Uploaded with ImageShack.us

niedziela, 17 lutego 2013

79. Problemy

-co ja teraz mam zrobić?!- pytałem chodząc w kółko po pomieszczeniu, które aktualnie służyło nam za garderobę
-Tom ale ja napraw...-kretyn znów próbował mnie przeprosić, po raz już chyba enty
-zamknij się dobrze ci radzę bo nie wytrzymam- wycedziłem przez zęby jednocześnie grożąc mu pięścią
-ale ja
-co ja powiedziałem?
-ale..-próbował dalej a ja poczułem jak każdy mięsień w moim ciele się napina z przypływu furii
-Bill ja cię po raz ostatni proszę zamknij gębę albo ci coś uszkodzę, nie interesuje mnie to, że przepraszasz, to nie zwróci życia mojej pięknej Rose Mary i w ogól...
-stary, nadałeś imię gitarze?- zapytał ze śmiechem Georg
-tak, ale to nie twoja sprawa bo o ile  się orientuję twoja też ma imię-powiedziałem do basisty po czym całą uwagę i złość skoncentrowałem z powrotem na bliźniaku- wracając do tematu- powiedziałem wyraźnie widząc, że korzystając z chwili nieuwagi padalec próbował niepostrzeżenie się wymknąć jednak stanął jak skamieniały wiedząc, że jego próba ucieczki została udaremniona- to nie zmienia faktu, że nie mam jak zagrać bo nie zdobędziemy teraz nowego sprzętu, dlaczego ty zawsze musisz być taki roztrzepany i niszczyć wszystko co stoi na twojej drodze?!
-Tom ja naprawdę nie chciałem, na pewno jest jakieś rozwiązanie może zadzwonimy do jakiejś firmy na przykład gibsona żeby nam podesłali nową gitarę?-zapytał a ja mocno zacisnąłem ręce w pięści
-może nie zauważyłeś idioto, ale jest późno, do tego jest wszystko pozamykane, nie sądzę, żeby amerykańska firma miała czas i ochotę, żeby przesyłać sprzęt do Austrii a na dodatek to jakbyś jeszcze nie zauważył, to miał być koncert AKUSTYCZNY i jek sama nazwa wskazuje miał odbywać się BEZ sprzętu elektrycznego z wyjątkiem mikrofonów-! powiedziałem
-no to na pewno da się coś wymyślić innego, mamusia zawsze...-tego już było za wiele, zajęło mi dokładnie pół sekundy, żeby doskoczyć do Billa z pięściami i powalić go na podłogę
-zamknij się, to wszystko twoja wina!!! i do tego przestań mówić o...
-panowie spokojnie- usłyszałem doskonale znany mi i w tej chwili baaardzo wkurzony głos... Mai, natychmiast poderwałem się na nogi jednocześnie depcząc ofiarę losu- mojego pożal się Boże brata a Zuza pomogła mu wstać
-możecie wyjaśnić mi co to było- Maja skrzyżowała ręce na piersiach i zaczęła tupać nogą ze zniecierpliwienia
-no bo on zepsuł moją gitarę- wskazałem na Billa
-oh serio? Biedactwo i to jest naprawdę AŻ taki powód, żeby rzucać się na własnego brata- powiedziała z udanym współczuciem- czy po koncercie powinnam ci włączyć Dorę na DVD?-Zapytała a ja nie bardzo wiedziałem o co jej chodzi
-no nie patrz tak na mnie, skoro postanawiasz zachowywać się jak pięciolatek, to może powinniśmy cię właśnie tak traktować?- zapytała całkiem poważnie
-nie ale ja...- spróbowałem jeszcze raz
-żadnych ale, przestań zachowywać się jak dzieciak, z każdej sytuacji jest wyjście więc przestań desperować- powiedziała z kolei Zuza
-ok to jak jesteś taka mądra to może powiesz mi jak mam grać, gdy mój akustyk nadaje się już tylko na podpałkę do kominka?-zapytałem mierząc dziewczynę złowrogim spojrzeniem
-nie wiem, ale nie zdziałasz nic siedząc tu i wyzywając wszystkich dookoła- powiedziała
-no super, ale raczej wątpię żeby nam się udało wyczarować nowy sprzęt- po raz kolejny przytoczyłem ten sam argument choć powoli robiło się już nudno
-zamknij się Kaulitz, co zamierzasz w takim razie zrobić? Wyjdziesz na scenę i stwierdzisz, że koncert się nie odbędzie, bo nie masz gitary?- zapytała
-co ja zrobię to nie twoja sprawa- powiedziałem trochę zbyt ostro bo wszyscy się na mnie spojrzeli
-esteś chamem- wypaliła nagle Zuza, nie bardzo rozumiałem dlaczego, czy ona naprawdę nie widzi, że to jest patowa sytuacja, i że cała nasza reputacja wisi na włosku?
-o przepraszam bardzo, to nie ja wciskam nos w nie swoje sprawy- powiedziałem mierząc ją spojrzeniem
-ja niczego w nic nie wciskam, jedynie stwierdzam fakty bo o ile twój brat ma mnóstwo kultury osobistej, o tyle ty masz w tym kierunku wiedzę zerową, nie widzisz niczego poza czubkiem swojego nosa, jesteś skończonym egoistą!- krzyknęła
-patrz na siebie, użalasz się nad sobą, motasz Billa zdradzasz go z jakimś lalusiem- nie wiem czemu postanowiłem nagle trzymać stronę brata i walczyć z bogu ducha winną Zuzą
-zostaniesz sam, zobaczysz- powiedziała po czym niespodziewanie podeszła i z całej siły kopnęła mnie  gipsem w piszczel co spowodowało, że wylądowałem na podłodze jęcząc z bólu a usatysfakcjonowana dziewczyna stała nade mną z przebiegłym uśmieszkiem
-wystarczy!-krzyknęła nagle Maja
-kłótnie i tak tu nic nie dadzą- powiedziała odciągając jednocześnie Zuzę na bezpieczną odległość-wszyscy zachowujecie się jak dzieci- dodała po czym skierowała się w stronę drzwi
-spróbuję załatwić wam tą zasraną gitarę- powiedziała chwytając za klamkę ale ma być spokój, Gustav- zwróciła się do perkusisty- pilnuj tej dwójki -wskazała na mnie i Zuzę,- Georg, ty idziesz ze mną
po chwili obydwoje zniknęli za drzwiami a my obrażeni usiedliśmy na kanapie
-ktoś chce chipsa?- zapytał Gustav wciskając się między nas, jak słowo daję ten człowiek niedługo nie będzie mieścił się w drzwiach i trzeba będzie mu fundnąć przyczepkę do Tourbusa
-nie dzięki- powiedzieliśmy jednocześnie
-nie wiecie co tracicie-pokręcił głową z politowaniem po czym westchnął sobie do buzi prawie pół paczki chipsów
-taa- powiedziałem tylko skupiając wzrok na obrazie wiszącym na ścianie przedstawiającym kopię autoportretu Miro
-jesteśmy!- usłyszałem krzyk Georga
-i mamy dobre wieści- powiedziała Maja-w szkole działa chór i w świetlicy znajduje się gitara, może nie jest jakaś ekstralna i jest trochę rozstrojona ale lepsze to niż nic- powiedziała wyciągając zza siebi9e czarny pokrowiec, z którego po chwili wyjęła trochę sfatygowanego akustyka
-ja mam na tym czymś grać?- zapytałem unosząc brwi
-Kaulitz nie przeciągaj struny- powiedziała ostrzegawczo Maja wpychając mi w ręce instrument- na scenę ino migiem- dodała a ja zrezygnowany wstałem i powlokłem się za zespołem podczas gdy dziewczyny poszły w stronę prowizorycznej widowni. Jestem pewny, że krzyki i piski dziewczyn zgromadzonych w sali gimnastycznej było słychać nie tylko w szkole ale także na zewnątrz. W miarę jak zbliżaliśmy się do drzwi wejściowych prowadzących na szkolną scenę, przykleiłem na twarzy markowy uśmiech numer pięć. Z każdym krokiem piski narastały aż osiągnęły apogeum -powitajcie Tokio Hotel!-usłyszeliśmy głos dyrektora szkoły i wbiegliśmy na scenę...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz