Uploaded with ImageShack.us

piątek, 14 września 2012

39. Mam nadzieję, że nie masz mnie jeszcze dosyć...



Wczorajszy dzień był super aczkolwiek niestety mój brat kretyn ciągle musiał wszystko psuć najpierw wpadka przed paparazzi potem z tym psem a na końcu jeszcze musiał zwrócić mi uwagę przy Majce totalnie mnie kompromitując świetnie po prostu spojrzałam na tego debila który sobie smacznie spał i wpadłem na genialny pomysł jakby nigdy nic chwyciłem butelkę po koli która leżała na szafce nocnej do środka nalałem trochę zielonego mydła, wodę resztki jakiś bliżej nie zidentyfikowanych substancji ciekłych znajdujących się w naszym mini barku po czym wszystko wylałem na jego łeb. efekt był natychmiastowy - debil zerwał się z łóżka, wrzeszcząc, żeby go nie zabijali, po czym dotknął swoich włosów, które nie prezentowały się w tej chwili najlepiej i z krzykiem pobiegł do łazienki – klasyka, normalnie muszę to kiedyś nagrać i wstawić na youtube, miałbym chyba największą oglądalność przez kilka tygodni.  Dobra miałem teraz kilka minut na załatwienie kilku rzeczy. po pierwsze zadzwoniłem do naszego menadżera i powiedziałem o zajściu z paparazzi i o tym co im powiedzieliśmy, poprosiłem, żeby załatwił nam po powrocie kilka wywiadów w La, występ u Ellen i do tego jakąś mała trasę koncertową - trzeba się w końcu wziąć do roboty bo w końcu faktycznie wylecimy z branży trzeba się było wziąć w garść w końcu album był już praktycznie gotowy wystarczyła sesja  zdjęciowa na okładkę i gotowe fani na pewno byli  by w niebo wzięci właśnie fani trzeba coś zrobić, żeby dziewczyny nie pomyślały, że je olaliśmy po wczorajszym zdarzeniu.  najpierw zadzwoniłem do Georga - ten jak nikt inny nie znał się na tym jak zaimponować dziewczynie w pozytywny sposób a ja potrzebowałem przyjacielskiej rady. no wiem, że jestem Tomem Kaulitzem i teoretycznie powinienem mieć najlepsze pomysły, ale niestety moja głowa w tej chwili była zaprzątnięta problemem przetrwania wśród rekinów rynkowych, a pomoc Billa oczywiście nie mogłem liczyć bo jeszcze by coś głupiego wymyślił a poza tym już dawno ze sobą nie gadaliśmy tak więc wybrałem jego numer i gdy usłyszałem jego głos w słuchawce odetchnąłem z ulgą, że tym razem nie zostawił go na cały dzień w domu co się zdarzało bardzo często.
-hej stary jak tam Austria? Wyrwałeś jakąś laskę?
- no wiesz próbowałem kilkakrotnie ale za każdym razem ta ciapa mi się wcinała, ale w końcu udało się jest taka jedna dziewczyna, zresztą prawdopodobnie jeżeli poszukasz w necie albo w porannej gazecie to zobaczysz jej fotkę, bo wczoraj mieliśmy wszyscy przygodę z paparazzi, ale ja nie w tej sprawie dzwonie .no w sumie w tej ale nie po to żeby się pochwalić tylko - ok głęboki wdech - bo sprawa wygląda tak, że ona mi się generalnie bardzo podoba,  ale nie tak jak te inne laski tak na jedną noc tylko tak naprawdę coś w niej jest. jest zabawna miła i można się z nią naprawdę dobrze bawić i chciałbym jej pokazać że jest wyjątkowa
-to zaproś ją na randkę i jej to powiedz
-już byliśmy, skończyło się katastrofą bo zjawiła się nasz matka. nie pytaj -dodałem szybko żeby mi nie przerwał - potem poszliśmy na plac zabaw, już miało do czegoś dojść gdy zwaliłem się z huśtawki - niezbyt romantyczne, a na koniec przez pół nocy ganiali nas po mieście paparazzi
-no to nie fajnie, a pomyślałeś o różach? dziewczyny takie rzeczy lubią
-kilka kwiatków to trochę tandetne
-nie chodziło mi o kilka kwiatków, tylko o coś bardziej odpowiedniego dla dziewczyny Toma Kulitza. weź jej zamów płatki róż do pokoju, do tego kosz pełen kwiatów, kolację przy świecach albo jakąś imprezę w fajnym klubie-zależy co bardziej lubi - pozbądź się mamusi swoją drogą co ona tam do choler robi? A na koniec załatw ekipę sprzątającą do pokoju
-dzięki stary  w sumie to nawet niezłe a tak przy okazji zbierz Gustava i lećcie do L.A. -  tam będzie na was czekał David, musimy się zabrać za to wydawanie płyty na poważnie bo wylecimy z branży. dobra ja spadam - rozłączyłem się i odstawiłem telefon na szafkę nocną,  po czym oświadczyłem mojemu bratu, że wychodzę. Zjechałem windą do recepcji
-dzień dobry-na szczęście dziś za ladą siedziała kobieta a nie facet z wczoraj-w czym mogę panu pomóc?- zapytała uprzejmie
- jest taka sprawa że chciałbym zamówić kosz z kwiatami do pokoju numer 344.
-O… Czyżby romantyczna niespodzianka? – kobieta wyraźnie się ożywiła. No owszem, romantyczna niespodzianka, ale co jej do cholery do tego?! Mam tylko nadzieję, że nie dotarło do niej jeszcze, że rozmawia z boskim Tomem Kaulitzem.
-No, można tak powiedzieć… - odpowiedziałem wymijająco – Więc jak, będzie taka możliwość?
-Ależ naturalnie! Jakim rodzajem kwiatów byłby pan zainteresowany?
-Róże. Wielki kosz, wielkich róż. Da się zrobić? – mam dosyć tej pogawędki. I chyba muszę wracać do pokoju, bo ten gnom jeszcze jest gotowy wyskoczyć z okna, widząc swoje odbicie w lustrze, co, nie chwaląc się, jest wyłącznie moją zasługą
-Oczywiście! Za godzinę kwiaty dotrą na miejsce, może być pan pewny. A jakiś bilecik?
-A no tak! – przecież muszę coś napisać. W przeciwnym razie, jeszcze pomyślą, że to ten idiota przysyła kwiaty dla Zuzy. Nie przeczę, jest świetną dziewczyną, ale nie ukrywam również, że ja jestem zainteresowany jej ,,siostrą”. Tylko co ja mam tam napisać? Cholera jasna! Jak Georg ma takie świetne pomysły i jest taki mądry, to może jeszcze ewentualnie mógłby mi coś podpowiedzieć, bo że tak powiem, jestem w kropce. Po dość długim procesie zastanawiania się, kobieta z recepcji podała mi bilecik, a ja, niezwykle oryginalnie, napisałem
Maja, mam nadzieję, że nie masz mnie jeszcze dosyć
Tom

Mało wyszukane, ale jakby to powiedział Bill, szczere, więc liczy się jeszcze bardziej.  
-Proszę doliczyć wszystkie koszty do mojego rachunku – rzuciłem jeszcze przez ramię i udałem się do naszego pokoju. W sumie nie jestem przekonany czy to był dobry pomysł… No niby wiem, że każda dziewczyna byłaby w siódmym… co ja mówię, w jakimś piętnastym niebie, jakby Tom Kaulitz wykazał choć odrobinę zainteresowania jej osobą, ale coś mi jednak mówi, że z Mają może być trochę inaczej. A jak stwierdzi, że się jej narzucam i ma mnie dosyć? … Co?! Przez chwilę uwierzyłem, że można mieć dosyć Toma Kaulitza… Phi! Też coś…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz