-hej-powiedziałem i głupio się uśmiechnąłem. Jeżeli można powiedzieć, że mój nieodparty urok osobisty nie działa na jakąś osobniczkę płci przeciwnej to chyba jedynym przykładem była nasza kuzynka
- co wy tu robicie?-zapytała marszcząc zgrabny nosek
- no bo mamy jutro a właściwie dzisiaj zagrać koncert w la bo nasz manager wymyślił sobie promocję płyty i musieliśmy w ekspresowym tempie tu przyjechać-powiedziałem
-i co w związku z tym robicie o tak wczesnej porze przed moimi drzwiami?-zapytała i zlustrowała nas obydwu od góry do dołu
-ta pierdoła saska nie wzięła z Austrii naszego klucza- powiedziałem i wskazałem na winowajcę, który zdążył się jakoś cudem pozbierać, Mary westchnęła po czym odsunęła się z progu i wpuściła nas do środka. Niemal od razu wyczułem zapach wanilii na punkcie, którego chyba wszystkie kobiety, łącznie z moim bratem, w tej rodzinie miały bzika
- to są klucze-powiedziała podając nam spory plik metalowego ustrojstwa-mam nadzieję, że sobie poradzicie-dodała z ironią patrząc na Billa który szybko przytaknął, nagle z góry dobiegł nas płacz dziecka- Vivienne przyrodniej siostry Mary którą ona zajmowała się, gdy jej matka pracująca w redakcji Vogue’a redaktor naczelna wyjeżdżała w delegacje.
-no i pięknie- powiedziała zrezygnowana- eee, ale wy w tej chwili tu zostajecie-powiedziała widząc, że przybliżyliśmy się do drzwi
-ale my…-zaczął deBill
-żadnego ale, przychodzicie tu o szóstej rano i myślicie że tak po prostu obudzicie wszystkich weźmiecie kucze i się zmyjecie?-zapytała zła a jej głos podskoczył o oktawę wyżej
-no…- powiedziałem głupio czując, że właśnie szykuje się dla nas sąd ostateczny. Krwawa Mary wymyślała dla nas jedyną w swoim rodzaju karę
-o nie nie kochaniutki powiedziała ciągnąc mnie za skrawek koszuli w swoją stronę
-skoro już ją obudziliście-powiedziała- to liczę na rekompensatę
-w postaci?-zapytałem głupio a ona dotknęła palcem do brody i zrobiła minę jakby się nad czymś głęboko zastanawiała po czym powiedziała
- dzisiaj po tym waszym zasranym koncercie będziecie moją służbą-powiedziała wyraźnie z siebie dumna
-ale my się w to bawiliśmy jak mieliśmy osiem lat-powiedziałem zdesperowany na co ona pokręciła głową
-o nie nie Kaulitz tym razem będziecie moją służbą naprawdę co oznacza, że od godziny dwunastej do dwudziestej czwartej będziecie spełniać moją każdą zachciankę-powiedziała a moja szczęka prawie dotknęła podłogi, że co?! Ja jestem Kaulitz, Tom Kaulitz bożyszcze milionów kobiet, gwiazda, mi się nie rozkazuje ale z Mary lepiej nie dyskutować, kobiety w naszej rodzinie właśnie takie są(czego najlepszym przykładem jest nasza matka)
-ok-powiedziałem niechętnie-a teraz czy wasza wysokość pozwoli nam się oddalić?
-niech ci będzie Janie-powiedziała jak do lokaja po czym machnęła ręką, żebym spływał
-nie wierzę, że dałem się w to wrobić-powiedziałem jadąc z wolną jak na moje możliwości setką w stronę naszej willi
-a wolałbyś śmierć na miejscu- zapytał Bill bawiąc się swoim telefonem
-nie może jednak nie-powiedziałem i głośno zatrąbiłem na jakieś pierdzikółko jadące przed nami
-dawno nie dodawaliśmy nic do aplikacji- powiedział nagle Bill a ja na niego spojrzałem ze zdziwieniem. Jest tyle innych tematów, które mógłby teraz poruszyć jak Zuza, Austria, śmierć z rąk kuzynki a ten wyjeżdża z aplikacją
- Wypadałoby coś napisać, ale co?-zapytał
-Strzel jakąś fotę jak ci tak bardzo zależy-wzruszyłem ramionami i skupiłem całą uwagę na drodze żeby wyminąć czerwonego Forda
- Ale tu nie ma nawet co fotografować-jęknął Bill bo właśnie mijaliśmy gęstą zabudowę centrum
- J*bnij pejzażyk-powiedziałem na odczepnego mając już serdecznie dosyć jego marudzenia
- Dobre! będą się jarać jak głupie. A potem wyślę im zdjęcie ptaszka-powiedział na co ja gwałtownie zahamowałem i ze wszystkich stron rozległo się trąbienie
-COOOOO?! Czego zdjęcie?!-wydarłem się, co ten palant znowu wymyślił?!!
- No…ptaszka! –zdezorientowany pokazał dłoń
-Boże… ostatkiem sił powstrzymałem się od zrobienia mu krzywdy a właściwie powstrzymał mnie tłusty kierowca pomarańczowej skody który swoją jazdą i trąbieniem na mnie aż prosił się o pokazanie mu faka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz