Uploaded with ImageShack.us

piątek, 14 września 2012

37. Pora zdać się na kobiecą intuicję...



To jest nie na moje nerwy najpierw akcja z Zuzią i mamą a teraz paparazzi co jeszcze może się stać? Ja nigdy nie byłem przesądny ale tyle dziwnych rzeczy to się może stać tylko w jeden dzień… piątek 13 wyciągnąłem komórkę z kieszeni-no jasne jest czternasty i do tego sobota to już chyba wiem skąd mieliśmy tyle pecha i to właśnie dlatego babcia kiedyś nas ostrzegała żeby uważać na czarne koty, drabiny, 13 piątki i kominiarzy chociaż oni to podobno przynoszą szczęście ale mniejsza z tym jak na razie paparazzi zostawili nas w spokoju więc bez przeszkód mogliśmy wrócić do pokoju gdyby nie jeden mały problem no może właściwie to 2 problemy… po pierwsze  ZGUBIŁEM MÓJ PRZEWODNIK!!!!!!!!!!!- jak ja teraz będę poznawał uroki Austrii?!  To się musiało stać podczas biegu albo nie w muzeum albo nie może w tym sklepie z przebraniami i miłą staruszką… problem numer dwa my kompletnie nie mieliśmy pojęcie gdzie jesteśmy bo choć szliśmy cały czas przed siebie to mijaliśmy ten sam sklep armatniego już trzeci raz skąd wiem że ten sam? Bo na wystawie była zielona kurtka którą swoją drogą muszę sobie kupić na pewno będzie świetnie prezentowała się na scenie no dobra trzeba jakoś delikatnie zasugerować Tomowi żeby jednak zapytał kogoś o drogę bo jak tak dalej pójdzie to do rana będę podziwiał ciuchy z wystawy już jakieś 250 razy ok trzeba działać
-Tom…-może się nie wścieknie
-czego znowu jęczysz?!-no jak zwykle uosobienie kultury i delikatności Tom Kaulitz
-bo jest taki tyci problem no w zasadzie dwa i je nie mogę tak dalej iść bez ich rozwiązania- stanąłem gwałtownie a cała trójka współtowarzyszy niedoli spojrzała się na mnie ze zdziwieniem
- o co chodzi-zapytał znudzony ale z jego twarzy odczytałem że zaraz oberwę za niesubordynację
-bo ja no tego no… -nie lubię stresujących sytuacji
-wysłowisz się wreszcie czy nie?!-no i wybuchł – niektórzy chcieliby już wrócić do pokojów i wreszcie się wyspać więc może ruszysz swoje szanowne cztery litery i przedyskutujemy twoje domniemane „problemy” później?
-nie, bojazgubiłemmójprzewodnikiodgodzinychodzimywkółkoipodobamisięzielonakurtkai…-wyrzuciłem na jednym wdechu
-że co?-zapytała cała trójka-widocznie nie zrozumieli ok wdech wydech naprawdę nie lubię stresujących sytuacji
-zgubiłem swój przewodnik i nie będę teraz mógł zwiedzać… chyba się zgubiliśmy bo od godziny chodzimy w kółko i podoba mi się kurtka od armatniego którego sklep minęliśmy już dzisiaj kilka razy-wolno i wyraźnie przekazałem treść tak że nawet osoba dopiero zaczynająca się uczyć naszego języka by zrozumiała
-co ty pleciesz? Już prawie dochodzimy do hotelu a przewodnik? Kupisz sobie nowy może się czegoś więcej dowiesz i dasz mi wreszcie spokój- powiedział Tom i zamilkł kiedy pokazałem mu przystanek na którym godzinę temu staliśmy z kanarami
-o żesz kur… faktycznie powiedział ale zaraz dziewczyny przejęły inicjatywę
-chłopaki tylko spokojnie pora zdać się na kobiecą intuicję bo jak na razie faktycznie chodzimy bez celu w kółko, zaraz wracam-powiedziała Zuzia i po chwili zniknęła w okolicznej kawiarni a my staliśmy osłupiali po chwili wróciła i wszystko nam wyjaśniła mieliśmy iść w prawo, na pierwszych światłach w lewo później dwa kilometry prosto aż na rynek na którym już dzisiaj byliśmy a później minąć lodowisko i będziemy praktycznie na miejscu nawet nie wiedziałem, że tak oddaliliśmy się od hotelu taki kawał i jak ja teraz dojdę przez ten bieg czułem jakby zaraz miały mi odpaść nogi a do tego ten przewodnik…
-a  co z przewodnikiem?- spojrzałem na Toma wyczekująco ale on tylko przewrócił gałami i ruszył przed siebie-Tom! Ja nigdzie nie pójdę puki nie udzielisz mi odpowiedzi… Tom!- no nie wierzę, zignorował mnie
-Bill-usłyszałem za sobą głos Zuzi i odwróciłem się do niej
-proszę-podała mi mój… nie raczej jakiś inny bo mniej zdezelowany przewodnik który wyglądał zupełnie jak mój
-skąd go masz?-zapytałem a ona wzruszyła ramionami i stwierdziła, że przecież musiała nas jakoś znaleźć 
 -dzięki-uśmiechnąłem się i ruszyłem za całą resztą. Godzinę później byliśmy już pod naszym hotelem gdy wchodziliśmy do holu głównego recepcjonista który prawdopodobnie widział całe zamieszanie z paparazzi obrzucił nas zdziwionym spojrzeniem po czym wrócił do swoich obowiązków a my odprowadziliśmy Zuzię i Maję pod drzwi ich pokoju i wróciliśmy do swojego.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz