-O mój Boże, o mój Boże, wciąż nie mogę
w to uwierzyć!- Zuzka powtarzała z uporem maniaka to samo już od pięciu minut
podczas gdy szłyśmy szkolnym korytarzem do drugiego wejścia na salę
gimnastyczną by zająć swoje miejsca, zachowując się tym samym tak, jakby te dwa
tygodnie spędzone z braćmi Kaulitz wcale nie miały miejsca
-Zuza błagam cię ogarnij się bo nie
wytrzymam, niby co takiego jest ekscytującego i nie wiarygodnego w tym co się
teraz dzieje? Przecież to nie jest tak, jakbyśmy nie znały chłopaków więc
błagam cię, przestań się zachowywać jak jakaś nie obliczalna fanka dobrze?-
zapytałam jednak moje słowa odbiły się echem od ścian i pozostały bez odzewu bo
moja przyjaciółka zaczęła od nowa nadawać jak katarynka, na szczęście
dotarłyśmy do wejścia i jej słowa zostały skutecznie zagłuszone przez piski
fanek zgromadzonych w pomieszczeniu. Można powiedzieć, że było prawie jak na
prawdziwym koncercie- tłoczno, głośno, ciemno. Z trudem szło nam się przecisnąć
pod scenę na której nie było jeszcze nikogo znanego, gips Zuzki dodatkowo
utrudniał sprawę bo deptała wszystkich, którzy na swoje nieszczęście znaleźli
się na jej drodze. W końcu jednak szczęśliwie dotarłyśmy na swoje miejsca,
Zuza piszczała podobnie jak wszystkie
dziewczyny dookoła i szczerze mówiąc wcale jej się nie dziwiłam bo napięcie
sięgnęło zenitu i sama też miałam ochotę krzyczeć. Nagle ostatnie światła,
pozostawione by ułatwić przemieszczanie na sali, zgasły a na scenę wszedł
dyrektor szkoły-powitajcie Tokio Hotel!- krzyknął do mikrofonu a po chwili cała czwórka pojawiła się na scenie i zabrzmiały pierwsze dźwięki Phantomrider a częstotliwość pisków nasiliła się(on ile jest to możliwe) a ja miałam wrażenie, że następnego dnia nie dość, że będę miała problem z mówieniem to jeszcze mój słuch mocno ucierpi przez te 40 minut. Ale wracając do koncertu, Tom stał po prawej stronie sceny i jak zwykle zapierniczał na gitarze nawet nie patrząc na gryf a Bill latał w te i we wte śpiewając. Gdy piosenka dobiegła końca, bliźniacy przelotnie zerknęli na siebie po czym obydwoje spojrzeli w naszą stronę a Zuza postanowiła im pomachać na co Bill uśmiechną się jednocześnie potwierdzając, że zauważył gest co nie uszło widocznie uwadze dziewczyn stojących koło nas bo jedna z fanek po naszej lewej nagle wykrzyknęła
-o mój Boże! Bracia Kaulitz patrzą w waszą stronę!!!- starała się przekrzyczeć wszechobecne piski
-serio?- udawałyśmy, że w ogóle nie wiemy, że coś jest na rzeczy ale szczerzyłyśmy się jak głupie
-ale macie farta!-zdążyła dodać bo zaraz potem zabrzmiały słowa Billa
-dziś jest szczególny dzień, chcielibyśmy podziękować wszystkim naszym fanom za przybycie na ten nie oczekiwany i spontaniczny koncert!- powiedział a wszystkie dziewczyny zaczęły piszczeć-z tej okazji chcielibyśmy zaprosić jedną z naszych fanek na scenę- nadeszła kolejna fala pisków a Bil zaczął rozglądać się po widowni. Nagle jego wzrok spoczął na mnie i Zuzce, Kaulitz uśmiechnął się lekko a ja zaczęłam mieć złe przeczucie. Następne wydarzenia potoczyły się bardzo szybko. Bill szepnął coś do grubego ochroniarza, który przecisnął się w moją stronę i dosłownie wepchnął mnie na scenę. W tej chwili poczułam, że cały świat wiruje, nie za bardzo wiedziałam co mam zrobić. Z przerażeniem spojrzałam na widownie gdzie stała uśmiechnięta Zuza która zmróżyła oczy i miała taką minę, jakby mnie miała zaraz zamordować- ekstra, tylko że to nie był mój pomysł prawda??, następnie zerknęłam na gitarzystę, który podobnie jak jego brat udawał, że w ogóle się nie znamy. Obydwoje podeszli się przywitać po czym jakiś facet wniósł na scenę stołek, na którym miałam usiąść i zabrzmiały pierwsze słowa „in your shadow I can shine” mogłam się założyć o niemal całą moją kasę (i dołożyć jeszcze oszczędności Zuzy), że jutro na Youtube pojawi się nagranie z koncertu ze mną w roli głównej z domniemanym podpisem „Bill Kaulitz śpiewa dla szczęśliwej fanki” jednak w tej chwili wszystko dookoła przestało istnieć. Byliśmy tylko ja, Tom, Bill i wściekła Zuza na widowni. Mimo że zakochana byłam w gitarzyście stojącym jakieś dwa metry dalej a piosenkę śpiewał dla mnie jego brat, to motylki w moim brzuchu szalały a ja szczerzyłam się jak głupia jednocześnie śpiewając słowa piosenki wtórując wokaliście. Gdy piosenka dobiegła końca, zapytałam się Billa, czy mogę się do niego przytulić a gdy przytaknął zeskoczyłam ze stołka i jak rozemocjonowana fanka rzuciłam mu się na szyję jednocześnie szepcąc mu do ucha, że zamorduję go za zmuszenie mnie do występu publicznego, jak tylko wrócimy do hotelu, następnie podeszłam do Toma i powtórzyłam czynność na co on niespodziewanie cmoknąl mnie w policzek a fanki zaczęły piszczeć jeszcze głośniej- no ładnie, mogę się założyć, że po zejściu ze sceny zostanę stratowana na śmierć przez setkę zazdrosnych dziewczyn ale mimo to wewnętrzny głosik w mojej głowie baaardzo cieszył się z tego co właśnie się wydarzyło. No bo spójrzmy prawdzie w oczy, nie ważne ile razy Tom i ja całowaliśmy się już nie wspominając o nocy spędzonej wspólnie w łóżku, ale która dziewczyna doczekała się publicznego buziaka od któregokolwiek z członków zespołu? Panie i panowie tylko i wyłącznie Maja Zawadzka oł yeah aha tylko ja, no dobra Maja czas się ogarnąć wdech, wydech
-zamorduję cię i to nie są żarty- szepnęłam gdy nadszedł ochroniarz, który następnie pomógł mi powrócić na swoje miejsce
-le masz farta dziewczyno!!1- powtarzały dziewczyny dookoła patrząc na mnie z zazdrością
-właśnie MAJA, ale masz farta- powiedziała Zuza z przekąsem i pokręciła głową
-wyluzuj, wcale nie było tak fajnie- skłamałam by ją udobruchać chociaż tak naprawdę to były najlepsze trzy minuty mojego życia
-ta jasne, ty mi tu kitu nie wciskaj- powiedziała przyjaciółka i wystawiła język dając mi do zrozumienia, że może jednak nie do końca ma ochotę mnie zabić. Koncert przeleciał bardzo szybko i już po chwili chłopaki zakończyli koncert słynnym forever now i wszyscy zaczęli zbierać się do wyjścia. Nie za bardzo widziało nam się wracanie porzez zaspy, więc ponownie zamówiłyśmy taksówkę w celu szybkiego powrotu do hotelu. Gdy weszłyśmy do pokoju, rzuciłam się na łóżko piszcząc
-ale było ekstra!- powiedziałam podziwiając biały sufit
-dobra dobra, mów za siebie, gdyby nie ten pierniczony gips, to ja bym stała na scenie i szczerzyła się do Billa- powiedziała zła Zuza kopiąc nogą w stelaż łóżka
-nie denerwuj się tak misiu bo jeszcze sobie pogorszysz tą nogę- powiedziałam zeskakując z łóżka i włączając komputer
-co robisz?- zapytała Zuzia nagle zmieniając ton
-o i nagle jesteś miła...-powiedziałam z przekąsem-sprawdzam, czy już ktoś zdążył dodać filmik z koncertu- powiedziałam jednocześnie wertując strony internetowe
-wątpię, przecież my dopiero co zdążyłyśmy wejść do pokoju, a ewakuowałyśmy się możliwie szybko- powiedziała z przekonaniem siadając koło mnie
-a jednak- powiedziałam odwracając ekran laptopa tak by mogła zobaczyć, jednak miałam rację bo ktoś zdążył już dodać filmik z koncertu ukazujący ,mnie stojącą w towarzystwie bliźniaków i o dziwo filmik miał już około 40 wejść i 3 komentarze w stylu „ale farciara” „widzieliście to?!!- 3:40” i tp.
-no to jesteś sławna- powiedziała Zuza ze śmiechem. Po chwili usłyszałam dźwięk nadesłanej wiadomości tekstowej i spojrzałam na wyświetlacz telefonu
_Tom
Nie, nic za chwilę u was będziemy- otrzymałam odpowiedź i obje z Zuzką czekałyśmy na bliźniaków by spędzić z nimi ostatnią noc.
Ciezko bedzie mi nadrobic tyle odcinkow, ale sie postaram. :-) zapraszam do mnie worl-behind-my-wall.blogspot.com
OdpowiedzUsuńA więc tak...
OdpowiedzUsuńSzukałam opowiadania o Tokio Hotel i sądziłam, że znajdę coś z lat 2005-2006, już zakończonego. A tu niespodzianka, coś, co dalej jest pisane. I jest świetne!!!!! Przeczytałam już całość, uśmiałam się po prostu do łez no i na prawdę byłam pozytywnie zaskoczona. Mam nadzieje, że będziesz dodawać notki regularnie, na pewno będę tu zaglądać!
Pozdrawiam i życzę weny. :)
Wpadłam przypadkowo, ale musiałam przeczytać opowiadanie do końca! Pisz szybko, nie mogę się doczekać dalszej części! :)
OdpowiedzUsuń