No właśnie w tym cały problem!
Wyjeżdżasz sobie jakby nigdy nic, zostawiasz minie w potrzebie a później jakby
nigdy nic dzwonisz i się wydzierasz o coś co nawet nie miało miejsca!- zaczęła
wyrzucać z siebie potok słów z prędkością karabinu maszynowego
-Przecież właśnie do ciebie
zadzwoniłem…! – nie rozumiem jej pretensji
-A jakbyś nie zobaczył tych zdjęć, to
byś zadzwonił?!
-ale ja…
-Kaulitz, nie przerywa się komuś w
połowie zdania, mamusia cię nie nauczyła?! - jak ona śmie, i kto tu komu
przerywa? Ja dzwonię tylko się zapytać a ta co? I kto jej pozwolił obrażać moją
mamę akurat co do mojego wychowania to nie mam najmniejszych zastrzeżeń
- no właśnie, kochanie, nie przerywa
się więc może wreszcie dasz mi skończyć zdanie, które zacząłem kilka minut
temu?! Bo inaczej dzieci w Afryce dalej będą głodować, więc kto to jest?- jak
już mówiłem, trzeba stanowczo
- dobrze, skoro tak cię tak to
interesuje i nie możesz przeżyć faktu, że mogę rozmawiać z jakimkolwiek innym
chłopakiem niż z waszą gwiazdorską mością to to był Martin, ten chłopak za
rozmowę z którym awanturowałeś się w szpitalu, zadowolony?!-no ja kretyna
przetrącę jak tylko wrócę, co on sobie w ogóle wyobraża na pewno chce mi odbić
Zuzannę, ale one mi się taka mądra wydawała a teraz proszę leci na jakiegoś
pajaca- poza tym ty nie jesteś lepszy, znikasz do tych swoich stanów a zaledwie
kilka godzin po twoim przylocie widzę
zdjęcia jakiejś dziewczyny, która świetnie się bawi w twoim towarzystwie. Za
kogo ty mnie masz!? Jesteś i zawsze byłeś moim idolem i nawet nie wiesz jaka
jestem szczęśliwa, że zwróciłeś na mnie uwagę i wiem, że miliony dziewczyn
dałoby się zabić, żeby być na moim miejscu ale do cholery człowieku dorośnij
wreszcie, nie jestem twoją własnością i to, że ktoś zagadał do mnie na ulicy a
te kanalie zrobiły nam zdjęcie to nie powód do robienia awantury!
-ta dziewczyna to moja kuzynka poza tym
na zdjęciu był też Tom…!- próbowałem się bronić
-ta super, Tomem to się zajmie Maja
więc go do tego nie mieszaj-powiedziała- I w ogóle to nie ma znaczenia, mi
chodzi o ciebie, a nie o Toma!
-Nie rozumiesz tego, że to jest moja
rodzina?!
-A ty nie rozumiesz, że to jest nic nie
znaczący przypadkowo spotkany facet?! Wiesz co, myślę że na tym powinniśmy
zakończyć naszą rozmowę- dodała wściekła
-też tak uważam - powiedziałem po czym
nacisnąłem czerwoną słuchawkę i z wrzaskiem rzuciłem się na kanapę stojącą pod
ścianą
-a tobie co znowu odwala?- zapytał Tom,
którego nawiasem mówiąc wcześniej nie zauważyłem
-słyszałeś, że związki na odległość nie
mają przyszłości?- wybełkotałem w poduszę
-ta, coś obiło mi się o uszy-
powiedział mój brat po czym bezceremonialnie zrzucił mnie z kanapy!- wstawaj,
dzwoniła ta jędza, za pięć minut mamy być pod jej domem powiedział a ja tylko
głośno jęknąłem czy on naprawdę jest taki nie wychowany czy głupi, że nie
widzi, że moja kilkudniowa znajomość z najpiękniejszą Polką jaką do tej pory
widziałem wisi na włosku
-masz trzy minuty- krzyknął na
odchodnym i zniknął a ja chcąc nie chcąc powlokłem się za nim do wyjścia.
Później było to co zwykle- przepychanie się przez tłum rozhisteryzowanych
dziewczyn, sztuczne uśmiechy, setki zdjęć moje życie to ciągła rutyna. Jakieś
piętnaście minut później( za co możemy stracić życie z rąk krewnej psychopatki)
staliśmy przed brązowymi drzwiami wejściowymi do białego domu Mary. Głośno
przełknąłem ślinę dzwoniąc do drzwi, w których chwilę później stanęła nasza
kuzynka
-no jak tam chłopaki, gotowi na
szaleństwo zakupowe?-zapytała z wrednym uśmieszkiem-zapowiada się
dłuuuuuuuuugie popołudnie.