czułam się tak, jakbym to ja uderzyła
głową o posadzkę nie Zuza. To było wręcz niesamowite i nieprawdopodobne ja to
znaczy Tom a zresztą nie ważne kto zaczął najważniejsze było, że się
pocałowaliśmy wreszcie… szkoda że nie można przewinąć czasu tak jak w telewizorze i wcisnąć stop klatki w
momencie pocałunku albo chociaż zwolnić tępo by ta chwila trwała dłużej oh no
dobra trochę się zagalopowałam w każdym razie najważniejsze, że moja
przyjaciółka się już obudziła i Bill przestanie robić histerię wreszcie…
Gdy dotarliśmy pod salę nikogo nie było
na zewnątrz więc obydwoje wparowaliśmy do środka Zuza była sama w pokoju
chociaż pod ścianą znajdowało się jeszcze jedno łóżko na którym siedział Bill i
najwyraźniej rozmawiał o czymś z poszkodowaną bo widać było, że przerwaliśmy mu
w pół słowa- no wreszcie się obudziłaś!-rzuciłam się uściskać Zuzę nie zważając na jej protesty, że jeszcze do tego połamie jej żebra
- nawet nie wiesz jak ten osobnik histeryzował gdy się dowiedział gdzie wylądowałaś-powiedział Tom a Bill spalił buraka i zaczął coś mamrotać pod nosem
- to co, ferie skończone?- zapytała smutno i spojrzała na gips na nodze
- o nie kochana tak łatwo się nie wymigasz od zimowego szaleństwa-powiedział Tom i zrobił taką minę, że wszyscy wypchnęliśmy śmiechem
-serio mądralo-spojrzała na niego spode łba-a niby jak chcesz to zrobić?
- no wiesz może faktycznie skręcona kostka i narty to złe połączenie, ale zakładam że ta pokraka też raczej już nie odwiedzi stoku- wskazał na Billa który wyraźnie był na niego obrażony
-ale jest mnóstwo rzeczy które można robić bez jeżdżenia na nartach jak na przykład…-no dobra nie miałam pojęcia co robić gdy się ma nogę w gipsie bo sama nigdy nie miałam takiego problemu
-zwiedzanie- wypalił Bill a my spojrzeliśmy na niego jak na kretyna
- Bill z całym szacunkiem ale jak ja mam niby zasuwać po tych twoich muzeach w gipsie?-zapytała Zuza a on lekko się speszył
-no to może…
-dobra później nad tym pomyślimy a na razie opowiedzcie co takiego wyprawiałyście pod naszą nie obecność, że aż skończyło się to szpitalem?- zapytał Tom
-byłyśmy na basenie-powiedziałyśmy chórem i wybuchłyśmy śmiechem
-czy wy na pewno nie jesteście siostrami-zapytał głupio Bill, który doskonale wiedział jaka jest prawda- do tej pory jeszcze nigdy nie widziałem nikogo kto zachowywał się tak jak ja z Tomem-dodał a my znowu zaczęłyśmy się śmiać bo teoretycznie rzecz biorąc to to zdanie można było zinterpretować na dwa sposoby i ten drugi sposób też się w naszym wypadku zgadzał mianowicie my nie tylko dogadywałyśmy się telepatycznie ale też kłóciłyśmy się w podobny sposób jak bracia Kaulitz.
-o widzę, że się pani obudziła i ma bardzo dobry humor- powiedział lekarz, który akurat wszedł do środka. Wykonał parę testów, wypytał Zuzę o kilka rzeczy a gdy odpowiedzi go usatysfakcjonowały, oświadczył że będzie mogła następnego dnia rano wrócić do domu. Po wyjściu lekarza jeszcze długo siedzieliśmy na łóżku obok i rozmawialiśmy jednak ani ja ani Tom nie powiedzieliśmy o tym co wydarzyło się na parkingu chociaż miałam nadzieję że to było celowe działania które zaprocentuje w przyszłości. Za każdym razem gdy patrzyłam na Toma on uśmiechał się w moją stronę. Około dwudziestej pierwszej Zuza bez ceregieli wywaliła naszą dwójkę z pokoju i została tylko z Billem który był cały czas przejęty i co pięć minut dopytywał się jak się czuje aż do momentu gdy Zuza przez zaciśnięte zęby stwierdziła, że jeżeli jeszcze raz ją oto zapyta, to ona własnoręcznie wydrapie mu oczy. Mogłam się założyć, że Bill był gotowy zostać z nią aż do rana więc bez wyrzutów sumienia wsiadłam do auta Toma i pojechaliśmy do hotelu niestety rozmowa zbytnio nam się nie kleiła więc niezręczną ciszę zabijało radio grające rockową muzykę. Nagle z głośników poleciało monsun a ja wymownie spojrzałam na gitarzystę który tylko się zaśmiał i zaczął nucić swoją własną piosenkę, ja po chwili do niego dołączyłam. Muszę przyznać że dobrze że to Bill śpiewa bo gdyby Tom miał być frontmanem to Tokio Hotel miałoby znacznie mniej fanek nie no żartuję, nie było aż tak źle. Gdy piosenka się skończyła Tom zatrzymał samochód jednak nie znajdowaliśmy się pod hotelem a pod starym budynkiem którego wcześniej nie widziałam.
-gdzie jesteśmy?-zapytałam gdy wysiedliśmy z auta
-zobaczysz to niespodzianka-powiedział i weszliśmy do środka od razu zorientowałam się czym był owy budynek-stare kino-powiedziałam z zachwytem i zaczęłam rozglądać się dookoła
- ma dokładnie osiemdziesiąt pięć lat i wyświetla jeden film tygodniowo-powiedział Tom a ja na niego spojrzałam- No co? Nie tylko Bill czyta przewodniki-podniósł ręce w geście obronnym a ja wybuchłam śmiechem
- a państwo czego tu szukają?-zapytał starszy człowiek siedzący przy blacie przypominającym kasę
- ta młoda dama-wskazał na mnie za co dałam mu kuksańca w bok- jest wielką miłośniczką starych filmów więc pomyślałem że to jest idealne miejsce na randkę
- zamknięte, nie widać?-burknął facet na co Tom wyjął z portfela banknot sto euro i położył go na blacie
- no dobrze w takim razie zapraszam do środka wskazał na jedno z wejść-niestety nie posiadamy popcornu ale jako rekompensatę mogą państwo wybrać film- Tom powiedział jakiś tytuł po czym wziął mnie za rękę i zaprowadził w stronę Sali kinowej. Usiedliśmy na najwyższym miejscu i położyliśmy kurtki na fotelach przed nami. Nagle zgasły światła a na ekranie pojawiło się słynne odliczanie do zera. Nie za bardzo interesowała mnie treść filmu od momentu gdy gitarzysta objął mnie ramieniem i zaczął tłumaczyć dlaczego akurat takie miejsce wybrał jednak ja zamiast wsłuchiwać się w to co mówił ponownie nachyliłam się w jego stronę i nasze usta znów się spotkały…