Uploaded with ImageShack.us

poniedziałek, 30 lipca 2012

19. Rodzicielska troska

No i jest pięknie! Ja: piękny, mądry, przystojny snowboardzista, ona: piękna, mądra, inteligentna snowboardzistka zjeżdżamy w swoim cudownym towarzystwie ze stoku w Austrii. A już myślałem, że z tym ćwokiem, moim bratem nic mi tu nie wyjdzie… Zwłaszcza po sytuacji na wyciągu… Wyciąg stał, ten debil zaczął się wydzierać i histeryzować, a jak zagadałem do dwóch świetnych dziewczyn, co? Pisk, niedowierzanie… Masakra! No, w sumie to ja się wcale nie dziwię, że tak zareagowały na mój widok (sam bym tak zapewne zareagował). Jednak na szczęście wszystko się wyjaśniło i teraz jest po prostu pięknie! A żeby dopełnić moje uczucie maksymalnego szczęścia – Zuza zajęła się tym idiotą i teraz, nie dość, że nie mam go na karku i nie muszę się nim bez przerwy zajmować, to jestem teraz z dziewczyną, jakiej szukałem od początku naszego pobytu tutaj! Wielkim plusem Majki jest to, że jeździ na snowboardzie, a nie, jak te inne mięczaki, na nartach. No i oczywiście, że zainteresowała się takim ciachem jak ja! Okazuje się, że na szczęście jeżdżę na desce dużo lepiej od niej, więc mam okazję, aby pokazać moje niesamowite umiejętności, a do tego lepiej się z nią zapoznać.
-Widzisz? I teraz przechylasz ciężar ciała na lewą stronę… - krzyknąłem do dziewczyny i perfekcyjnie zademonstrowałem początek dość trudnego manewru – A teraz zginasz kolana pod kątem 90 stopni, ręce odginasz maksymalnie za siebie…
-Co?! I ja mam to niby zrobić? – chyba chciała pokazać, że nie bardzo zrozumiała moje instrukcje, ja jednak swoim wrodzonym instynktem od razu wyczułem, że jest pełna podziwu dla moich zdolności.
-Majka, to, że mój brat kretyn nie rozumie ani słowa z tego co mówię i zawsze robi zupełnie odwrotnie niż go o to proszę, nie znaczy, że tego zrozumieć się nie da. Jeszcze raz, patrz uważnie! – i spróbowałem zademonstrować całość jeszcze raz. Zauważyłem, że Majka zaczęła podążać moimi śladami i muszę przyznać, że całkiem nieźle jej to wychodziło, jak na pierwszy raz. No ale czemu tu się dziwić, jeżeli ma się takiego nauczyciela? – No i widzisz? Bardzo dobrze! A teraz… /drryyń/ Co to do cholery…? – No tak! Właśnie sobie uświadomiłem, że ten palant dał mi na dole swój telefon do potrzymania, a ja go później włożyłem do kieszeni… Czyli właśnie  mam jego telefon i ktoś właśnie do niego dzwoni… Nawet nie mogę zobaczyć kto to, bo ten debil oczywiście włączył sobie taką funkcję, żeby nie widzieć numerów… Ale chyba muszę odebrać… - Przepraszam na chwilę, ważne obowiązki wzywają – uśmiechnąłem się szelmowsko i odebrałem telefon
-Halo?
-Tom?! A gdzie jest Bill?! Co się u was dzieje?!
-Mama…? – Cholera jasna! Teraz?!
-Mów natychmiast, coś jest nie tak, prawda?! Dlaczego ty nie odbierasz swojej komórki?! Możesz mi powiedzieć, po co ci w takim razie telefon?! I dlaczego to nie Bill odebrał teraz?!
- Mamo, spokojnie, wyluzuj…
-Ja ci dam wyluzuj!!! Jak ty się do rodzonej matki odzywasz?! – jej… ale pisk! Aż musiałem odsunąć telefon od ucha… Tylko, że zauważyła to Maja, która zapytała
-Tom, czy wszystko w porządku? – niestety nie byłem jedyną osobą, która usłyszała to pytanie…
-Kaulitz, co się tam dzieje?! Czy ja właśnie usłyszałam kobiecy głos?! Kto to jest?! I gdzie jest mój młodszy syn?!
-Mamo, posłuchaj. – zaraz mnie szlag jasny trafi. Ale spokojnie… - Mój telefon jest kompletnie rozwalony. Jesteśmy na stoku. Przez pomyłkę mam telefon Billa. On gdzieś tam jeździ, z koleżanką –taak, jasne… -i nic mu nie jest – przynajmniej mam taką nadzieję…
-Z jaką koleżanką?! Tom, wy sobie beze mnie kompletnie nie radzicie! Zaraz do was jadę!!!
-Że do Austrii?! Mamo, proszę cię. Pójdź sobie dzisiaj do kina i wreszcie się wyluzuj, to ci dobrze zrobi. Cześć – i odłożyłem słuchawkę. Koniec. Brat debil. Matka histeryczka. Tylko ja jestem normalny. Ale nie będzie mi teraz kobieta zatruwać wyjazdu, co to, to nie! Wprawdzie później czeka mnie za to jeszcze większa awantura, ale trudno. Przeżyłem to całe 26 lat, teraz też przeżyję. Tylko, że teraz to naprawdę mam nadzieje, że temu pajacowi nic się nie stało… Przecież ona by mnie zabiła na miejscu! Musiała zadzwonić akurat teraz! Jestem w trakcie bardzo dobrze zapowiadającej się randki, a tu co? Nadopiekuńcza mamusia, cholera jasna! Teraz wyjdzie na to, że ja, Tom Kaulitz, muszę co chwila meldować swojej matce, co u mnie słychać i czy przypadkowo nie potrzebuję jej pomocy! To trzeba wyjaśnić. Natychmiast.
-Maja? – zaraz, czy ona się ze mnie śmiała? No nie, jeszcze tego brakowało! Moja reputacja poważnie ucierpiała!
-Tak? – wyraźnie była rozbawiona. No dobra, sam bym zwymyślał debila, który w trakcie randki rozmawia z matką przez telefon. Co?! Powiedziałem, że sam bym na siebie nawrzucał?! Co się ze mną dzieje?! Za dużo przebywania z tym idiotą, oj za dużo…
-A w sumie to nic takiego… Y… Znaczy… - nie mogłem się wysłowić! Chyba pierwszy raz w życiu nie wiedziałem, jak zareagować! Pomocy!
-Problemy z nadopiekuńczą mamusią? – zapytała całkiem normalnym tonem! Czyżby ona mnie rozumiała? Wprawdzie nie powinienem wyżalać się dziewczynie, jednak byłem tak wściekły, że nie wytrzymałem.
-No bo co ona sobie wyobraża! Wydzwania co pięć minut, i to właśnie do mnie, a nie do tego idioty kretyna mojego brata, którego samego na chwilę zostawić nie można! Nie interesuje jej to, że mam zasadniczo gdzieś jej pomoc i idealnie radzę sobie bez jej rad! Szlag mnie trafia, za każdym razem, jak tylko słyszę to zapewnienie, że ona już do nas jedzie! Czy ja naprawdę wyglądam na takiego, który potrzebuje ciągłych rozmów z matką?! – uf… trochę mi lepiej. Ale to i tak nie jest normalne! Właśnie użalam się nad swoim losem… Mam nadzieję, że mimo wszystko Maja wyczuła sens mojej wypowiedzi – ktoś tak wszechstronny jak ja nie potrzebuje żadnej pomocy. Tylko to chciałem przekazać.
-Hmm… Szczerze? – zaraz, chwila moment. Czy ona właśnie chce mi powiedzieć, że ja na takiego wyglądam? To było pytanie retoryczne!
-No dawaj. – Trzeba się zmierzyć z najgorszym. Nie, to jest po prostu niemożliwe, żeby chciała nawrzucać Tomowi Kaulitzowi. Takiej opcji po prostu nie ma.
-Kto ostatni na dole ten frajer! – i już jej nie było! Ja nie mogę, co za dziewczyna! Czyli wszystko jest Ok, mój nieopisany urok osobisty działa jak zwykle. Ale przecież nie mogę pozwolić, żeby dziewczyna wygrała ze mną na snowboardzie! Co to to nie – mistrz wkracza do akcji!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz