Uploaded with ImageShack.us

wtorek, 7 sierpnia 2012

21. Frytki

No i wreszcie dotarliśmy do jakże uroczej drewnianej karczmy czy używając bardziej kolokwialnego języka knajpy u stóp stoku. Szczerze mówiąc schodzenie ze stoku było genialnym pomysłem i nie wiem dlaczego mój starszy brat uważa, że wszystko co wymyślę jest głupie… no cóż w każdym razie droga nam się zdecydowanie nie dłużyła, Zuzia okazała się wspaniałym partnerem do rozmowy i sama zasypała mnie mnóstwem informacji o których nie miałem pojęcia co mnie szczerze mówiąc zaskoczyło, dowiedziałem się na Indie leżą w najgłębszej depresji świata-ciekawe czy chodziło jej o stan umysłu czy położenie nad poziomem morza, zapytam…
-no nie, nie ma nic wolnego- o czym ona mówi, rozejrzałem się dookoła no tak faktycznie w środku nie było nawet jednego pustego stolika, widocznie nie tylko nam nie podobała się idea jazdy, coś czuję że naszą inteligentną i jakże fascynującą rozmowę trzeba będzie przełożyć
- A może by tak zapytać czy ktoś nie użyczyłby nam części swojego miejsca?-zapytałem i zacząłem rozglądać się za jakimś mile wyglądającym człowiekiem, mamusia zawsze mi powtarzała, że jeżeli się jest miłym dla ludzi to wszystko się uda załatwić
-nie sądzę żeby to był dobry …-przerwała i spojrzała na mnie zszokowana gdy jakaś miła pani powiedziała że i tak miała się zbierać i ustąpiła nam miejsca -pomysł  –dokończyła po chwili a ja uśmiechnąłem się triumfalnie no co jak co ale niech niech wie, że nie tylko mój brat potrafi być zapobiegliwy
-wow, Bill jestem pod wrażeniem-uśmiechnęła się po czym zamiast usiąść i kontynuować naszą miłą konwersacje rzuciła na stół rękawiczki i powiedziała że idzie zamówić nam czekoladę i frytki
-ale zaraz przyjdzie kelner-chciałem zaprotestować jednak ona z rozbawieniem pokręciła głową- oj Billuś trzeba czasem czytać to co piszą- wskazała na tabliczkę która wisiała nad drzwiami-no tak samoobsługa…
No ale nie było tego złego co by na dobre nie wyszło kilka minut później siedzieliśmy naprzeciwko siebie sącząc pyszną gorącą czekoladę i zajadając się frytkami których nie powinienem jeść, mamusia mi raz mówiła że one są nie zdrowe i zawierają amyl acetate który jest składnikiem wołowego tłuszczu na którym się je smaży no ale raz na jakiś czas w towarzystwie tak ślicznej dziewczyny można pozwolić sobie na pewne ustępstwa
-miałaś opowiedzieć mi o zmianie hotelu-spojrzałem na nią a ona nieznacznie się uśmiechnęła i sięgnęła po kolejną frytkę
-no więc… wkręciłam właściciela takiej rudery która rzekomo jest hotelem-wow ona też używa wyrachowanego słownictwa choć muszę powiedzieć że robi przy tym pełno błędów gramatycznych ale jest taka słodka...- że mój wujek jest szychą na rynku hotelarstwa i nie uwierzysz… uwierzył nam i przeniósł nas do hotelu naprzeciwko a tam jest po prostu ślicznie fontanna w holu, all-inclusive- no jednym słowem żyć nie umierać
- czekaj czekaj fontanna w holu czy to był może nasz… - nie na pewno nie przecież nie możliwe żebyśmy mieszkali w tym samym hotelu a może jednak?... Wiem! Zapytam o nazwę… jednak nie dane mi było tego zrobić bo w tym momencie na stole przed moim nosem wylądowało coś czarnego-odskoczyłem mało nie spadając z krzesła
-to chyba twoje-usłyszałem poirytowany głos… Toma?! A co on tutaj robił no pięknie właśnie prowadziłem sobie rozmowę  z najpiękniejszą i najbardziej inteligentną dziewczyną jaką do tej pory miałem okazję spotkać kiedy musiał zjawić się mój wiecznie nie zadowolony brat i skąd on do jasnej ciasnej wytrzasnął mój telefon?, mam nadzieję że nie będę skazany w tej chwili na jego dłuższe towarzystwo może zapytam czy nie mógłby się stąd ewakuować… na całe szczęście Zuza jakby czytając mi w myślach sama go o to zapytała a mój brat i jego nowa przyjaciółka, choć on to woli nazywać dziewczyną, oddalili się z cwanymi uśmieszkami na twarzach- ja nie wiem co oni sobie myśleli, ten świat schodzi na psy nie ubliżając oczywiście Scottyemu…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz