To się powoli robi chore, a było tak wspaniale udało mi się poderwać śliczną dziewczynę a teraz co? Za jakieś dwadzieścia minut będę miał na karku moją jakże kochaną matkę-super... a wszystko przez to, że mój głupi brat podrzucił mi swój telefon i mama usłyszała moją rozmowę z Majką ale może cofniemy się do tamtego momentu...
-A nie uważasz, że wybranie się do uroczej, niedużej knajpki w centrum nie byłoby jednak trochę ciekawsze? Zwłaszcza w towarzystwie pewnego przystojnego, błyskotliwego, inteligentnego…- zacząłem wymieniać swoje atuty doskonale wiedząc że nawet najbardziej zaciekła feministka zmiękła by pod wpływem takich argumentów i nie odmówiłaby największemu przystojniakowi jaki stąpał po tej planecie
-Kogo masz na myśli? – Majka zapytała mnie jakby nigdy nic i w tym momencie mnie zamurowało, czy to możliwe że ja, wielki Tom Kaulitz, gitarzysta, sława, ciacho nad ciachami właśnie dostałem kosza?!-dobra trzeba się wziąć w garść i upewnić
-Y… No… - zacząłem się jąkać, to mi się nigdy nie zdarza, ok tylko spokojnie wdech wydech – No… Mnie…
-A.. Ciebie? – zlustrowała mnie wzrokiem i po chwili zastanowienia dodała – Jasne, czemu nie? – uff odetchnąłem z ulgą jednak żartowała no bo kto by mi się mógł oprzeć... po tej rozmowie dotarliśmy na dół i udaliśmy się do bramek żeby jeszcze raz wjechać. Bez Billa debila wsiadanie i jazda gondolką okazała się bardzo przyjemna już po chwili ponownie zaczęliśmy rozmawiać
-ok, to co powiesz na to, żebyśmy zjechali jeszcze ze dwa razy a potem/dryń...!/-cholera jasna to znowu moja obsesyjna rodzicielka, daję słowo że nawet największe fanki nie dorównałyby jej upierdliwością-poczekaj chwilkę-powiedziałem do Majki po czym wyjąłem z kieszeni telefon i widząc kto dzwoni szybko wyłączyłem telefon-a przynajmniej tak mi się wydawało...
-o czym to ja...-zacząłem się zastanawiać co było tematem brutalnie przerwanej rozmowy – a już wiem plany na dzisiejszy wieczór no więc co ty na to, żebyśmy w ramach umówionej kolacji poszli Schaufelspitz do kina a później moglibyśmy wyskoczyć na lodowisko
-czemu nie a co to to schaufe coś tam?- zapytała zdezorientowana
-ach to taka bardzo fajna restauracja-w jednym z przwodników czytałem że jak ma się dużo szczęścia to można spodkać nawet Mela Gibsona- dobra no wiem że to nie ja to wyczytałem ale choć raz mój „kochany” braciszek i jego wyświechtany przewodnik mogą się do czegoś przydać
-serio?-jej oczy nagle powiększyły się do wielkości dwóch Euro
-aha-przytaknąłem
-w takim razie to musi być bardzo atrakcyjny teren bo jeżeli udałoby mi się wypatrzeć Gibsona to miałabym na koncie już 3 gwiazdy- a no tak przez chwilę ciszy bez tabunu piszczących fanek i w towarzystwie przemiłej dziewczyny zapomniałem kim jestem ok... to się zaczyna robić dziwne
-rozumiem że jesteś zainteresowana bo jak nie to w sumie mógłbym zapytać jakąś niebieskooką Austriaczkę czy by może nie zechciała mi towarzyszyć-teraz była moja kolej na odegranie się jednak widząc jak Maja nagle pobladła zaśmiałem się i stwierdziłem że Austriaczka nie mogłaby się równać z tak śliczną polką na co ona zarumieniła się i schowała twarz w szalik
-jest tylko jeden problem... nie wiem czy ostawienie twojego brata i mojej przyjaciółki samych dłużej niż na godzinę to dobry pomysł- powiedziała- to znaczy nie obraź się, nie miałam nic złego po prostu twój brat wydaje się taki trochę...
-nierozgarnięty?-wszedłem jej w słowo a ona przytaknęła- no wiem, jest straszną ciapą, ale spoko może ich gdzieś razem upchniemy zawsze można zlicytować Billa na eBayu- myślę, że dostałbym za niego całkiem niezłą sumkę-Majka zaczęła się śmiać, boże, jaka ona jest śliczna gdy się śmieje... chyba się zakochałem i to tak na serio
-CO TOM CO TY CHCESZ ZROBIĆ BRATU?! GDZIE JEST MOJE DZIECKO?!! I KIM JEST TA KOBIETA Z KTÓRĄ ROZMAWIASZ?!- czy to możliwe, że właśnie usłyszałem moją matkę?-zaczynam mieć urojenia
-TOM MÓWIĘ DO CIEBIE, DOSYĆ TEGO JUŻ ZARAZ DO WAS JADĘ! - o kurza twarz to naprawdę była moja matka chyba nie wyłączyłem jednak tego telefonu, ale jak to? Szybko wsadziłem rękę do kieszeni i wyjąłem komórkę
-mama?...-zapytałem jakby nigdy nic- mamusiu nic się nie dzieje my tylko...
-Tom ty mi tu głupot nie opowiadaj, nie radzicie sobie beze mnie tylko was samych na chwilę zostawić i co z tego wynika? Ja wiedziałam że tak będzie, no wiedziałam
-mamo, spokojnie, mówiłem ci już idź sobie d kina odetchnij najlepiej wyłącz telefon...
-ty mnie nie bajeruj Kaulitz bo jak ci szlaban dam to się nie pozbierasz!-darła się tak, że chyba cały stok ją słyszał, spojrzałem na Majkę tylko po to żeby zobaczyć że niemalże dławi się ze śmiechu, chociaż nie wydawało mi się żeby za wiele zrozumiała z tego słowotoku, ja jako rodowity Niemiec nie wiele rozumiałem
-mamo ale ja mam 26 lat jestem dorosły więc jak ty...-próbowałem załagodzić atmosferę
-nie pyskuj mi tutaj! jestem na lotnisku za dwie godziny widzę cię na lotnisku-po tych słowach rozłączyła się a ja z całej siły walnąłem głową o reling zabezpieczający przed wypadnięciem
-ciężki dzień?-zapytała Majka dalej się śmiejąc
-nawet nie wiesz jak-powiedziałem rozmasowując obolałe czoło
I tak o to to teraz jadę wypożyczonym samochodem z moją matką z lotniska, Majka została z Billem i Zuzką, którzy i tak pewnie gdzieś sobie poszli, twierdząc, że nie chciała by narażać się na spotkanie pierwszego stopnia z moją rodzicielką – szczerze mówiąc wcale jej się nie dziwię, przynajmniej ominęła ją awantura i opowieść o przewadze szpilek nad koturnami-ludzie ratunku !....
-czy mógłbyś mi wreszcie synku wyjaśnić dlaczego nie przyjechał z tobą twój brat- zadała to pytanie chyba już po raz dwudziesty podczas naszej czterdziestominutowej podróży, zacisnąłem mocniej ręce na kierownicy ostatkiem sił powstrzymując się przed powiedzeniem czegoś głupiego
-gdy wychodziłem zajęty był wertowaniem przewodnika i nie chciałem mu przeszkadzać- w sumie to była prawda nie dodałem tylko dlaczego czytał ten głupi przewodnik
-ach mój kochany synuś- mógłbyś czasami brać z niego przykład, ty nigdy nie lubiłeś się uczyć nie to co Billuś
-mamo błagam...- jeszcze trochę i dostanę migreny jak jakiś stary moher
-no co je tylko stwierdzam fakty- wyciągnęła ręce w geście obronnym
-dobrze niech ci będzie on jest tym wspaniałym synkiem a ja ci się nie udałem w porządku ale czy możemy na chwilę zmienić temat albo no nie wiem posiedzieć cicho?-zapytałem coraz bardziej zirytowany
-och ależ kochanie ja nie chciałam cię urazić, ja tylko no cóż bo ty nigdy nie masz la mnie czasu!-wybuchnęła nagle-no nie zaczyna się!
-to co mam niby zrobić żeby cię uszczęśliwić?- zapytałem i zaraz pożałowałem że dałem się wciągnąć w jej gierki
-dziś spędzimy razem wieczór jak syn i matka i nie chce słyszeć wymówek, tak dawno nie miałeś dla mnie czasu
-i tak o to zostałem skazany na towarzystwo własnej matki zamiast iść na kolację z cudowną dziewczyną spędzę wieczór z kuzynką Shreka -lepiej być nie mogło
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz