-Zuza…!
-E? – aż się zdziwiłam, że mnie usłyszała, bo byłam pewna, że jak zwykle słucha muzyki i nie ma łączności ze światem.
-Widziałaś gdzieś mój telefon?
-Tak, wzięłam go sobie, żeby pograć w Milionerów…
-Serio?
-Nie. – idiota. Zabrałam się za przeszukiwanie swojej torebki, jednak po moim smartphonie nie było ani śladu. Zaczęłam się poważnie niepokoić, bo przecież wiem, że podczas spaceru i w kawiarni go miałam.
-A zobacz na stole, pod tą stertą papierów? – posłusznie podeszłam do stołu i przejrzałam wszystko co na nim było.
-Nie ma
-A tam na szafce pod lustrem?
-Nie ma
-A tam…?
-Ruszysz wreszcie swoje szanowne cztery litery i mi pomożesz czy zamierzasz cały czas dyrygować mną z łóżka?
-Kalekę wykorzystujesz?
-Świnia… - najpierw chce chodzić po sklepach, a jak przychodzi co do czego, to nawet nie może mi pomóc w poszukiwaniach mojego nowego, pięknego telefonu!
-Pod kaloryferem zobacz…
-Zamkniesz się wreszcie?
-Nie. – i w tej chwili ( jestem pewna, że zrobiła to specjalnie) wyjęła swój własny telefon i zaczęła ostentacyjnie się nim bawić i nucić piosenki swojego kochanego zespołu. No zamorduję ją kiedyś! Szukałam go jeszcze chwilę, aż w końcu, kiedy zajrzałam pod dywan… - Jest! Zuzka…
-Czego?
-Możesz mi wyjaśnić, co mój telefon robił pod dywanem?
-Miałam się zamknąć! – pokazała mi język i wróciła, jak przypuszczam, do pisania SMS ów. Szczęśliwa z odzyskania swojej komórki, usiadłam na łóżku i włączyłam internet. Wcześniej jeszcze spojrzałam na główny ekran: zero nieodebranych wiadomości… No trudno, pewnie koncert trwa. Włączyłam przeglądarkę i pierwsze co mi wyskoczyło, to jakaś durna strona plotkarska z wpisanym hasłem ,,Kaulitz” w wyszukiwarkę. No tak, Zuzka się nim przecież bawiła. Normalnie nie siedziałabym w internecie i nie szukała informacji o braciach, ale że już miałam włączoną stronę… Zobaczyłam pierwszego newsa
-Zuzka, są już zdjęcia z koncertu!
-Gdzie?! – wrzasnęła, wyskoczyła z łóżka i nie zwracając kompletnie uwagi na gips od razu doskoczyła do mnie – No otwieraj to!
-No otwieram przecież, spokój – faktycznie, strona się dość długo ładowała. Kiedy jednak udało mi się na nią wejść i otworzyć galerię…
-Oż cholera, ale on jest piękny! – ona się nigdy nie zmieni
-Zuza, ogarnij się wreszcie, ja cię błagam…
-Ale nie widzisz, jaki on jest cudowny?! – teraz to ja widziałam tylko mojego Toma, który zdecydowanie przyćmiewał swojego brata. Ale stwierdziłam, ze nie powiem tego swojej przyjaciółce.
-Tak oczywiście. Dobra, pogapisz się później muszę coś jeszcze sprawdzić. – ku wielkiemu niezadowoleniu przyjaciółki wyłączyłam oglądaną stronę, jednak przed oczami ukazał mi się najnowszy artykuł z wielkim tytułem: ,,Nowa dziewczyna Billa Kaulitza ma innego? Dlaczego wokalisty nie ma przy niej? Czy to uczucie przetrwa?”. Szlag… Już miałam wyłączyć tą stronę, jednak za późno: Zuza zdążyła ją zauważyć
-Ani mi się waż – warknęła i zaczęła czytać artykuł:
,,Dziś przed południem, na ulicach Austrii można było spotkać tajemniczą dziewczynę, która, jak nieoficjalnie wiadomo, od pewnego czasu spotyka się z wokalistą popularnego niemieckiego zespołu Tokio Hotel, Billem Kaulitzem. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że dziewczyna poruszała się po mieście z gipsem na nodze, w towarzystwie nieznanego mężczyzny. Para wyglądała na dość zaprzyjaźnionych ze sobą i pewne jest, że łączą ich dość bliskie relacje. Czyżby tamto uczucie przeszło już do historii? A może związek wokalisty przeżywa kryzys? Przecież, gdyby wszystko było w porządku, Bill nie pozwalałby chodzić swojej ukochanej z urazem nogi i innym mężczyzną. Jaka jest prawda? Przekonamy się już niedługo”
-Jak ja nienawidzę paparazzi!!! – wściekła się – Zobacz, przecież na tych zdjęciach naprawdę wygląda, jakby coś zaszło… A nic nie zaszło! Do jasnej cholery, przecież wiesz, że ten cały Martin mógłby dla mnie nie istnieć!
-Wytłumacz to Billowi… - współczułam jej, bo wiedziałam, że jeśli chodzi o jej relacje z innymi facetami, to wokaliście naprawdę nic się nie da wytłumaczyć….
-Jestem załamana. Maja…?
-Co?
-Bo mnie tak strasznie boli noga i ten gips jest taki ciężki, i w ogóle ta cała chora sytuacja…
-Czego chcesz? – już ja znam te numery
-Poszłabyś na dół po serniczek i kawkę? Proszę…
-Nóżek nie masz…?
-No niby mam, ale jedną obecnie w gipsie, więc…
-Świnia – i po chwili zamawiałam w bufecie dwa razy sernik i dwie kawy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz