Uploaded with ImageShack.us

środa, 3 października 2012

48. Porywam Cię.


czułam się tak, jakbym to ja uderzyła głową o posadzkę nie Zuza. To było wręcz niesamowite i nieprawdopodobne ja to znaczy Tom a zresztą nie ważne kto zaczął najważniejsze było, że się pocałowaliśmy wreszcie… szkoda że nie można przewinąć czasu  tak jak w telewizorze i wcisnąć stop klatki w momencie pocałunku albo chociaż zwolnić tępo by ta chwila trwała dłużej oh no dobra trochę się zagalopowałam w każdym razie najważniejsze, że moja przyjaciółka się już obudziła i Bill przestanie robić histerię wreszcie…
Gdy dotarliśmy pod salę nikogo nie było na zewnątrz więc obydwoje wparowaliśmy do środka Zuza była sama w pokoju chociaż pod ścianą znajdowało się jeszcze jedno łóżko na którym siedział Bill i najwyraźniej rozmawiał o czymś z poszkodowaną bo widać było, że przerwaliśmy mu w pół słowa
- no wreszcie się obudziłaś!-rzuciłam się uściskać Zuzę nie zważając na jej protesty, że jeszcze do tego połamie jej żebra
- nawet nie wiesz jak ten osobnik histeryzował  gdy się dowiedział gdzie wylądowałaś-powiedział Tom a Bill spalił buraka i zaczął coś mamrotać pod nosem
- to co, ferie skończone?- zapytała smutno i spojrzała na gips na nodze
- o nie kochana tak łatwo się nie wymigasz od zimowego szaleństwa-powiedział Tom i zrobił taką minę, że wszyscy wypchnęliśmy śmiechem
-serio mądralo-spojrzała na niego spode łba-a niby jak chcesz to zrobić?
- no wiesz może faktycznie skręcona kostka i narty to złe połączenie, ale zakładam że ta pokraka też raczej już nie odwiedzi stoku- wskazał na Billa który wyraźnie był na niego obrażony
-ale jest mnóstwo rzeczy które można robić bez jeżdżenia na nartach jak na przykład…-no dobra nie miałam pojęcia co robić gdy się ma nogę w gipsie bo sama nigdy nie miałam takiego problemu
-zwiedzanie- wypalił Bill a my spojrzeliśmy na niego jak na kretyna
- Bill z całym szacunkiem ale jak ja mam niby zasuwać po tych twoich muzeach w gipsie?-zapytała Zuza a on lekko się speszył
-no to może…
-dobra później nad tym pomyślimy a na razie opowiedzcie co takiego wyprawiałyście pod naszą nie obecność, że aż skończyło się to szpitalem?- zapytał Tom
-byłyśmy na basenie-powiedziałyśmy chórem i wybuchłyśmy śmiechem
-czy wy na pewno nie jesteście siostrami-zapytał głupio Bill, który doskonale wiedział jaka jest prawda- do tej pory jeszcze nigdy nie widziałem nikogo kto zachowywał się tak jak ja z Tomem-dodał a my znowu zaczęłyśmy się śmiać bo teoretycznie rzecz biorąc to to zdanie można było zinterpretować na dwa sposoby i ten drugi sposób też się w naszym wypadku zgadzał mianowicie  my nie tylko dogadywałyśmy się telepatycznie ale też kłóciłyśmy się w podobny sposób jak bracia Kaulitz.
-o widzę, że się pani obudziła i ma bardzo dobry humor- powiedział lekarz, który akurat wszedł do środka. Wykonał parę testów, wypytał Zuzę o kilka rzeczy a gdy odpowiedzi go usatysfakcjonowały, oświadczył że będzie mogła następnego dnia rano wrócić do domu. Po wyjściu lekarza jeszcze długo siedzieliśmy na łóżku obok i rozmawialiśmy jednak ani ja ani Tom nie powiedzieliśmy o tym co wydarzyło się na parkingu chociaż miałam nadzieję że to było celowe działania które zaprocentuje w przyszłości. Za każdym razem gdy patrzyłam na Toma on uśmiechał się w moją stronę. Około dwudziestej pierwszej Zuza bez ceregieli wywaliła naszą dwójkę z pokoju i została tylko z Billem który był cały czas przejęty i co pięć minut dopytywał się jak się czuje aż do momentu gdy Zuza przez zaciśnięte zęby stwierdziła, że jeżeli jeszcze raz ją oto zapyta, to ona własnoręcznie wydrapie mu oczy. Mogłam się założyć, że Bill był gotowy zostać z nią aż do rana więc bez wyrzutów sumienia wsiadłam do auta Toma i pojechaliśmy do hotelu niestety rozmowa zbytnio nam się nie kleiła więc niezręczną ciszę zabijało radio grające rockową muzykę. Nagle z głośników poleciało monsun a ja wymownie spojrzałam na gitarzystę który tylko się zaśmiał i zaczął nucić swoją własną piosenkę, ja po chwili do niego dołączyłam. Muszę przyznać że dobrze że to Bill śpiewa bo gdyby Tom miał być frontmanem to Tokio Hotel miałoby znacznie mniej fanek nie no żartuję, nie było aż tak źle. Gdy piosenka się skończyła Tom zatrzymał samochód jednak nie znajdowaliśmy się pod hotelem a pod starym budynkiem którego wcześniej nie widziałam.
-gdzie jesteśmy?-zapytałam gdy wysiedliśmy z auta
-zobaczysz to niespodzianka-powiedział i weszliśmy do środka od razu zorientowałam się czym był owy  budynek-stare kino-powiedziałam z zachwytem i zaczęłam rozglądać się dookoła
- ma dokładnie osiemdziesiąt pięć lat i wyświetla jeden film tygodniowo-powiedział Tom a ja na niego spojrzałam- No co? Nie tylko Bill czyta przewodniki-podniósł ręce w geście obronnym a ja wybuchłam śmiechem
- a państwo czego tu szukają?-zapytał starszy człowiek siedzący przy blacie przypominającym kasę
- ta młoda dama-wskazał na mnie za co dałam mu kuksańca w bok- jest wielką miłośniczką starych filmów więc pomyślałem że to jest idealne miejsce na randkę
- zamknięte, nie widać?-burknął facet na co Tom wyjął z portfela banknot sto euro i położył go na blacie
- no dobrze w takim razie zapraszam do środka wskazał na jedno z wejść-niestety nie posiadamy popcornu ale jako rekompensatę mogą państwo wybrać film- Tom powiedział jakiś tytuł po czym wziął mnie za rękę i zaprowadził w stronę Sali kinowej. Usiedliśmy na najwyższym miejscu i położyliśmy kurtki na fotelach przed nami. Nagle zgasły światła a na ekranie pojawiło się słynne odliczanie do zera. Nie za bardzo interesowała mnie treść filmu od momentu gdy gitarzysta objął mnie ramieniem i zaczął tłumaczyć dlaczego akurat takie miejsce wybrał jednak ja zamiast wsłuchiwać się w to co mówił ponownie nachyliłam się w jego stronę i nasze usta znów się spotkały…

47. Wszystko będzie dobrze...


-Ale jak to szpital?!-też się przeraziłem na tą wiadomość jednak na widok Billa który w tej chwili wyglądał jakby miał zaraz puścić pawia na szybę nie zadawałem więcej pytań. Na szczęście na drodze nie było korków a w okolicy znajdował się tylko jeden szpital więc udało nam się szybko dotrzeć na miejsce. gdy parkowałem samochód chciałem, żeby Bill poleciał już do recepcji i się czegoś dowiedział ale ta ciapa nie nadawała się do żadnego działania. Tak więc znalazłem miejsce jak najbliżej wejścia i obydwoje pobiegliśmy w stronę wejścia
-Gdzie można znaleźć Zuzannę….yyy-super nawet nie wiedziałem jak ona ma na nazwisko
-Wójcik-dodał za mnie Bill a recepcjonistka dziwnie się na nas spojrzała
-zakładam, że panowie nie z rodziny- zmierzyła nas wzrokiem
-ja jestem jej chłopakiem a to mój brat który mnie tylko przywiózł-wytłumaczył gnom. Coś co zawsze mnie zastanawiało to fakt, że Bill był zawsze totalną ciapą totalnie zależną od mamusi a w ekstremalnych sytuacjach zmieniał się nie do poznania. Potrafił zachować zimną krew i radził sobie nawet lepiej niż ja. Już nie wyglądał jakby miał zaraz wyzionąć ducha, starał się być jak najbardziej przekonujący. Kobieta za biurkiem westchnęła po czym niechętnie oznajmiła, że właśnie ją przywieźli i jest w sali numer 256 na drugim piętrze. Czym prędzej pobiegliśmy na schody i oczywiście zdążyliśmy się jeszcze dwa razy zgubić zanim dotarliśmy w wyznaczone miejsce. przy wejściu na jednym z drewnianych krzesełek siedziała Maja a po jej polikach ciekły łzy. Od razu do niej podbiegłem po czym kucnąłem naprzeciwko jej tak żeby nasze twarze znajdowały się na tej samej wysokości
-hej mała jak się trzymasz?-zapytałem a ona tylko na mnie spojrzała  po czym znowu zaczęła płakać-Maja spokojnie powiedz co się stało-objąłem ją a ona wtuliła twarz w moją klatkę piersiową
-bo  my… by…byłyśmy na….basenie i biegłyśmy i… Zu…za się poślizgnęła i …-znowu zaczęła płakać więc zacząłem ją uspokajać
-Maja spokojnie nic się takiego ni stało-wiedziałem doskonale że to jest kompletna bzdura bo przecież gdyby nic się nie stało, nie byli byśmy w takim miejscu
- to wszystko moja wina bo to przeze mnie się goniłyśmy-powiedziała już spokojniej
-to powiesz mi teraz spokojnie co się stało?-zapytałem
-Zauzka skręciła kostkę i do tego walnęła głową w posadzkę i straciła przytomność- na te słowa niemalże musiałem łapać Billa który wyglądał jakby też zaraz miał zemdleć po prostu genialnie
-ok tylko spokojnie Bill bo zaraz ciebie głąbie trzeba będzie reanimować-powiedziałem po czym stanąłem wszyscy troje spojrzeliśmy na lekarza który wyszedł z sali
-do pani Zuzanny Wójcik?- wszyscy troje wstaliśmy a on do nas podszedł
- jakie wieści?- zapytałem bo w tej chwili niemiecki Majki pozostawiał bardzo wiele do życzenia
- państwo to…- zmierzył nas wzrokiem od stóp do głów
-ja jestem jej siostrą- powiedziała Maja - a to jej chłopak-wskazała na Billa który lekko się zarumienił - i jego brat - tym razem chodziło o mnie.
-a zatem mogę państwu powiedzieć dobrą i złą wiadomość- powiedział doktor a Maja jęknęła
- dobra jest taka, że pani Zuzanna nie doznała żadnych poważnych obrażeń oprócz skręcenia kostki, guza na głowie i obitej kości ogonowej
- a jakie są złe wieści?- zapytał ponuro Bill
- zła wiadomość jest taka, że w tym sezonie narciarskim raczej już sobie nie pojeździ na nartach bo gips który założyliśmy będzie można zdjąć za dwa tygodnie – powiedział
- czy możemy ją już zabrać do domu?- zapytałem a doktor pokręcił głową
-wolałbym zostawić ją na noc na obserwacji a poza tym na razie śpi bo podaliśmy jej silne środki przeciw bólowe ale gdy się obudzi będą państwo mogli do niej iść
- dziękujemy bardzo- powiedziała Maja a lekarz odszedł. Nie zostało nam nic innego jak czekać aż śpiąca królewna otworzy oczy ale najwyraźniej do Billa nie dotarło, że nic jej nie jest bo chodził w tą i z powrotem co powoli doprowadzało mnie do szału
- czy do ciebie, idioto, nie dociera, że nic się nie stało?- zapytałem na granicy wytrzymałości
-Bill usiądź na swoich szanownych czterech literach bo zaraz zrobisz w podłodze miniaturkę kanionu w kolorado- powiedziała Majka jednocześnie podając nam papierowe kubki z podwójnym cappuccino
-ale to nasza wina a trzeba było olać Davida, my byśmy sobie poszli i was zostawili a teraz co? Zuza ma schrzaniony pobyt i to przez nas- znowu zaczął łazić w tą i z powrotem- nie wytrzymałem, złapałem go za kurtkę i siłą posadziłem na jednym z krzeseł a jedna z właśnie przechodzących pielęgniarek  spojrzała na mnie z dezaprobatą
- ty tu siedź i się nie ruszaj, my idziemy na chwilę na świeże powietrze gdyby się obudziła to do niej pójdziesz i do nas zadzwonisz-powiedziałem po czym zabrałem ze sobą protestującą Maję i wyszliśmy na parking przed szpitalem
- Tom nie powinniśmy chyba…- zaczęła ale ja jej przerwałem
-Maja spokojnie, może się ten gnom trochę ogarnie i nie będę miał powodu żeby mu przyłożyć w miejscu publicznym bo ze zbyt szybką pomocą lekarską nie miał by za dużej nauczki poza tym siedzimy tak już trzy godziny a jestem przekonany, że gdy Zuza po obudzeniu zobaczy mojego brata to od razu poprawi jej się samopoczucie- powiedziałem i  nagle przebiegł mi przez myśl bardzo głupi pomysł byliśmy sami na opustoszałym parkingu na dworze było już ciemno i gdyby nie to, że stoimy przy wejściu do szpitala to by był idealny moment na…
-dziękuję- szept Mai wyrwał mnie z zamyślenia- wspięła się na palce by cmoknąć mnie w policzek ale skończyło się na tym, że odwróciłem głowę tak że nasze usta się spotkały. Całowałem się już z mnóstwem dziewczyn ale bez wątpienia jeszcze nigdy nie czułem się tak przy całowaniu którejkolwiek z nich. Czułem smak jej malinowego błyszczyka i chciałem by ta chwila trwała wiecznie gdy nagle usłyszałem dzwonek swojego telefonu- niechętnie oderwaliśmy się od siebie a ja nacisnąłem zieloną słuchawkę i przyłożyłem słuchawkę do ucha
-co znowu?- zapytałem niechętnie
- obudziła się- usłyszałem tylko a już chwilę potem biegliśmy z Mają na drugie piętro

46. Basen.

- to co teraz robimy?-zapytałam po tym jak bracia wyszli
-nie mam pojęcia- Majka usiadła na płotku znajdującym się przy wejściu tak że machała nogami w powietrzu
-a mogło być tak fajnie to oczywiście musiało nam coś jak zwykle przerwać jak nie paparazzi to telefon jak nie telefon to mamusia…
-ej chciałabym zauważyć że mamusia to przeszkodziła mi i Tomowi a nie wam do tego można by dodać nieudany pocałunek na huśtawce i wiele wiele innych niesprzyjających czynników zewnętrznych- westchnęła po czym nagle zeskoczyła z płotka i pociągnęła mnie za sobą- to wcale nie oznacza, że nie możemy się dobrze bawić -powiedziała- nie daleko widziałam reklamę parku wodnego podobno mają tam zjeżdżalnie i wiele innych atrakcji
-czy w tym mieście mają dosłownie wszystko? Nie zdziwiłabym się gdyby okazało się że jest tu też Disneyland …- zakpiłam ale pomysł z basenem był bardzo fajny można spalić trochę kalorii do tego powygłupiać się i zabić jakoś czas do przyjazdu braci. Pobiegłyśmy w stronę naszego hotelu i od razu rzuciłyśmy się w stronę walizek w celu znalezienia kostiumów ale oczywiście okazało się, że żadna z nas nie wzięła ze sobą nic  co nadawałoby się do Aquaparku no cóż… trzeba będzie pójść najpierw na zakupy
- to co zrobimy?-zapytała Majka
-najpierw Misiu posprzątamy to pobojowisko powiedziałam i rzuciłam w nią jedną z bluz walających się po pokoju
-ale…
-żadnych ale, już miałyśmy wpadkę z plakatem… no dobra, dobra ja miałam-powiedziałam pod wpływem jej wymownego spojrzenia 
-no właśnie
-ale nie chcemy, żeby sławni bracia Kaulitz zobaczyli jaki masz np. kolor stanika prawda?
-no w sumie…-powiedziała niechętnie i zaczęła wrzucać wszystko na odwal się do walizki później mogłyśmy iść do centrum handlowego na zakupy. Miał być tylko kostium a skończyło się tak, że obydwie wylądowałyśmy w przebieralniach i przymierzałyśmy jakieś ciuchy
-dobra dosyć tego dobrego-Maja pociągnęła mnie w stronę kasy- w tym tempie w życiu nie wyrobimy się do ich powrotu prawda?- zapytała retorycznie
- nie wiem czy to ma sens oni na pewno już wracają.
-no to musimy się streścić-powiedziałam niestety ludzie, którzy postanowili dzisiaj przyjść na zakupy nie podzielali chyba mojego zdania bo kolejka do kasy posuwała się w żółwim tempie.
- no masz rację to nie ma sensu-powiedziała Majka po czym zostawiła wszystko z wyjątkiem naszych kostiumów i zaczęła się przepychać co wyraźnie nie podobało się ludziom z kolejki, którzy zaczęli na nas wrzeszczeć
-przepraszam bo ja muszę- bezradnie próbowałam przecisnąć się obok grubej baby, która specjalnie zatarasowała mi przejście
-nigdzie nie musisz kochaniutka wszyscy stoimy a ty nie jesteś uprzywilejowana żeby tak się przepychać-powiedziała chłodno a mi ciarki przeszły po plecach
-przepraszam-usłyszałam jakiś męski głos za nią, kobieta odwróciła się niechętnie przy okazji odsłaniając faceta a raczej chłopaka w naszym wieku
-te dwie urocze dziewczyny są ze mną, moja dziewczyna chciała coś jeszcze kupić a ja zająłem kolejkę-puścił do mnie oko a kobieta tylko prychnęła
-też mi coś zero kultury, żeby za moich czasów dziewczyny tylko…-zaczęła ale na szczęście nieznajomy  jej przerwał
-nie wątpię że pani historia jest bardzo interesująca ale niestety spieszy  nam się-pociągnął mnie w kierunku kasy
-dzięki- szepnęłam po czym razem z Majką zapłaciłyśmy za nasze rzeczy i opuściłyśmy kolejkę
-Zuza, Bill ci nie przeszedł prawda?-zapytała  Maja ale ja tylko się zaśmiałam
-oczywiście, że nie… to jest Bill Kaulitz, miłość mojego życia(nie ważne czy o tym wie czy nie) a ten chłopak był po prostu miły
- to dobrze- powiedziała po czym pociągnęła mnie w stronę wyjścia
Na basenie było niesamowicie tłoczno. Ja nie wiem, czy ci ludzie naprawdę nie mają nic lepszego do roboty niż tłoczenie się w miejscach publicznych? Ja rozumiem że to jest kurort i jest pełnia sezonu ale no nie mogli by chociaż dzisiaj posiedzieć w hotelach i pooglądać telewizję?
-tylko mi tutaj nie marudnij- zagroziła Maja widząc moją minę. Szybko upchnęłyśmy nasze ciuchy do kolorowych szafek i poszłyśmy w stronę Jacuzzy.
-tutaj to ja mogę siedzieć całą wieczność-stwierdziłam  i spojrzałam się na sufit pomalowany na pomarańczowo
-no zgadzam się-Majka przymknęła oczy i zanurzyła się po szyję
- to co robimy z naszymi „idolami”-zapytałam a ona tylko wzruszyła ramionami
-po tych dzisiejszych różach zakładam, że się jeszcze zrewanżują za to dzisiejsze zniknięcie a na razie mamy chwilę na odpoczynek od nich-zaśmiała się bo ja spojrzałam na nią spode łba
-no wiesz co? Jak możesz mówić, że chcesz odpocząć od BRACI KAULITZ?!-chlapnęłam na nią wodą i wyskoczyłam z Jacuzzy i pobiegłam w stronę wielkiego basenu do którego wpadała zjeżdżalnia na szczycie stało dużo osób a raz po raz jakiś nieszczęśnik wpadał do wody na specjalnej macie- to było nie powiem fajne bo zjazd był długi i bardzo ostry oczywiście obydwie weszłyśmy na wieżyczkę ale gdy nadeszła nasza kolej Majka niepewnie spojrzała w dół- no oczywiście… lęk wysokości
- a ty co? Nie mów mi że teraz stchórzysz-zaśmiałam się po czym dodałam- Kto ostatni na dole ten sprząta mieszkanie do końca roku akademickiego – to sprawiło, że Maja przybrała wojowniczy wyraz twarzy i już jej nie było ma się te sposoby zresztą i tak wiedziałam, że jakby tylko ona miała sprzątać to raczej skończyłoby się tak że po miesiącu do naszego mieszkania nie dałoby się wejść.
Na dole Majka, która oczywiście wygrała zaczęła skakać i wołać że będę sprzątać-super po prostu genialnie, teraz trzeba będzie z tego jakoś wybrnąć zaczęłyśmy się przekomarzać i gonić  dokoła  basenów Maja biegła pierwsza krzycząc że i tak jej nie dorwę gdy nagle poślizgnęłam się na śliskiej posadce i rąbnęłam z całej siły o ziemie. Poczułam tylko silny ból w lewej nodze gdy zapanowała ciemność…

45. Jedź...

-Tom ale ja nie chcę…-starałem się protestować ale to niestety nie działało. Czy ja naprawdę nie mam prawa głosu w żadnej kwestii? Było tak fajnie i w ogóle i nawet udało mi się przeżyć a teraz co? Wlokę się za Tomem do naszego wypożyczonego auta i mamy jechać w jakieś miejsce żeby obgadać wszystko z Davidem-super po prostu…
-nie marudź mi tu gnomie bo jak czegoś nie zrobimy to w najlepszym wypadku będziesz grywał do kotleta w jakiejś podrzędnej knajpce- powiedział wyraźnie podirytowany i coś mi się zdaje że jemu też się ta sytuacja nie za bardzo podobała
-ale co my możemy w ogóle zrobić?-próbowałem się dowiedzieć bo nienawidzę nie mieć pojęcia o tym co się dzieje nagle Tom gwałtownie stanął i spojrzał na mnie z żądzą mordu w oczach ale przecież ja nic nie zrobiłem!!!
-słuchaj-przyłożył sobie dłoń do czoła tak jak to robi mama gdy ma silną migrenę-nie mam pojęcia ok? to jest bardzo nie bezpieczna sytuacja i musimy z niej wyjść bez szwanku a nie bardzo mi się widzi perspektywa nagłego wyjazdu i zostawieniu tu dziewczyn-dodał a ja tylko przytaknąłem
- musimy pokazać że trzymamy rękę na pulsie jak się nie uda nic wskórać to w najgorszym wypadku ściągniemy tu chłopaków żeby coś nagrać albo wydać oświadczenie dla prasy, jestem nawet gotowy zaciągnąć dziewczyny do LA byle by tylko nie tracić z nimi kontaktu- nie wiem czy Tom miał racje czy nie ja osobiście miałem bardzo złe przeczucia i cała ta seria wypadków bardzo mi się nie podobała
-ok ale nie rozumiem co właściwie stało się Davidowi- chciałem dalej kontynuować rozmowę-czy to nie dziwne że tak nas nagle potraktował po tylu latach współpracy?
- bardzo dziwne i podejrzane ale na razie nie możemy nic z tym zrobić bo od niego zależy w tej chwili nasze być i nie być w związku z tym trzeba się zorientować, o co tak właściwie chodzi.
Kilka minut później jechaliśmy już w umówione miejsce a ja podziwiałem śnieżny krajobraz i robiłem zdjęcia przepięknym Alpom.
-czy ty nie masz lepszych rzeczy do roboty?- zapytał Tom nie odrywając wzroku od drogi
-nie, ale to pomaga mi się skupić i chwilowo obmyślam plan-powiedziałem jednocześnie podziwiając śliczny domek po lewej stronie drogi
-ta plan no ciekawy jestem czym tym razem zszokujesz opinię publiczną… nowy tatuaż czy może niebieskie włosy- czy on właśnie sobie zakpił? Ja naprawdę staram się pomóc i wypraszam sobie takie uwagi co mam jeszcze zrobić?!
Z Davidem spotkaliśmy się w jakiejś bardzo starej i gustownie urządzonej kawiarni co miało dużo plusów bo mogłem podziwiać neobarokowy wystój i przepiękne freski na ścianie idealnie komponujące się ze sztukaterią pod sufitem przedstawiającą liście owoce i grubiutkie amorki.
-dobra czego chcesz?-zapytał bez wstępnych ceregieli Tom gdy David wstał żeby się z nami przywitać
-co ty taki nerwowy?-zapytał mężczyzna i wskazał na dwa krzesła żebyśmy usiedli
-no zgadnij? Nie ma nas trzy dni dosłownie a cały świat się wali czy naprawdę nie możemy mieć chwili spokoju? Naprawdę coś się stanie jak choćby na tydzień nikt nie usłyszy o ekscesach kogoś z członków zespołu?-muszę przyznać że Tom miał absolutną rację no bo to co ostatnio się działo było kompletnym szaleństwem. Do tej pory siedziałem cicho i tylko przyglądałem się rozmowie tej dwójki ale jakoś tak mi głupio przecież to ja jestem Frontmanem tak czy nie? No dobra Bill trzeba działać…
- słuchaj David ja wiem że cała ta sytuacja wymyka się z pod kontroli ale zatrudniliśmy cię po to żebyś nam w takich chwilach pomagał i to nie ty masz nam dyktować warunki a my tobie nie podoba się? To orevuar  znajdzie się tysiące innych ludzi chętnych do współpracy z nami a teraz słuchaj-spojrzałem mu prosto w oczy i przybrałem bardziej stanowczy ton- nie chcemy żeby plotkowano za naszymi plecami zespół się nie rozpadł a jak ci dobrze wiadomo mój duet wychodzi w przyszłym tygodniu i masz zrobić tak żeby do tego czasu wszystko układało się jak puzzle w układance zrozumiano?- spojrzałem na niego po czym mój wzrok padł na Toma, który wydawał się trochę zdziwiony moją nagłą stanowczością
-nie do końca-zmrużył oczy- bo jak doskonale wiecie potrzebna jest strategia. Owszem mogę obdzwonić gazety zagrozić procesem albo sypnąć waszą kasą żeby wam dano spokój ale pojawianie się w publicznych miejscach z dziewczynami których nikt nigdy wcześniej nie widział na pewno wam nie pomoże
-posłuchaj-tym razem głos zabrał Tom-nie obchodzi mnie co o tym myślą inni mogą próbować ale my nie zrezygnujemy a) z zasłużonego urlopu który najwyżej możemy skrócić do tygodnia, b) z towarzystwa tych dziewczyn ok? i wiem że będę żałował tego co teraz powiem i bardzo rzadko to mówię ale Bill ma racje- no nie to wręcz nie możliwe, mój kochany starszy brat właśnie przyznał mi rację?! To się zdarzyło tylko jakieś chwila muszę pomyśleć… dwa razy w ciągu naszego 26 letniego życia? – to ty jesteś od tego żeby wszystko prostować a teraz myślę że już skończyliśmy, mam rację?- spojrzał na Davida a on tylko kiwnął ręką tak więc Tom szybko wstał po czym pociągnął mnie za sobą tak że wstając o mały włos nie przewróciłem krzesła. Gdy znaleźliśmy się w samochodzie Tom, który znowu prowadził oparł głowę o kierownicę po czym spojrzał na mnie i głośno westchnął
- ok musimy teraz coś wymyślić bo trochę głupio wypadło z dziewczynami może teraz się rozdzielimy? Ja wezmę Maję a ty Zuzkę i pójdziemy w dwa zupełnie inne miejsca żeby im wynagrodzić nasze nagłe zniknięcie?- to nie był wcale taki głupi pomysł wow jestem pod wrażeniem najpierw przyznaje mi rację teraz ma dobre pomysły czy Tom ma gorączkę czy co? A może walnął się w głowę?
-Tom…?
-błagam cię, na razie mam w miarę dobry humor i nie chcę cię zabić ale to nie oznacza, że to się nie zmieni
-no ok nieważne- spojrzałem przez szybę i zacząłem przyglądać się mijanym przez nas drzewom jedno drugie trzecie… dwieście dwudzieste czwarte- jakoś tak nudno się zrobiło więc wyjąłem swój telefon i chciałem już zadzwonić do Zuzy albo do mamusi kiedy mój wzrok przykuła wiadomość którą otrzymałem jakieś dziesięć minut temu i nagle świat zaczął wirować i zrobiło mi się niedobrze
-Tom…-zdołałem tylko wydusić
-czego znowu?-zapytał podirytowany i na chwile na mnie spojrzał –Bill wszystko ok? - wyraźnie się przejął
-Zuza… szpital… jedź - tylko tyle zdołałem wydusić zanim prędkościomierz w samochodzie z dziewięćdziesiątki przeskoczył na sto czterdzieści…