Nie
wierzę, my nie możemy być braćmi! Ten ćwok nie umie wykonać nawet tak prostej
czynności jak skasowanie karnetu. Czasami wydaje mi się, że albo nas podmienili
w szpitalu albo mój „kochany” młodszy braciszek upadł w dzieciństwie na główkę-
to by wyjaśniało czemu mama się o niego tak martwi, po prostu ma wyrzuty
sumienia, że nie upilnowała bachora a teraz proszę, on normalnie cofa się w
rozwoju, w tej chwili to jest na poziomie sześciolatka, to co będzie jak dobije
do czterdziestki, embrion?-masakra. W każdym razie wreszcie po dłuższym
siłowaniu się z bramką udało nam się dostać na taśmę, na którą wjeżdża się na
wyciąg. I tu znowu pojawiły się komplikacje, mogę założyć się o wszystkie
pieniądze jakie posiadam(trochę tego jest) że ten pajac w tej chwili coś
odwali...
-Tom?-a
nie mówiłem, zero spokoju, a mogłem go zgubić albo wysłać do no nie wiem chin podobnym
samolotem a ja bym sobie tu sam przyjechał i po podrywał laski-hę...?-zapytałem zniecierpliwiony i już chciałem odwrócić głowę gdy zauważyłem, że ten kretyn puścił jeden z kijków a mało brakowało i zgubił by jeszcze jeden- Boże, na świecie jest 7 miliardów ludzi a właśnie jego dałeś mi za brata- co ja takiego zrobiłem?! No przecież byłem grzeczny-nie zawsze ale się starałem, nie pyskowałem mamie-no dobra może czasem, więc czemu?
-co ty wyprawiasz ćwoku?!-zdążyłem krzyknąć a Bill- debill spojrzał na mnie zdezorientowany, ale przynajmniej mocniej złapał drugi kijek. Na moje szczęście podjechało krzesełko i zaczęliśmy jechać w górę. Pajac zaczął nerwowo rozglądać się za swoim kijkiem. Ok, do tej pory próbowałem być miły ale już dłużej nie mogłem wytrzymać
-I co ty zrobiłeś?! Przecież ty się, ofermo, zabijesz bez tego kija! Jeśli myślisz, że będę jechał koło ciebie i cię ubezpieczał, to z tego miejsca informuję cię, że grubo się mylisz…! -wrzasnąłem a on zdezorientowany zaczął wlepiać we mnie gały. Jutro chyba jednak zainwestuję w niańkę albo wyślę go na tą wycieczkę, zapamiętać, nigdy więcej nie brać tego wypłosza na narty. W momencie gdy znajdowaliśmy się już jakieś pięć metrów nad ziemią szybko zamknąłem barierkę zabezpieczającą, żeby to dziecko specjalnej troski czasem nie wypadło i nie skręciło sobie karku. Nagle bill zaczął się wiercić i rozglądać na wszystkie strony-dobrze, że zamknąłem tą barierkę. Ja też spojrzałem w stronę w którą aktualnie się gapił-koło nas siedziały dwie dziewczyny, z tego co zdążyłem zauważyć nawet całkiem niezłe. Jedna miała na nogach deskę a druga narty. Obie o czymś rozmawiały prawdopodobnie po Polsku ale nie byłem do końca pewien bo tylko dwa razy byłem w tym kraju chociaż był praktycznie rzut beretem od naszego kraju. W sumie nie zaszkodziło by się z nimi zapoznać, tylko żeby ten pajac niczego nie odwa...lił- no i wykrakałem, drugi kijek wysuwał mu się z ręki- świetnie!
-Uważaj, durniu! –no i zleciał, pięknie. Już gorzej być nie może chyba że go zwiozą na dół toboganem – I co znowu narobiłeś, kretynie?!- nie mogłem się opanować żeby mu nie wrzucić
-Tom, przepraszam, dlaczego się na mnie wyżywasz?-ja się wyżywam? Ja po prostu już nerwowo nie mogę, przy nim to trzeba mieć bardziej napiętą uwagę niż przy noworodku. Jak ktoś mnie w wywiadzie zapyta kiedykolwiek czy zamierzam mieć dzieci to chyba mu powiem że ja mam dziecko odkąd skończyłem 10 minut i chciałbym wreszcie odpocząć
-Dosyć! Mam dość twojego guzdralstwa, ciągłych pytań, rozmów z mamusią… - gdyby nie siedzące obok dziewczyny doszło by do rękoczynów
-Nie lubisz rozmów z mamusią…?-nie kurna nie lubię, mógłby wreszcie dorosnąć a nie dzwonić do mamy co 5 minut”mamo bo Tom to, Tom tamto bla bla bla”
-Cisza! Ja mówię! Powiedz mi, czy komukolwiek innemu dostanie się na wyciąg zajmuje 20 minut, bez kolejki?! Nie odpowiadaj bałwanie! – wrzasnąłem po raz kolejny-trzeba się w końcu za durnia wziąć, – Jak dorosły facet może być tak dziecinny i nieporadny?!
