- Bill- była wyraźnie zaskoczona moim telefonem co prawdopodobnie(i jest to naukowo potwierdzone że gdy kobieta nie spodziewa się… a zresztą mniejsza o to)
-cześć-powiedziałem jakby nigdy nic żeby wybadać sytuację
- czemu dzwonisz?-zapytała, dość nerwowym tonem. Chciała coś ukryć- na pewno zapłacisz majątek za telefon-dodała po chwili
-tym to akurat najmniej się przejmuję-powiedziałem trochę zbyt ostro bo między nami zapadła niezręczna cisza – rozmowa się nie kleiła
-więc…
-co?-zapytałem głupio
-zwykle dzwonisz do kogoś znajdującego się na innym kontynencie bo masz jakiś cel a nie po to żeby pomilczeć i wydać tysiące w błoto podczas gdy biedne dzieci w Afryce głodują-powiedziała a ja oczami wyobraźni widziałem jej zbulwersowaną minę
- dzwonię bo się za tobą stęskniłem i chciałem się zapytać jak ci minął dzień(w towarzystwie jakiegoś bałwana)-powiedziałem na co ona westchnęła
-nie było najgorzej, chociaż muszę przyznać że gips na nodze bardzo utrudnia mi życie-dodała a ja przygryzłem wargę, nie o to mi chodziło. Skoro jej utrudnia życie, to powinna siedzieć w pokoju a nie latać po mieście w objęciach tego durnia! - przy okazji, widziałam zdjęcia z koncertu-dodała po chwili milczenia-jak wam poszło?
-a było nawet całkiem fajnie-powiedziałem- a właśnie jeżeli już mówimy o zdjęciach to… mogłabyś mi łaskawie wytłumaczyć co to za debil miał okazję naruszać twoją przestrzeń osobistą?!- zapytałem znowu zaostrzając ton
-Bill…
-ty mi tutaj nie Billuj tylko powiedz to proste pytanie wymagające prostej odpowiedzi! -kiedyś słyszałem taką mądrą sekwencję, która zapadła mi w pamięć „ z komputerem jak z kobietą- delikatnie acz stanowczo”-tak chyba powiedział jakiś monter, który musiał naprawić mojego Macbooka po tym jak Tom postanowił postawić na nim kubek z kawą a później go bezczelnie zrzucić.
-A co cię to w ogóle obchodzi?!- wybuchła nagle a moja szczęka prawie, że dotknęła ziemi
-Jak to, co mnie obchodzi?! Uważasz, że nie mam prawa wiedzieć…
-Nie masz prawa robić mi jakichś bezpodstawnych awantur!
-A może weźmiesz pod uwagę fakt, że ja tu wyjeżdżam zaledwie na trz…-chciałem dokończyć ale moje prawe ucho został zbombardowane tysiącem decybeli wrzasków Zuzy
-No właśnie w tym cały problem! Wyjeżdżasz sobie jakby nigdy nic, zostawiasz minie w potrzebie a później jakby nigdy nic dzwonisz i się wydzierasz o coś co nawet nie miało miejsca!- zaczęła wyrzucać z siebie potok słów z prędkością karabinu maszynowego
-Przecież właśnie do ciebie zadzwoniłem…! – nie rozumiem jej pretensji
-A jakbyś nie zobaczył tych zdjęć, to byś zadzwonił?!
-ale ja…
-Kaulitz, nie przerywa się komuś w połowie zdania, mamusia cię nie nauczyła?! - jak ona śmie, i kto tu komu przerywa? Ja dzwonię tylko się zapytać a ta co? I kto jej pozwolił obrażać moją mamę akurat co do mojego wychowania to nie mam najmniejszych zastrzeżeń
- no właśnie, kochanie, nie przerywa się więc może wreszcie dasz mi skończyć zdanie, które zacząłem kilka minut temu?! Bo inaczej dzieci w Afryce dalej będą głodować, więc kto to jest?- jak już mówiłem, trzeba stanowczo
- dobrze, skoro tak cię tak to interesuje i nie możesz przeżyć faktu, że mogę rozmawiać z jakimkolwiek innym chłopakiem niż z waszą gwiazdorską mością to to był Martin, ten chłopak za rozmowę z którym awanturowałeś się w szpitalu, zadowolony?!-no ja kretyna przetrącę jak tylko wrócę, co on sobie w ogóle wyobraża na pewno chce mi odbić Zuzannę, ale one mi się taka mądra wydawała a teraz proszę leci na jakiegoś pajaca- poza tym ty nie jesteś lepszy, znikasz do tych swoich stanów a zaledwie kilka godzin po twoim przylocie widzę zdjęcia jakiejś dziewczyny, która świetnie się bawi w twoim towarzystwie. Za kogo ty mnie masz!? Jesteś i zawsze byłeś moim idolem i nawet nie wiesz jaka jestem szczęśliwa, że zwróciłeś na mnie uwagę i wiem, że miliony dziewczyn dałoby się zabić, żeby być na moim miejscu ale do cholery człowieku dorośnij wreszcie, nie jestem twoją własnością i to, że ktoś zagadał do mnie na ulicy a te kanalie zrobiły nam zdjęcie to nie powód do robienia awantury!
-ta dziewczyna to moja kuzynka poza tym na zdjęciu był też Tom…!- próbowałem się bronić
-ta super, Tomem to się zajmie Maja więc go do tego nie mieszaj-powiedziała- I w ogóle to nie ma znaczenia, mi chodzi o ciebie, a nie o Toma!
-Nie rozumiesz tego, że to jest moja rodzina?!
-A ty nie rozumiesz, że to jest nic nie znaczący przypadkowo spotkany facet?! Wiesz co, myślę że na tym powinniśmy zakończyć naszą rozmowę- dodała wściekła
-też tak uważam - powiedziałem po czym nacisnąłem czerwoną słuchawkę i z wrzaskiem rzuciłem się na kanapę stojącą pod ścianą
-a tobie co znowu odwala?- zapytał Tom, którego nawiasem mówiąc wcześniej nie zauważyłem
-słyszałeś, że związki na odległość nie mają przyszłości?- wybełkotałem w poduszę
-ta, coś obiło mi się o uszy- powiedział mój brat po czym bezceremonialnie zrzucił mnie z kanapy!- wstawaj, dzwoniła ta jędza, za pięć minut mamy być pod jej domem powiedział a ja tylko głośno jęknąłem czy on naprawdę jest taki nie wychowany czy głupi, że nie widzi, że moja kilkudniowa znajomość z najpiękniejszą Polką jaką do tej pory widziałem wisi na włosku
-masz trzy minuty- krzyknął na odchodnym i zniknął a ja chcąc nie chcąc powlokłem się za nim do wyjścia. Później było to co zwykle- przepychanie się przez tłum rozhisteryzowanych dziewczyn, sztuczne uśmiechy, setki zdjęć moje życie to ciągła rutyna. Jakieś piętnaście minut później( za co możemy stracić życie z rąk krewnej psychopatki) staliśmy przed brązowymi drzwiami wejściowymi do białego domu Mary. Głośno przełknąłem ślinę dzwoniąc do drzwi, w których chwilę później stanęła nasza kuzynka
-no jak tam chłopaki, gotowi na szaleństwo zakupowe?-zapytała z wrednym uśmieszkiem-zapowiada się dłuuuuuuuuugie popołudnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz