Uploaded with ImageShack.us

piątek, 23 listopada 2012

64. ,,Przyjaciółka"

Miałam z głowy Zuzkę więc spokojnie mogłam sobie pojeździć chociaż nie powiem, bez Toma było strasznie nudno bo nie miał kto mnie uczyć robić triki na desce albo opowiadać złośliwie anegdoty z życia swojego brata, które w większości wypadków były żenujące i gdybym zamiast męczyć się już kolejny z kolei rok męczyć się na medycynie jednak wybrała dziennikarstwo, na pewno dostałabym niezłą sumkę za publikację przynajmniej jednej z historii w jednym z plotkarskich pisemek. No nieważne, w każdym razie aktualnie jeździłam w tą i z powrotem raz po raz obijając sobie kość ogonową gdy nagle na kogoś wpadłam, poszkodowanym a właściwie poszkodowaną  okazała się być dziewczyna, z którą chodziłyśmy do jednej klasy w liceum i za którą specjalnie nie przepadałyśmy bo zawsze należała do „elity” klasowej
- OMG Maja, to naprawdę ty!-pisnęła jakbym co najmniej była jedną z jej „ psiapsiółek”
- cześć- powiedziałam wymuszając uśmiech- kopę lat i nie zmieniłaś się ani trochę- zlustrowałam ją od stóp do głów  zdecydowanie się nie zmieniła ani pod względem wrednego charakteru ani wyglądu… no może z wyjątkiem widocznego nadmiernego botoksu ust i nasylikowanych cycków ta…
- och ty też kochana, wyglądasz wspaniale- zapiszczała- a w ogóle to co tutaj robisz?
-yyy… jeżdżę na desce?- zapytałam mając nadzieję, że wreszcie się odczepi
-to to akurat widzę- zachichotała sztucznie- ale chodziło mi bardziej o Austrię
- przyjechałam z przyjaciółką, na pewno kojarzysz Zuzę, żeby trochę odpocząć po sesji
-ach wspaniale, koniecznie musimy się spotkać i nadrobić zaległości z tylu lat… a co studiujecie?- kobieto, ostatnią rzeczą, którą bym zrobiła byłoby pójście z tobą gdziekolwiek i gadanie o ostatnich kilku latach
-nie wiem czy znajdziemy czas bo jesteśmy bardzo zajęte-ta jasne biorąc pod uwagę fakt, że byłyśmy jeszcze 2 dni temu to to jest zgodne z prawdą ale każda wymówka jest dobra- no a studiujemy medycynę
-och to wspaniale, ja studiuję prawo- jej nabrzmiałe od botoksu usta wydęły się na coś w kształcie uśmiechu, serio? Prawo czy ona nie jest na to za głupia? Poza tym po bio-chemie iść na coś tak humanistycznego… paranoja
- to bardzo fajnie wiesz co przepraszam cię ale muszę…- już chciałam zwiać gdy komórka w mojej kieszeni przypomniała o swoim istnieniu instrumentalną wersją spring nicht
-halo?- odezwałam się pierwsza nie patrząc na numer dzwoniącego
- cześć mała- na te słowa na mojej twarzy pojawił się uśmiech
-hej- odwróciłam się plecami do Karoliny- jak się bawicie?-odpięłam deskę i usiadłam na niej na śniegu
- no wiesz jest bardzo fajnie zważywszy, że moja cholerna kuzynka siedzi teraz w kinie ze swoim chłopakiem a ja mam pod opieką dwójkę dzieci
- kogo ci jeszcze dorzucili?- zapytałam
- no wiesz 1 września 89 roku dorzucili mi w dwupaku takiego jednego kretyna, który niestety nie dorósł- na te słowa tylko się zaśmiałam i spojrzałam do góry na nieszczęście koszmar senny nadal stał jakieś trzy metry ode mnie i aktualnie gapił się na mnie ze zdziwieniem- a tak w ogóle to co u ciebie?-dodał
 -a nic ciekawego, Majka pobiegła przepraszać tego chłopaka, który by z nią na zdjęciu dzisiaj, na pewno widziałeś bo wnioskując po telefonie twojego brata to zrobił niezłą histerię no a teraz jestem na stoku i mi się bez ciebie baaardzo nudzi i – tu zaczęłam po niemiecku mając nadzieję, że wymalowana Barbie nie poprawiła się w znajomości tego języka- spotkałam taką wymalowaną laskę która chodziła ze mną do liceum i teraz udaje nie wiadomo co i nie chce się odczepić
- a ładna jest?- zapytał Tom
- weź bo cię walnę na odległość- zagroziłam a on tylko się zaśmiał
-no przecież żartuję, w każdym razie dzwonię żeby ci powiedzieć, że już jutro będziesz mnie miała znowu na karku, mam nadzieję że się cieszysz- na mojej twarzy pojawił się banan gigantycznych rozmiarów
- tak!- powiedziałam i usłyszałam głośny brzdęk tłuczonego szkła
- dobra młoda, muszę lecieć i przywiązać tego debila do kaloryfera bo znowu coś potłucze, to widzimy się jutro- dodał i się rozłączył a ja byłam w siódmym niebie
- kto to?- na ziemię sprowadził mnie piskliwy głos blondi
- mój chłopak- powiedziałam bez namysłu i od razu tego pożałowałam
- omg masz chłopaka z Niemiec? – zapytała, czyli jednak jakaś wiedza na temat tego języka pozostała w jej makówce
- a dlaczego miałabym nie mieć?- zapytałam trochę zbyt ostro coraz bardziej poddenerwowana jej obecnością
- bo to takie do ciebie niepodobne- powiedziała a ja wstałam i zaczęłam zapinać deskę, no jasne i ma to prawo mówić dziewczyna, która nie odezwała się do mnie przez 3 lata szkoły ( nie licząc  kąśliwych uwag) a teraz odwala przedstawienie
-tak fajnie, no dobra fajnie się rozmawiało ale mi się spieszy- nie czekając na jej odpowiedź przechyliłam się na desce i zaczęłam jechać nabierając coraz większej prędkości
- fajnie było cię spotkać, mam nadzieję, że niedługo znów się spotkamy!-usłyszałam jeszcze za sobą, no niedoczekanie twoje- pomyślałam i 2 minuty później byłam już na dole. Odpięłam deskę i zamiast iść do kolejki na wyciąg poszłam w kierunku knajpki w której kiedyś spotkaliśmy z Tomem Billa i Zuzkę usiadłam przy barze i zamówiłam gorącą czekoladę z bitą śmietaną i szarlotkę na ciepło, chrzanić dietę, od czasu do czasu można zaszaleć. Później wróciłam do hotelu zmęczona rzuciłam się w stroju narciarskim na łóżko nie zważając na to, jak nasz pokój wygląda
-ekhm- usłyszałam wymowne chrząknięcie i leniwie otworzyłam jedno oko
- czy mogłabyś się łaskawie nie wylegiwać w ciuchach na łóżku?- dopiero co posprzątałam
- nie marudź jak ci powiem na kogo wpadłam na stoku to padniesz- powiedziałam a ona wyraźnie zaintrygowana spojrzała na mnie- a i zapomniałam ci powiedzieć, dzwonił T. jutro wracają z L.A na te słowa moja,(ostatnio mało przewidywalna przyjaciółka) podeszła do ściany i walnęła w nią głową
- Zuza, ja rozumiem, że masz problemy ale ja z tobą misiu na trepanacje czaszki po bliskim spotkaniu za ścianą jechać do szpitala nie będę- powiedziałam i zostałam zlustrowana morderczym spojrzeniem

63. Na zakupach.

To teraz do Promod-u – powiedziała uradowana Mary na co ja ostatkami sił powstrzymywałem się, żeby nie powiedzieć czegoś niestosownego. No bo kto normalny łazi po sklepach cztery godziny, każe nosić za sobą chyba z setkę toreb a jeszcze na dodatek urządza godzinną dyskusję na temat jakości eyelinerów z moim bratem? To  jest trochę nie normalne i za jakie grzechy ja się dałem w to wciągnąć, przecież to nie ja zostawiłem klucze w Austrii tylko ten gnom, który jeszcze na dodatek snuje się jakieś dwadzieścia metrów z tyłu z nieszczęśliwą miną całe szczęście, że dwa dni wrócę do Majki bo ja z tymi ludźmi nie mogę wytrzymać i jedno i drugie ma problemy.
-Tomuś przyśpiesz bo muszę wejść do kilku sklepów- powiedziała jędza, ta jasne chyba raczej do kilkunastu albo kilkudziesięciu dodałem w myślach bo doskonale wiedziałem, że nie warto dyskutować z tą dziewczyną
- no chodź- pociągnęła mnie w swoją stronę
- A Bill…- chciałem zaprotestować ale mi przerwała
-oj proszę cię, od kiedy to przejmujesz się swoim bratem? -Zapytała z kpiną-poza tym zobacz jaki on nieszczęśliwy… ja rozumiem, że zakupy z dziewczyną nie są powodem do bycia szczęśliwym no ale bez przesady, to jest Bill.. hmm ciekawe co go gryzie –dodała po chwili po czym zatarła ręce i z diabolicznym uśmieszkiem pobiegła do mojego brata pajaca- na sto procent coś knuła
-Billuś…-usłyszałem po chwili przesłodzony głos kuzynki
-co?-burknął pajac niechętnie spoglądając na dziewczynę
-co cię gryzie?-zapytała takim tonem jakby co najmniej ją to obchodziło
-nie twój interes-powiedział a mi szczęka opadła- no nie no chyba mi wreszcie bliźniaka podmienili, co się stało z tym dobrze wychowanym maminsynkiem?
-ej no weź nie bądź taki…-Mary uwiesiła mu się na szyi a on się wzdrygnął
-weź przestań-powiedział próbując wyswobodzić się z uścisku
-nie puki nie powiesz mi czemu łamiesz przykazanie numer 4 nie zapisanego kodeksu dnia usługiwania Mary Müller-powiedziała a on westchnął
-nie chcę być nie kulturalny ale cały czas naruszasz moją przestrzeń osobistą a zwiększony nacisk na klatkę piersiową powoduje-bla bla bla no i się myliłem jednak to ten sam stary pajac ale mogłem się spokojnie założyć o całą kasę, którą zdążyliśmy zarobić w trakcie trwania naszej kariery, że chodziło o Zuzę
- ej no Billy no proszę- zaświergotała dziewczyna
-no dobra, chodzi o dziewczynę-powiedział a ona  klasnęła w ręce
-ooo no dobra co to za laska, gadaj – ścisnęła go jeszcze bardziej co spowodowało że obydwoje się zatrzymali a ja mogłem sobie z bezpiecznej odległości obserwować całą komiczną scenę
- nie ważne po prostu ona nie wierzy w moją wersję wydarzeń i mamy taki jakby konflikt interesów a do tego jeszcze zdradza mnie z innym- wreszcie wyswobodził się z objęć Mary i ruszył przed siebie.
- ktoś tu się zakochał- zanuciła blondynka po czym ( na nieszczęście) podbiegła do mnie- no dobra Kaulitz gadaj co to za laska bo od młodego więcej nie wycisnę- skrzyżowała ręce na piersiach i spojrzała na mnie spod przymrużonych powiek
-a to taka dziewczyna, którą poznał jak byliśmy w Austrii i teraz boi się, że znajdzie sobie znacznie lepszego ( o to nie trudno) chłopaka i dlatego tak świruje – wzruszyłem ramionami
- to wszystko wyjaśnia- powiedziała przeciągając ostatnie słowo-mam pomysł-dodała po chwili i tym razem zawisła mi na szyi żeby szepnąć mi coś do ucha (mimo 10-centymetrowych szpilek wciąż była sporo niższa)
-ty coś knujesz prawda?- zapytałem chociaż doskonale znałem odpowiedź
- nie no skądże, ja?- zapytała niewinnie-no dobra, kolejne zadanie na dzisiejszy dzień, jak bardzo wkurza cię twój brat?- zapytała konspiracyjnym szeptem
-oj bardzo- powiedziałem zgodnie z prawdą
- to możemy sobie trochę urozmaicić popołudnie i go po wkurzać
- mi to pasuje- powiedziałem –ale za to później mam trochę wolnego?- zapytałem z nadzieją
-no niech ci będzie- powiedziała a ja złapałem ją w pasie i przerzuciłem sobie przez ramię po czym nie zważając na jej krzyk, że mam ją postawić pobiegłem w stronę Billa, który trochę zdążył się oddalić
- no dobra młody gadaj, co tym razem zrobiłeś, że Zuza musiała aż do mnie dzwonić?- zapytałem i mrugnąłem do Mary, którą w między czasie postawiłem na ziemi
- jak to do ciebie dzwoniła?- zapytał zdezorientowany
- no tak to, mówiła coś o chłopaku i tym, że możesz nie wracać do Austrii- zmyślałem mając nadzieję, że moja wersja wydarzeń pokrywa się z wersją kretyna i jak widać trafiłem w sedno bo zrobił przerażoną minę
- żartujesz prawda?- zapytał a ja pokręciłem głową- no nie- jęknął i usiadł na ławeczce po środku przejścia
- nie jest dobrze stary, ja na twoim miejscu to już bym szukał nowej- powiedziałem z udawaną powagą
- no jasne tak jest najprościej- powiedziała z kpiną Mary- jeżeli jest fajna to powinieneś jej coś kupić- powiedziała Mary i pociągnęła go w stronę sklepów
- no  najlepiej biżuterię albo lepiej książkę o gotowaniu- powiedziałem doskonale wiedząc od Majki, że Zuza potrafi spalić nawet wodę
- o tak albo coś bardziej wyszukanego jak na przykład to… ostatni szyk mody w Niemczech- wskazała na koszmarny różowy, ręcznie robiony sweterek a ja mało nie wybuchłem śmiechem gdy mój debilny braciszek rzucił się do kasy by go kupić
- do tego może przydać się to- wskazałem na różowe kapcie, które też wylądowały w kasie. Gdy Bill wreszcie się wyposażył poszliśmy do  kina na film w stylu jak stracić chłopaka w dziesięć dni co spowodowało jeszcze większego doła u Billa a nieopisaną radość moją i Mary. Około dwudziestej nadszedł czas na powrót do domu ale gdy już myśleliśmy, że dane nam będzie wrócić w spokoju do naszej posiadłości, Mary podeszła do chłopaka stojącego przy czarnym fordzie kobra z lat siedemdziesiątych i przywitała się z nim długim pocałunkiem, z którego można było wnioskować, że łączy ich coś poważnego
- no dobra chłopaki, nie myślcie sobie, że wasza dniówka się skończyła, wrócimy późno więc możecie zająć kanapę albo gościnny, życzę wam miłego wieczoru z moją siostrą-dodała i już miała zniknąć w samochodzie ale odwróciła się i dodała
- a właśnie Bill może jeżeli oczywiście niczego nie schrzanisz, umówimy się kiedyś na podwójną randkę? Chciałabym poznać tą dziewczynę- chwilę później zniknęli za rogiem ulicy a mnie zamurowało Tom Kaulitz zamiast na imprezie, spędzi wieczór w roli babysittera- po prostu super!

62. Pouczysz się anatomii.

A to dupek, kretyn, debil-nie no Zuza opanuj się mówisz o Billu Kaulitzie (co nie zmienia faktu, że kalifornijskie słoneczko mu chyba przygrzało móżdżek) wściekła pokuśtykałam do pokoju i rzuciłam się na łóżko nie zważając na to, że przy okazji potraktowałam Majkę gipsem
-Ał!-wrzasnęła i odsunęła się na bezpieczną odległość- a ciebie co ugryzło?- spojrzała na mnie krytycznie
-botenkretynmyśliżemusięwszystkonależy-wybełkotałam w poduszkę
-możesz powtórzyć?-powiedziała Majka i siłą zabrała mi Stefana czyli moją poduszkę w ciapki bez której nigdzie nie wyjeżdżałam(wiem dziwne)
-Kaulitz zadzwonił z awanturą bo zobaczył dzisiejsze zdjęcia i zachowuje się tak jakbym była jego własnością a sam co?! Nawet nie pofatygował się zadzwonić, że już doleciał tylko odezwał się dopiero wtedy, gdy mu się coś na mózg rzuciło-powiedziałam zrezygnowana i wyciągnęłam rękę po poduszkę jednak Majka była nie ugięta i złapała ją mocniej
-nie zadzwonił bo był zajęty-powiedziała a ja tylko pokręciłam głową
-ta jasne, sama widziałaś w jaki sposób był zajęty-powiedziałam z wyrzutem a ona tylko westchnęła
-więc co z tym zamierzasz zrobić?-zapytała
-poczekam na kosz róż takich jakie ty dostałaś od jego brata
-a ty go nie przeprosisz?- zapytała
-a za co?! To on się wydarł nie ja a poza tym co ja mam mu dać? Kosz kwiatów? A może pierścionek zaręczynowy i frytki z McDonald’s do tego-zapytałam ironicznie  - Majka to on tu jest facetem nie ja więc on skoro jest tak dobrze wychowany powinien mnie przeprosić pierwszy a później to ja bym się zastanowiła czy mu wybaczyć i tak dalej…
-nie za dużo oczekujesz?- zapytała kpiąco przyjaciółka
-ej ja tylko mówię jak sobie to wyobrażam-odniosłam ręce w geście obronnym
-dobra dobra misiu ogarnij się skoro Bill i zamierza się gniewać, przeczekaj sytuację a na razie ja muszę lecieć bo nie zamierzam siedzieć w pokoju cały dzień, czas na narty-klasnęła w ręce
-jak zwykle przebłysk geniuszu, a co ja mam niby zrobić z …tym-wskazałam na swoją nogę
-spoko, o tym też pomyślałam. Ty w tym czasie zajmiesz się tym-rzuciła na łóżko książkę od anatomii- super już lecę
-po kiego to tu tachałaś?- zapytałam a ona tylko się wyszczerzyła-przezorny zawsze ubezpieczony a jak już skończysz z obwodowym układem nerwowym to możesz zająć się tym- dorzuciła pudełko z filmami – ta super, wiesz co misiu to ja ci może nie będę niszczyła książeczki którą jak tak bardzo chcesz poczytasz sobie do snu a ja spróbuję się jakoś skontaktować z Martinem żeby mu jakoś wyjaśnić sytuację bo chyba trochę dzisiaj przegięłam- dodałam po czym pokuśtykałam do drzwi

61. Związki na odległość

Wreszcie było po koncercie i mogłem na spokojnie pomyśleć o Zuzie, Georg Gustav i Tom poszli do green room-u żeby się trochę odprężyć po koncercie i zapewne pograć w nowe guitar hero  albo Mario podczas gdy ja korzystając z okazji zamknąłem się w swojej garderobie i dorwałem się do czarnego tableta żeby napisać na twitterze i aplikacji i zobaczyć ogólnie jakieś nowe newsy na nasz temat (ponieważ nasz menager ostatnio coraz bardziej odmawiał współpracy, ktoś to musiał kontrolować prawda?) tak więc najpierw włączyłem komunikator i napisałem o koncercie, później na chwilę wszedłem na naszą aplikację. W końcu gdy rozległo się uporczywe pukanie Toma, otworzyła mi się strona plotkarska na której jako news dnia widniało zdjęcie… Zuzy?! Natychmiast kliknąłem hiperłącze, które odesłało mnie pod podany adres i zagłębiłem się w lekturze.  Z artykułu wynikało, że podczas mojej nieobecności Zuzanna znalazła sobie nowego chłopaka i, że ja jestem zły bo pozwalam jaj chodzić samej po mieście z kontuzją stawu skokowego no ale spójrzmy prawdzie w oczy, nie przykuję jej kajdankami do kaloryfera, trzeba mieć do dziewczyny jakiś szacunek prawda? Przyjrzałem się uważnie zdjęciu, na którym moja ukochana znajdowała się w objęciach jakiegoś dziwnie znajomego pajaca- po chwili w mojej głowie zaskoczył jakiś trybik, przecież to był ten kretyn który się jej naprzykrzał w szpitalu!- mój przebłysk geniuszu spowodował że niemal od razu rzuciłem się w stronę Iphona i wybrałem numer dziewczyny. Odebrała po trzech sygnałach
- Bill- była wyraźnie zaskoczona moim telefonem co prawdopodobnie(i jest to naukowo potwierdzone że gdy kobieta nie spodziewa się… a zresztą mniejsza o to)
-cześć-powiedziałem jakby nigdy nic żeby wybadać sytuację
- czemu dzwonisz?-zapytała, dość nerwowym tonem. Chciała coś ukryć- na pewno zapłacisz majątek za telefon-dodała po chwili
-tym to akurat najmniej się przejmuję-powiedziałem trochę zbyt ostro bo między nami zapadła niezręczna cisza – rozmowa się nie kleiła
-więc…
-co?-zapytałem głupio
-zwykle dzwonisz do kogoś znajdującego się na innym kontynencie bo masz jakiś cel a nie po to żeby pomilczeć i wydać tysiące w błoto podczas  gdy biedne dzieci w Afryce głodują-powiedziała a ja oczami wyobraźni widziałem jej zbulwersowaną minę
- dzwonię bo się za tobą stęskniłem i chciałem się zapytać jak ci minął dzień(w towarzystwie jakiegoś bałwana)-powiedziałem na co ona westchnęła
-nie było najgorzej, chociaż muszę przyznać że gips na nodze bardzo utrudnia mi życie-dodała a ja przygryzłem wargę, nie o to mi chodziło. Skoro jej utrudnia życie, to powinna siedzieć w pokoju a nie latać po mieście w objęciach tego durnia! - przy okazji, widziałam zdjęcia z koncertu-dodała po chwili milczenia-jak wam poszło?
-a było nawet całkiem fajnie-powiedziałem- a właśnie jeżeli już mówimy o zdjęciach to… mogłabyś mi łaskawie wytłumaczyć co to za debil miał okazję naruszać twoją przestrzeń osobistą?!- zapytałem znowu zaostrzając ton
-Bill…
-ty mi tutaj nie Billuj tylko powiedz to proste pytanie wymagające prostej odpowiedzi! -kiedyś słyszałem taką mądrą sekwencję, która zapadła mi w pamięć „ z komputerem jak z kobietą- delikatnie acz stanowczo”-tak chyba powiedział jakiś monter, który musiał naprawić mojego Macbooka po tym jak Tom postanowił postawić na nim kubek z kawą a później go bezczelnie zrzucić.
-A co cię to w ogóle obchodzi?!- wybuchła nagle a moja szczęka prawie, że dotknęła ziemi
-Jak to, co mnie obchodzi?! Uważasz, że nie mam prawa wiedzieć…
-Nie masz prawa robić mi jakichś bezpodstawnych awantur!
-A może weźmiesz pod uwagę fakt, że ja tu wyjeżdżam zaledwie na trz…-chciałem dokończyć ale moje prawe ucho został zbombardowane tysiącem decybeli wrzasków Zuzy
-No właśnie w tym cały problem! Wyjeżdżasz sobie jakby nigdy nic, zostawiasz minie w potrzebie a później jakby nigdy nic dzwonisz i się wydzierasz o coś co nawet nie miało miejsca!- zaczęła wyrzucać z siebie potok słów z prędkością karabinu maszynowego
-Przecież właśnie do ciebie zadzwoniłem…! – nie rozumiem jej pretensji
-A jakbyś nie zobaczył tych zdjęć, to byś zadzwonił?!
-ale ja…
-Kaulitz, nie przerywa się komuś w połowie zdania, mamusia cię nie nauczyła?! - jak ona śmie, i kto tu komu przerywa? Ja dzwonię tylko się zapytać a ta co? I kto jej pozwolił obrażać moją mamę akurat co do mojego wychowania to nie mam najmniejszych zastrzeżeń
- no właśnie, kochanie, nie przerywa się więc może wreszcie dasz mi skończyć zdanie, które zacząłem kilka minut temu?! Bo inaczej dzieci w Afryce dalej będą głodować, więc kto to jest?- jak już mówiłem, trzeba stanowczo
- dobrze, skoro tak cię tak to interesuje i nie możesz przeżyć faktu, że mogę rozmawiać z jakimkolwiek innym chłopakiem niż z waszą gwiazdorską mością to to był Martin, ten chłopak za rozmowę z którym awanturowałeś się w szpitalu, zadowolony?!-no ja kretyna przetrącę jak tylko wrócę, co on sobie w ogóle wyobraża na pewno chce mi odbić Zuzannę, ale one mi się taka mądra wydawała a teraz proszę leci na jakiegoś pajaca- poza tym ty nie jesteś lepszy, znikasz do tych swoich stanów a zaledwie kilka godzin po twoim  przylocie widzę zdjęcia jakiejś dziewczyny, która świetnie się bawi w twoim towarzystwie. Za kogo ty mnie masz!? Jesteś i zawsze byłeś moim idolem i nawet nie wiesz jaka jestem szczęśliwa, że zwróciłeś na mnie uwagę i wiem, że miliony dziewczyn dałoby się zabić, żeby być na moim miejscu ale do cholery człowieku dorośnij wreszcie, nie jestem twoją własnością i to, że ktoś zagadał do mnie na ulicy a te kanalie zrobiły nam zdjęcie to nie powód do robienia awantury!
-ta dziewczyna to moja kuzynka poza tym na zdjęciu był też Tom…!- próbowałem się bronić
-ta super, Tomem to się zajmie Maja więc go do tego nie mieszaj-powiedziała- I w ogóle to nie ma znaczenia, mi chodzi o ciebie, a nie o Toma!
-Nie rozumiesz tego, że to jest moja rodzina?!
-A ty nie rozumiesz, że to jest nic nie znaczący przypadkowo spotkany facet?! Wiesz co, myślę że na tym powinniśmy zakończyć naszą rozmowę- dodała wściekła
-też tak uważam - powiedziałem po czym nacisnąłem czerwoną słuchawkę i z wrzaskiem rzuciłem się na kanapę stojącą pod ścianą
-a tobie co znowu odwala?- zapytał Tom, którego nawiasem mówiąc wcześniej nie zauważyłem
-słyszałeś, że związki na odległość nie mają przyszłości?- wybełkotałem w poduszę
-ta, coś obiło mi się o uszy- powiedział mój brat po czym bezceremonialnie zrzucił mnie z kanapy!- wstawaj, dzwoniła ta jędza, za pięć minut mamy być pod jej domem powiedział a ja tylko głośno jęknąłem czy on naprawdę jest taki nie wychowany czy głupi, że nie widzi, że moja kilkudniowa znajomość z najpiękniejszą Polką jaką do tej pory widziałem wisi na włosku
-masz trzy minuty- krzyknął na odchodnym i zniknął a ja chcąc nie chcąc powlokłem się za nim do wyjścia. Później było to co zwykle- przepychanie się przez tłum rozhisteryzowanych dziewczyn, sztuczne uśmiechy, setki zdjęć moje życie to ciągła rutyna. Jakieś piętnaście minut później( za co możemy stracić życie z rąk krewnej psychopatki) staliśmy przed brązowymi drzwiami wejściowymi do białego domu Mary. Głośno przełknąłem ślinę dzwoniąc do drzwi, w których chwilę później stanęła nasza kuzynka
-no jak tam chłopaki, gotowi na szaleństwo zakupowe?-zapytała z wrednym uśmieszkiem-zapowiada się dłuuuuuuuuugie popołudnie.