-No przepraszam, mama mówi, że każdy ma w sobie coś z dziecka… - serio? I każdy w wieku 26 lat czeka w wigilie na mikołaja?-to ja w takim razie jestem jakiś wybrakowany, już chciałem kontynuować moją lekcję wychowawczą gdy nagle wyciąg stanął a raczej zaczął się gwałtownie kołysać-jeszcze tego brakowało
- AAA!!! Co się dzieje?! Tom zginiemy tu, zginiemy! Mówiłem, że spacer jest lepszy!!! Ja nie chcę umierać!!! Jestem za młody!!!-a giń człowieku, nie wielka strata dla społeczeństwa, nie no ale serio te dwie dziewczyny naprawdę wezmą nas za chorych umysłowo, to ja tu jestem za piękny i za młody żeby umierać od spędzenia chociaż pół godziny dłużej z tym idiotą-płeć przeciwna poniosła by nie wyobrażalną stratę
-Zamknij się palancie! Przestań panikować! – warknąłem bo nic innego nie przyszło mi do głowy żeby go wreszcie uciszyć
-Jak mam się uspokoić?! No jak?! Zginiemy tu zaraz!!! Jak ty możesz być taki spokojny!!! Chcę do mamy!!!
- Zamknij się wreszcie kretynie! – powiedziałem trochę ciszej bo zauważyłem że dwie dziewczyny zaczęły się na nas gapić-no pięknie mój brat właśnie po raz drugi skompromitował mnie przed dziewczynami. Ciekawe ile to już razy będzie jak dobrniemy do dnia wyjazdu. Ok trzeba coś z tym zrobić, no wiem że najważniejsze jest pierwsze. Hmm no cóż zrujnowane wrażenie ale powiedzmy sobie szczerze, czy ktoś kiedykolwiek oparł się mojemu urokowi osobistemu...
-Ekhm… Dziewczyny, bardzo was przepraszam za zachowanie mojego brata i w ogóle za ta kłótnię… - zacząłem się tłumaczyć mając nadzieję że to pomoże
-Spoko, nic się nie stało, serio – odpowiedziała z uśmiechem jedna z dziewczyn.
-Proszę cię, przepraszasz nas za kłótnię z bratem? Przecież to norma. Nienormalne to by było, jakbyście się nie kłócili – dodała ta na desce
-Ekhm…! Przepraszam, my cały czas stoimy! – ja go zaraz uduszę, ten to ma wyczucie czasu, czy on naprawdę nie widzi, że ja tu próbuję ratować swój honor i wizerunek?!
-Skoro tak mamy tu stać nie wiadomo ile, to chyba wypadałoby się jakoś poznać, co? – nie wiem czy to było mądre posunięcie ale wypadało spróbować
-Hm.. – chrząknął debill ale udałem, że tego nie słyszałem, nie po tym wszystkim co mi dzisiaj zrobił
-Jestem Tom, a to mój młodszy brat Bill. – powiedziałem i nagle zapadła taka niezręczna cisza. Dziewczyny wpatrywały się na nas, wielkimi, zaskoczonymi oczami, a po chwili…
-Łiiii!!! – zaczęła piszczeć narciarka, super to jednak nie był najlepszy pomysł, czy już człowiek naprawdę nie może poderwać dziewczyny lub po prostu do niej zagadać bez słyszenia na okrągło omg to Tom Kaulitz, dasz mi swój autograf? Wyjdziesz za mnie? Bla bla bla, i co teraz zrobić?-chyba po raz pierwszy nie mam pomysłu-no i mówiłem że kontakt z tym idiotą mi szkodzi? Ja Tom Kaulitz po raz pierwszy nie wiem jak wyjść cało z opresji. no dobra trzeba coś z tym zrobić...-Ej, dziewczyny, spokojnie…-odezwałem się a dziewczyna z deską spojrzała na mnie i w końcu się odezwała
-Oż cholera… Jej, przepraszam, ale tak… tak… -zaczęła się jąkać i muszę przyznać że była słodka – rozumiecie, jakie zaskoczenie! Y… No więc… A tak, tak! No więc y… O czym to…
- Ja jestem Tom, a to mój brat Bill – powtórzyłem mając nadzieję, że teraz zachowają się bardziej przytomnie
-A no tak! Jestem Zuza, a to moja przyjaciółka Maja – nagle ta piszcząca przemówiła. Chyba doszła już do siebie chociaż nadal była blada jak ściana
-No, to skoro już się znamy, chyba teraz możemy wspólnie czekać na cud…-próbowałem załagodzić sytuację i puściłem do nich oczko zapominając przy okazji, że miałem na twarzy gogle
-Jaki cud?! – o czym on mówi?-znowu pajac musiał się wtrącić, jeszcze trochę i dołączy do swoich kijków, ok tylko spokojnie myślmy pozytywnie jestem na wyciągu z bratem idiotą ale mam do dyspozycji dwie prześliczne dziewczyny które później zaproszę na kubek gorącej czekolady tak na rozgrzewkę
-No tak, razem zawsze lepiej – uśmiechnęła się chyba...Zuzia. Oj tak jak to mówią w kupie raźniej, no dobra wykorzystując fakt, że dziewczyny ochłonęły doktor Kaulitz może zabrać się do roboty, czas sprawić żeby ich serduszka zabiły mocniej tylko żeby teraz ten gnom mi niczego nie zepsuł...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz