-Tom, stój! – koniec. Tak się starałam, żeby jakoś na dzisiaj wyglądać, a teraz ledwo co trzymam się na tych cholernych szpilach (kto normalny zabiera szpilki w góry?!), jest mi zimno, jestem czerwona, zmęczona i w ogóle na pewno gruba, puchowa kurtka idealnie współgra ze śliczną wieczorową sukienką. Zatrzymałam się i zmusiłam gitarzystę do tego samego. Stanął, ale wydawał się być niesamowicie wściekły. Czyli romantyczny wieczorek nam przepadł… Cholera! – Przecież tu cię nie dogoni, stój. – Chyba muszę jakoś załagodzić sytuację… Widać było, że nie ma raczej ochoty do rozmowy. Najchętniej to pewnie by się na czymś wyżył. I wcale mu się zresztą nie dziwię. – Tom!
-Co? – prawie, że warknął. O, co to, to nie!
-Ej, nie zapominasz się? – ja też powoli traciłam cierpliwość – Ja jestem w stanie naprawdę dużo znieść, co chyba mogłeś zauważyć, ale za chwilkę przegniesz, wiesz? Nie dość, że się zgodziłam na tą całą akcję z twoją matką i musiałam czekać, aż ty łaskawie pozałatwiasz sprawy rodzinne, to teraz zamierzasz się na mnie wyżywać, tak?! – wiem, że nie powinnam się drzeć na Toma Kaulitza, ale wnerwił mnie, serio. Chyba jednak coś zaczęło do niego trafiać, bo od razu jakby zaczął zmieniać się jego wyraz twarzy. Chyba myślał. A ja ciągnęłam – Tobie się przepraszam wydaje, że co, że jak ci się coś nie uda, to już od razu wszyscy muszą cierpieć, bo Tom Kaulitz ma zły dzień, tak?! To proszę bardzo, zostań tu sobie i utwierdzaj się w tym, jaki to ty jesteś biedny, ale ja, o ile pozwolisz, nie będę tego słuchać. Żegnam. – Mam nadzieję, że to zrozumiał, bo poprawnie gramatycznie to nie było. Bałam się, że przegięłam. Przecież nie chodziło mi w ogóle o to, żeby się teraz z nim rozstawać! A wręcz przeciwnie! Teraz powinien to na szybko przemyśleć i…
-Maja, stój! – otóż to! Wiedziałam, że nie wytrzyma! W sumie opłacało się czasami słuchać nudnych jak flaki z olejem przemówień Zuzy na temat psychologii facetów. Czasem się przydaje. Dlatego też, słysząc wołanie mojego gitarzysty, nawet się nie obróciłam, tylko starałam się iść dalej (na ile można iść w śniegu po kostki na 10 centymetrowych obcasach). Po chwili jednak poczułam, że Tom łapie mnie za rękę, czym zmusza mnie do zatrzymania. Zmądrzał chłopak, to dobrze. Stanęłam więc i czekałam
-Maja, no, ten… przepraszam
-Słucham? Chyba niedosłyszałam… - jeżeli ja muszę znosić jego ciągłe zachwyty swoją własną osobą, to on musi znosić to. Przecież, znowu, nie rzucę mu się na szyję i nie powiem, że szaleję za nim i w życiu bym się na niego nie obraziła, prawda?
-No przepraszam Cię. Naprawdę. No, poniosło mnie trochę. – spojrzałam na niego spode łba – No, może nie trochę. Ale zrozum, jak moja matka może sądzić, że ktoś taki jak ja…
-Dobra, ok, przeprosiny przyjęte, już – nie będę znów wysłuchiwać jaki to ona jest genialny. No jest, ale ile można? Ale koniec tej zabawy, pogodziliśmy się… Ciąg dalszy cudownej randki!!!
-Czy jest może coś, na co w tej chwili miałaby pani ochotę? – uśmiech, mrugnięcie i wszystko inne na raz. Ja oszaleję!
-W sumie teraz, to chyba, żeby gdzieś usiąść… - tak, teraz tego mi brakowało. Nie czułam nóg, a właściwie to czułam je aż za dobrze. Niestety nigdzie nie widziałam żadnej ławki ani nic innego. Aż dziwne, bo staliśmy pod placem zabaw. Przecież te wszystkie babcie, siedzące tam z wnukami, powinny mieć jakieś miejsce na swoje inteligentne pogawędki… Jednak zanim zdążyłam cokolwiek zrobić, poczułam, jak unoszę się w powietrzu! Tom, jak gdyby nigdy nic, wziął mnie na ręce i zaczęliśmy zmierzać w kierunku huśtawek!
-Ej, co ty robisz?! Postaw mnie! – zaczęłam krzyczeć, ale tak naprawdę, to się śmiałam. To było coś niesamowitego, serio.
-Spokojnie, księżniczko, jeszcze kawałek – i po chwili siedziałam już na huśtawce. Ani trochę nie przeszkadzało mi to, że leżała na niej kilku centymetrowa warstwa śniegu. Ja mogłam usiąść, Tom siedział tuż koło mnie… Co mnie obchodzi jakiś tam śnieg? – Teraz lepiej?
-A jak myślisz? – szepnęłam. Sama jego obecność była dla mnie wystarczająca. Było mi z nim po prostu cudownie. Czułam, że mogę z nim porozmawiać naprawdę o wszystkim i w ogóle jakoś tak… inaczej niż zwykle. W sumie, dzięki mojej kochanej przyjaciółce, myślałam, że wiedziałam o nim naprawdę dużo, to teraz dopiero zaczęłam sobie zdawać sprawę, że nie wiem o nim nic. W realu okazał się być kompletnie inny niż myślałam, na podstawie jego wizerunku kreowanego przez media. Nagle zapadła jakaś taka cisza. Patrzyliśmy sobie w oczy i kiedy przez moją głowę przemknęła myśl, że może coś się stanie, jego huśtawka niebezpiecznie się zachwiała usłyszałam krótki krzyk i po chwili mój towarzysz leżał w zimnym, mokrym śniegu!
-Tom! – natychmiast zeskoczyłam ze swojej huśtawki i pochyliłam się nad gitarzystą. Nawet w takiej sytuacji nie chciał wychodzić z roli zawsze pięknego i zorganizowanego, i w ogóle cudownego. No tak.
-Nic mi nie jest, nic mi nie jest, no czy cos się stało? – usiłował wstać, ale nie ze mną te numery
-Nie tak szybko. Zaraz zobaczymy czy nic ci nie jest. Ile widzisz palców? – i wyciągnęłam przed siebie trzy palce. W końcu te całe studia mi się na coś przydadzą!
-Maja, proszę…
-Ty mi tu teraz z Mają nie wyskakuj, dobrze ci radzę. Ile widzisz palców?
-Trzy… - odpowiedział znudzony. Dobrze, że postanowił się nie kłócić
-Teraz dotknij brodą do klatki piersiowej – rozkazałam. Musiałam się upewnić, czy naprawdę wszystko jest OK
-Maja, proszę cię…
-Przepraszam, nie zrozumiałeś polecenia? Ja też potrafię być dociekliwa czy nic się komuś nie stało – chytry uśmiech i kontynuacja jakże specjalistycznego badania. Chyba mu tym trochę zaimponowałam. Po chwili badanie zostało zakończone, na całe szczęście, z sukcesem. Podniósł się i zaczęliśmy iść. Chciałam już chyba wracać (przecież muszę mieć energię, na jutrzejsze spotkanie!), więc Tom stwierdził, że oczywiście mnie odprowadzi. Szkoda, że wtedy przez tą durną huśtawkę nic nie wyszło, ale przecież ten wyjazd jeszcze się kończy. A wręcz przeciwnie – właśnie się rozkręca.
Maja wreszcie utemperuje Toma? Byli by fajną parą.
OdpowiedzUsuńPS. Nie potrzebujesz może szablonu specjalnie na twojego bloga?
Jeżeli chcesz zobaczyć co już zrobiłam:
http://i1019.photobucket.com/albums/af312/RaniMathur13/Szablony/gdysloncespotykaksiezycblogspotcom2012-8-2119-9-43.png
http://i1019.photobucket.com/albums/af312/RaniMathur13/Naglowki/nagwek8.jpg
Opisz swój wymarzony szablon, a ja wykonam go dla ciebie.
schrei-in-die-nacht.blogspot.com
Przepraszam za wścibskość, ale Ty chodziłaś do klasy humanistycznej i studiujesz Język polski, prawda? Innej opcji nie widzę. To opowiadanie jest lepsze nawet od Potopu, Zmierzchu, czy Muminków (kocham te książki więc w moich ustach to komplement). Trochę się znam na pisaniu książek i mam dla Ciebie radę: jeśli jest to opowiadanie całkowicie Twoje to zrób z tego książkę i wydaj, bo to będzie światowy megabestseller. Proszę Cię, nie marnuj swojego talentu, który tu widzę gołym okiem. W życiu nie czytałam czegoś po prostu... bardziej trafionego. Powodzenia i czekam na książkę w księgarniach!
OdpowiedzUsuńManuela.
Bardzo dziękujemy za tak miłe słowa :) Jeśli chodzi o klasę, to wręcz przeciwnie, przedmioty ścisłe, a opowiadanie tak po prostu dla przyjeności :)
Usuń