Uploaded with ImageShack.us

środa, 3 października 2012

47. Wszystko będzie dobrze...


-Ale jak to szpital?!-też się przeraziłem na tą wiadomość jednak na widok Billa który w tej chwili wyglądał jakby miał zaraz puścić pawia na szybę nie zadawałem więcej pytań. Na szczęście na drodze nie było korków a w okolicy znajdował się tylko jeden szpital więc udało nam się szybko dotrzeć na miejsce. gdy parkowałem samochód chciałem, żeby Bill poleciał już do recepcji i się czegoś dowiedział ale ta ciapa nie nadawała się do żadnego działania. Tak więc znalazłem miejsce jak najbliżej wejścia i obydwoje pobiegliśmy w stronę wejścia
-Gdzie można znaleźć Zuzannę….yyy-super nawet nie wiedziałem jak ona ma na nazwisko
-Wójcik-dodał za mnie Bill a recepcjonistka dziwnie się na nas spojrzała
-zakładam, że panowie nie z rodziny- zmierzyła nas wzrokiem
-ja jestem jej chłopakiem a to mój brat który mnie tylko przywiózł-wytłumaczył gnom. Coś co zawsze mnie zastanawiało to fakt, że Bill był zawsze totalną ciapą totalnie zależną od mamusi a w ekstremalnych sytuacjach zmieniał się nie do poznania. Potrafił zachować zimną krew i radził sobie nawet lepiej niż ja. Już nie wyglądał jakby miał zaraz wyzionąć ducha, starał się być jak najbardziej przekonujący. Kobieta za biurkiem westchnęła po czym niechętnie oznajmiła, że właśnie ją przywieźli i jest w sali numer 256 na drugim piętrze. Czym prędzej pobiegliśmy na schody i oczywiście zdążyliśmy się jeszcze dwa razy zgubić zanim dotarliśmy w wyznaczone miejsce. przy wejściu na jednym z drewnianych krzesełek siedziała Maja a po jej polikach ciekły łzy. Od razu do niej podbiegłem po czym kucnąłem naprzeciwko jej tak żeby nasze twarze znajdowały się na tej samej wysokości
-hej mała jak się trzymasz?-zapytałem a ona tylko na mnie spojrzała  po czym znowu zaczęła płakać-Maja spokojnie powiedz co się stało-objąłem ją a ona wtuliła twarz w moją klatkę piersiową
-bo  my… by…byłyśmy na….basenie i biegłyśmy i… Zu…za się poślizgnęła i …-znowu zaczęła płakać więc zacząłem ją uspokajać
-Maja spokojnie nic się takiego ni stało-wiedziałem doskonale że to jest kompletna bzdura bo przecież gdyby nic się nie stało, nie byli byśmy w takim miejscu
- to wszystko moja wina bo to przeze mnie się goniłyśmy-powiedziała już spokojniej
-to powiesz mi teraz spokojnie co się stało?-zapytałem
-Zauzka skręciła kostkę i do tego walnęła głową w posadzkę i straciła przytomność- na te słowa niemalże musiałem łapać Billa który wyglądał jakby też zaraz miał zemdleć po prostu genialnie
-ok tylko spokojnie Bill bo zaraz ciebie głąbie trzeba będzie reanimować-powiedziałem po czym stanąłem wszyscy troje spojrzeliśmy na lekarza który wyszedł z sali
-do pani Zuzanny Wójcik?- wszyscy troje wstaliśmy a on do nas podszedł
- jakie wieści?- zapytałem bo w tej chwili niemiecki Majki pozostawiał bardzo wiele do życzenia
- państwo to…- zmierzył nas wzrokiem od stóp do głów
-ja jestem jej siostrą- powiedziała Maja - a to jej chłopak-wskazała na Billa który lekko się zarumienił - i jego brat - tym razem chodziło o mnie.
-a zatem mogę państwu powiedzieć dobrą i złą wiadomość- powiedział doktor a Maja jęknęła
- dobra jest taka, że pani Zuzanna nie doznała żadnych poważnych obrażeń oprócz skręcenia kostki, guza na głowie i obitej kości ogonowej
- a jakie są złe wieści?- zapytał ponuro Bill
- zła wiadomość jest taka, że w tym sezonie narciarskim raczej już sobie nie pojeździ na nartach bo gips który założyliśmy będzie można zdjąć za dwa tygodnie – powiedział
- czy możemy ją już zabrać do domu?- zapytałem a doktor pokręcił głową
-wolałbym zostawić ją na noc na obserwacji a poza tym na razie śpi bo podaliśmy jej silne środki przeciw bólowe ale gdy się obudzi będą państwo mogli do niej iść
- dziękujemy bardzo- powiedziała Maja a lekarz odszedł. Nie zostało nam nic innego jak czekać aż śpiąca królewna otworzy oczy ale najwyraźniej do Billa nie dotarło, że nic jej nie jest bo chodził w tą i z powrotem co powoli doprowadzało mnie do szału
- czy do ciebie, idioto, nie dociera, że nic się nie stało?- zapytałem na granicy wytrzymałości
-Bill usiądź na swoich szanownych czterech literach bo zaraz zrobisz w podłodze miniaturkę kanionu w kolorado- powiedziała Majka jednocześnie podając nam papierowe kubki z podwójnym cappuccino
-ale to nasza wina a trzeba było olać Davida, my byśmy sobie poszli i was zostawili a teraz co? Zuza ma schrzaniony pobyt i to przez nas- znowu zaczął łazić w tą i z powrotem- nie wytrzymałem, złapałem go za kurtkę i siłą posadziłem na jednym z krzeseł a jedna z właśnie przechodzących pielęgniarek  spojrzała na mnie z dezaprobatą
- ty tu siedź i się nie ruszaj, my idziemy na chwilę na świeże powietrze gdyby się obudziła to do niej pójdziesz i do nas zadzwonisz-powiedziałem po czym zabrałem ze sobą protestującą Maję i wyszliśmy na parking przed szpitalem
- Tom nie powinniśmy chyba…- zaczęła ale ja jej przerwałem
-Maja spokojnie, może się ten gnom trochę ogarnie i nie będę miał powodu żeby mu przyłożyć w miejscu publicznym bo ze zbyt szybką pomocą lekarską nie miał by za dużej nauczki poza tym siedzimy tak już trzy godziny a jestem przekonany, że gdy Zuza po obudzeniu zobaczy mojego brata to od razu poprawi jej się samopoczucie- powiedziałem i  nagle przebiegł mi przez myśl bardzo głupi pomysł byliśmy sami na opustoszałym parkingu na dworze było już ciemno i gdyby nie to, że stoimy przy wejściu do szpitala to by był idealny moment na…
-dziękuję- szept Mai wyrwał mnie z zamyślenia- wspięła się na palce by cmoknąć mnie w policzek ale skończyło się na tym, że odwróciłem głowę tak że nasze usta się spotkały. Całowałem się już z mnóstwem dziewczyn ale bez wątpienia jeszcze nigdy nie czułem się tak przy całowaniu którejkolwiek z nich. Czułem smak jej malinowego błyszczyka i chciałem by ta chwila trwała wiecznie gdy nagle usłyszałem dzwonek swojego telefonu- niechętnie oderwaliśmy się od siebie a ja nacisnąłem zieloną słuchawkę i przyłożyłem słuchawkę do ucha
-co znowu?- zapytałem niechętnie
- obudziła się- usłyszałem tylko a już chwilę potem biegliśmy z Mają na drugie piętro

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz