Uploaded with ImageShack.us

piątek, 21 września 2012

41. Jak ja się tego pozbędę?!


Jak ja się tego paskudztwa z głowy pozbędę?! Jak Tom mógł mi coś takiego zrobić?! Po pierwsze, skoro paparazzi już wiedzą gdzie jestem, jestem pewny, że jeżeli w jakikolwiek sposób to się wyda, te pasożytnicze hieny zrobią wszystko, żeby to nagłośnić… No nie ma to jak cieszyć się cudzym nieszczęściem! I tak jest właśnie zawsze w tym społeczeństwie – nikt ci nie pomoże, tylko jeszcze będzie robił wszystko, żeby cię upokorzyć… Mama zawsze mi powtarzała, że nie wolno budować swojego szczęścia na czyimś niepowodzeniu! Dlatego, że to właśnie dzięki niej jestem w stanie jako tako funkcjonować w tym komercyjnym, zakłamanym świecie, osobiście czuję się w obowiązku, zagwarantować, żeby jej pobyt tu był jak najlepszy. No wiem, zdecydowanie wolałbym spotkać się z moją mamą już po powrocie z Austrii, normalnie w Niemczech, a tutaj poświęcić większość swojego wolnego czasu Zuzi… Jezus Maria! Zuzia! Przecież dzisiaj w ogóle nie miałem z nią kontaktu! Jeszcze pomyśli, że ja zawsze tak traktuje dziewczyny, że mi nie zależy i w ogóle… A mama przecież zawsze mi mówiła, że jak ci zależy, to musisz to pokazać. A mi właśnie zależy! Koniecznie muszę do niej zadzwonić i przeprosić, tak jak na gentelmana przystało. Albo w ogóle pójdę do niej. No nie… Jak ja mogę do niej pójść, po tym, co zrobił mi mój kochany starszy brat?! No wiem, że w związku z tym, że jest starszy, miał w tym pewnie trochę racji, ale ja do tej pory nic nie rozumiem. Muszę go zapytać. O! Co za zrządzenie losu, właśnie przyszedł!
-Tom…! – chyba muszę zachować jakąś stosowną kolejność. Najpierw powiem mu, oczywiście w kulturalny sposób, co o nim myślę, a dopiero później zapytam, dlaczego zachował się tak niesympatycznie. Kultura musi być.
-Czego? – no właśnie. Ktoś musi kulturą nadrabiać.
-Chciałbym zauważyć, że zachowałeś się w sposób niezwykle arogancki i nieuprzejmy…
-Kurde, człowieku, mam coraz bardziej utwierdzone przekonanie, że ty się po prostu w innej epoce urodziłeś – O czym on do mnie mówi? Czy my już nie możemy porozmawiać normalnie, jak bracia? Zapytam.
-Tom…?
-E? – Co ta Maja w nim widzi? Nie, żebym się jakoś szczególnie przejmował, zdecydowanie uważam, że Zuzanna jest bardziej godna uwagi, jednak nie zmienia to faktu, że mój brat podoba się dziewczynom. I właśnie tu pojawia się pytanie – dlaczego? Czy naprawdę współczesnej kobiecie imponuje to, co prezentuje sobą ten osobnik? Takie, wręcz, prymitywne zachowanie? Czytałem kiedyś, ze w dawnych czasach kobiecie było znacznie trudniej zaimponować niż teraz. A mój brat jest tego doskonałym przykładem.
-Po pierwsze, urodziłem się dokładnie w tym samym okresie co ty, gdyż, chciałbym zauważyć, że jesteś tylko dziesięć minut starszy, a już od najdawniejszej starożytności wiadomo, że taki przedział czasu nie może być granicą epoki. Po drugie…
-Ej, to jest lekcja historii czy wakacje w kurorcie narciarskim? – jak można tak nie chcieć się dokształcać?
-To…
-Cicho. Nie odpowiadaj. Pytanie retoryczne. – i wyszedł! No ja nie wierzę! Nie no, przy najbliższej okazji muszę porozmawiać z mamą o jego zachowaniu! Wprawdzie przypuszczam, że jest już jest za późno, żeby coś z tym naprawić, ale zawsze warto spróbować. Nadzieja umiera ostatnia. Kiedy zacząłem przechadzać się po pokoju, natknąłem się na wielkie lustro. O Jezus Maria!!! To JA?! Przecież ja się tego za tydzień nie pozbędę!!! Podkład, podkład, podkład… Gdzie on jest?! Założę się, że to wszystko sprawka Toma… On mi to zrobił specjalnie! Mamo!!! Dobra, muszę podejść do sprawy ze spokojem. Przecież już nie takie rzeczy byłem zmuszony robić. A jak wiele lat temu, występowaliśmy na MTV z ,,Monsoon”, gdzie pod koniec występu naprawdę padał na nas deszcz, to musiałem zrobić makijaż tak, żeby na koniec został nienaruszony. I udało się! Nie chwaląc się, jestem w tym naprawdę niezły. Ale niestety coś mi mówi, że tym Zuzie nie zaimponuję… Jestem genialny! Muszę zabrać ją kiedyś na zakupy! Przecież ona jest dziewczyną, na pewno interesują ją takie rzeczy, ja jej w czymś doradzę, w końcu trochę się na tym znam, i spędzimy sobie bardzo miłe popołudnie. I ona może poradzić mi w sprawie tej cudnej, zielonej kurtki! Dobrze, ale wystarczy, Kaulitz, musisz wziąć się za siebie! Najpierw doprowadziłem swoje włosy do względnego porządku. Chyba dobrze, że wróciłem do czarnego. Babcia mi powiedziała, że jakoś tak lepiej w tej barwie. A może by tak kiedyś wybrać się na jakieś ekskluzywne wczasy, tak rodzinnie: ja, Tom, mama, babcia… Tylko boję się, że teraz nie będę miał na to wystarczającej ilości czasu… Zdaje się, że niedługo wydamy nową płytę, tournée, sesje… Tak, show biznes to ciężki kawałek chleba (jak to mówi ciocia). Udało się! Po długim i ciężkim boju, jestem zwycięzcą – udało mi się doprowadzić moją osobę do względnego porządku. I nagle poczułem, że chyba mój organizm domaga się pożywienia. Tak, najwyższa pora, by dostarczyć mu chociaż minimalnej ilości składników odżywczych, niezbędnych przecież do poprawnego funkcjonowania. Podjąłem więc decyzję, aby udać się do restauracji, znajdującej się na parterze. Przy okazji przyszło mi do głowy, że muszę wreszcie zajrzeć do tej niezwykle interesującej biblioteki…
-O! Pan Kaulitz! Dzień dobry! – usłyszałem głos dochodzący z recepcji. Czyli już wszyscy tutaj wiedzą, że to my? Czyli nasz genialny plan ukrywania się zawiódł! I wszyscy nas rozpoznają! Nie będziemy mieć chwili spokoju! Nie będę miał chwili dla siebie, żeby poczytać książkę!!!
-Dzień dobry… - co jak co, ale kulturalny muszę być, nie ma innej możliwości… Trzeba stwarzać pozory. Już chciałem przemknąć do restauracji…
-Dobrze się spało, panie Kaulitz? A może potrzebuje pan czegoś? – nie podoba mi się akcent, jaki kładzie na moje nazwisko… Chcę do domu!
-Nie, dziękuję bardzo, wszystko jest dobrze…
-A może potrzebuje pan kogoś, kto pokazał by panu nasze piękne miasto, panie Kaulitz? – czy mi się wydaje, czy ta kobieta właśnie proponuje mi randkę? Łaaa!!! Mamo pomóż mi!!! Ale w ogóle, co za tupet! Jak ona może myśleć, że po dwóch minutach znajomości możemy gdzieś razem pójść… Przecież to jest niedorzeczne! A poza tym, mam dziewczynę… Dobra, zagalopowałem się. Może bardziej poprawnie: jest cudowna dziewczyna, z którą zamierzam kontynuować znajomość i jakaś recepcjonistka (wcale nie potępiam jej za obejmowane stanowisko – żadna praca nie hańbi!) nie stanie nam na przeszkodzie! A tak w ogóle, to jej kolczyki są kompletnie niekompatybilne w stosunku do butów. A Zuzanna akurat gust ma.
-Nie, dziękuję bardzo, ale jestem dość dobrze zorientowany w ogólnym planie miasta  - mam nadzieję, że nie byłem zbyt stanowczy. Ale przecież musiałem jakoś przedstawić swoje zdanie, prawda? Boję się, że dziewczynie zrobiło się trochę przykro, ale pamiętam słowa Davida, że na razie muszę unikać upubliczniania swojej osoby, więc tylko pożegnałem się szybko (aczkolwiek kulturalnie) i poszedłem wreszcie do tej restauracji. Ku mojemu ogólnemu zadowoleniu ujrzałem cały stół zastawiony bardzo zdrowymi sałatkami warzywnymi. W takiej starej książce mojej babci czytałem, że jest to zdecydowanie najlepsze pożywienie dla organizmu. Nałożyłem sobie więc dość sporą porcję witamin i usiadłem przy dość oddalonym, niewielkim stoliku. Nie było mi jednak dane nacieszyć się chwilą, gdyż po chwili do sali wpadł Tom i usiadł koło mnie
-Bądź gotowy za 40 minut – oznajmił i bez ceregieli wziął mojego ogórka! Co za tupet!
-Słucham? Mógłbyś wyjaśnić?
-Wujek Tom jest genialny i załatwił coś, dzięki czemu nasza znajomość z dziewczynami przejdzie na kolejny poziom – był dumny z siebie, ale ja w dalszym ciągu nie miałem pojęcia, o co chodzi.
-Tom, mógłbyś wyrażać się jaśniej…?
-Tobie to wszystko trzeba tak jak małemu dziecku, ciemnoto. Uwaga, słuchaj – zarezerwowałem halę Laser Games za godzinę. – siedział z uśmiechem na twarzy i chyba był lekko zdezorientowany moim brakiem reakcji – No co, źle?
-A… dziewczynom się to podoba? – jakoś nie uśmiechało mi się bieganie w kółko bez sensu wymachując sztucznym pistoletem
-Fuck, zapomniałem im powiedzieć! Siedź tu! – zawołał tylko i wybiegł. No tak, cały Tom. Szczerze mówiąc, mam nadzieję, że dziewczynom pomysł się nie spodoba. Planowałem, żeby zaprosić Zuzannę do jakiejś kawiarni, albo do restauracji… To Laser coś tam to chyba mimo wszystko takie mało romantyczne jest.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz