Chyba
coś się ze mną dzieje. Jak to możliwe, że nie podoba mi się perspektywa
dwutygodniowych wczasów z mamusią? Przecież zawsze byłem tak strasznie
zapracowany w studio, bo oczywiście zawsze ja wszystko muszę robić, że tylko
marzyłem o tym, żeby spędzić cudowny czas np. na Malediwach w pięciogwiazdkowym
hotelu, razem w mamą. Nawet kiedyś zaproponowałem coś takiego Tomowi, ale on,
nie wiedzieć czemu, od razu się wściekł i powiedział, że jak zaraz się nie
zamknę, to podróż do szpitala będzie moją ostatnią w życiu. Do dzisiaj nie
wiem, o co mu wtedy chodziło… Zapomniałem zapytać! I w ogóle nie rozumiem,
dlaczego muszę mówić mamie, że Zuza jest kimś zupełnie innym niż jest… Przecież
nie wolno oszukiwać! Mama zawsze mnie tego uczyła, a teraz co…? Byłaby bardzo
zawiedziona, że tak się zachowuję. A babcia…? No ale nie mam wyboru! Zostałem
podstępnie zmuszony do wzięcia udziału w tej nieuczciwej konspiracji! Przecież
jeśli powiem mamusi prawdę, to poniosę śmierć natychmiastową z rąk, w
najlepszym razie jednego, w najgorszym trzech osobników. Pamiętam, jak
wyczytałem bardzo ciekawą informację w kronice Galla Anonima, że w
średniowieczu…
-Bill,
kochanie, powiesz mi wreszcie gdzie my idziemy? – mama zaczynała robić się
podejrzliwa, bo od dwudziestu minut szliśmy w zupełnie nieznanym jej kierunku. Chyba
jeszcze nie do końca zrozumiała, co dokładnie zaszło w restauracji… W sumie to
ja też jeszcze do końca tego nie rozumiem…-Jeszcze chwila mamo i zaraz wszystkiego sama się dowiesz – powiedziałem uradowany. Żeby poprawić mamusi humor, stwierdziłem, że oprowadzę ją po jedynym nocnym muzeum w Austrii, o którym oczywiście wyczytałem w przewodniku. Niewiarygodne, ile informacji daje taka mała książeczka! A to właśnie w takich sytuacjach mama jest dla mnie osobą niezastąpioną. No bo z kim innym mógłbym dzielić swoją pasję poznawania kultury i historii? Z Georgem? W tej sprawie tylko mama mnie rozumie. I w sumie przez chwilę miałem taką cichą nadzieję, że może Zuzie też to nie przeszkadza… I pewnie znów zacząłbym rozmyślać o tej pięknej dziewczynie, gdyby naszym oczom nie ukazał się okazały, nowoczesny, oświetlony budynek, który był celem naszej podróży. Mama od razu chyba zorientowała się, właśnie dotarliśmy na wyznaczone miejsce.
-Aaa! Bill, kochanie, wiedziałeś, jak starej matce zrobić przyjemność! – i rzuciła mi się na szyję, a ja poczułem, że tracę oddech
-A… mamo… dusisz mnie…! – ona jednak niezbyt przejęła się moimi protestami i jeszcze dość długą chwilę ściskała mnie, jakbym miał 5 lat. Zaraz… CO?! Wyraziłem się krytycznie o mamusi?! Mamo przepraszam! Tak więc aby odpokutować swoją winę, bez dalszych protestów pozwoliłem jej na okazywanie uczuć. Kiedy wreszcie mnie puściła, po dłuższej chwili prób złapania oddechu, przemówiłem
-No tak, pomyślałem, że byłoby ci bardzo przyjemnie, gdybyś mogła obejrzeć tak bezcenne okazy muzealne…
-Sama bym tu chyba nigdy nie przyjechała, bo ceny biletów są naprawdę zatrważające, ale na szczęście mój mały synek… - znów się duszę! – jest taki dzielny… - tracę oddech, mam niemiarową akcję serca! – sam pracował na tak ogromny sukces – wdech, wydech! Wdech, wydech! – mój malutki synek… sam sobie poradził w wielkim świecie! – puściła mnie! Żyję! Ale z drugiej strony, to jest przecież oznaka, że mamusia bardzo mnie kocha i jest ze mnie dumna. Jest to więc zrozumiałe, że na chwilę obecną jest ona najważniejszą kobietą w moim życiu!
-To co mamo, wchodzimy? – I przekroczyliśmy próg muzeum. Na początku mama wydawała się odrobinę zagubiona, lecz ja, dzięki temu, że tyle razy przeczytałem mój przewodnik, byłem dokładnie zorientowany, co gdzie się znajduje. Zaprowadziłem więc mamę do kasy, zakupiłem dwa bilety (tym razem poszło o wiele łatwiej, niż kupowanie biletów na łyżwy) i po chwili byliśmy już w głównej hali. Stwierdziłem, że bez sensu byłoby wynajmowanie przewodnika, skoro, nie chwaląc się, sam jestem nie gorzej zorientowany. Rozejrzałem się tak dla rozeznania i nagle…- Jest! – natychmiast podbiegłem do obrazu, który zawsze chciałem zobaczyć! Jest, wisi tutaj! To niesamowite!
-Bill, kochanie, czy wszystko dobrze? – Mama chyba poczuła się lekko zdezorientowana, gdy tak przyglądałem się ze wszystkich stron, oceniając niezwykłe arcydzieło.
-Mamo, nigdy nie słyszałaś o tym obrazie? Przecież to niewiarygodna kopia ,,Damy z Łasiczka” Leonarda Da Vinci! Powstała na płótnie na przełomie… - chciałem opowiedzieć mamie całą historię tego niesamowitego obrazu, lecz ona po chwili przerwała mi, aczkolwiek z uśmiechem na twarzy
-Tak, kochanie, to fascynujące. Powiedz mi jednak…. Tak się zastanawiam… - zauważyłem, że chce coś powiedzieć, tylko nie bardzo wie, jak to sformułować
-Tak, mamo?
-Co ty dokładnie myślisz o tych dwóch dziewczynach? – no tak. A o co innego mogło chodzić? Ale co ja mam mamie teraz powiedzieć? Że oboje jesteśmy niesamowicie zauroczeni pięknymi Polkami? Przecież wtedy mama od razu zacznie się o nas martwić… Ale to znowu mam kłamać?!
-No, to znaczy… Obie są naprawdę bardzo sympatyczne, chociaż Mai nie poznałem tak dobrze jak Zuzi… - chyba zacząłem plątać się w zeznaniach. Pamiętam, że kiedyś pewien bardzo uczony niemiecki profesor powiedział…
-tak, ta Zuzia, przemiła dziewczyna… Ale ta druga… Wydaje się taka zbyt bezpośrednia trochę…
-Mamo, naprawdę, Tom mówi, że ona jest bardzo inteligentna i w ogóle… - chyba mamusia zaczynała wyrabiać sobie własne, dość niepochlebne zdanie na ten temat. Muszę zainterweniować!
-No właśnie o tym mówię! Przecież mój syn nigdy nie zachowałby się w tak skandaliczny sposób! Ktoś musiał wpłynąć na niego! Zawsze mówiłam mu, żeby staranniej dobierał sobie towarzystwo…! – stwierdziłem, że na razie nie będę wchodził jej w słowo, bo mama i tak nie weźmie w tej chwili mojego zdania pod uwagę, a pewnie za chwilę i tak zmieni temat – chociaż z drugiej strony – ciągnęła – jeżeli obie dziewczyny pochodzą z tak wysoko ustawionej, ułożonej rodziny, to znaczy, że powinniście być bardzo kulturalni i robić wszystko, aby miały one o was jak najlepsze zdanie! Przecież jeżeli kiedyś np. przy kolacji wymsknie im się, przy rozmowie z ojcem, że jesteście tak genialnym zespołem jakim jesteście! To może być wielka szansa, kochanie!
-Patrz mamo, ta rzeźba jest warta poświęcenia chwili uwagi – wskazałem na posąg umieszczony w odległej części pomieszczenia. Musiałem jakoś odwrócić uwagę mamusi od tematu Mai i Zuzy. Bo w ogóle mi się to nie podoba. Poznaliśmy właśnie cudowne dziewczyny i właściwie dlaczego mamy się z tym ukrywać? Tak bardzo chciałbym powiedzieć mamie prawdę… A tak to muszę udawać, że tak naprawdę to Zuzanna mnie nie interesuje i przebywam z nią tylko dlatego, żeby załatwić sobie dobre kontakty w wytwórni, a to nieprawda! Przecież nie mógłbym być tak podstępny i niegodziwy, by udawać przyjaźń dla korzyści… Babcia mi zawsze mówiła, że to najgorsze, co może być! Nie rób drugiemu, co tobie niemiłe, tak?! W końcu niebezpodstawnie napisałem tekst do ,,Freunde Bleiben”! Tak naprawdę to teraz powinienem powiedzieć mamusi całą prawdę i zapytać się jej, co sądzi o tej całej sytuacji, bo ja się sam powoli zaczynam gubić, co mam teraz zrobić. Ale nie mogę! Więc muszę się uśmiechać i udawać, że wszystko jest w jak najlepszym porządku. Naprawdę, nie lubię tych całych intryg Toma! Ale, jako, że on jest starszy, to muszę go słuchać, taka rola młodszego brata, zawsze to samo. Rób co mówię i siedź cicho. Zaczyna mnie to chwilami irytować, jednak wiem, że on to robi dla mojego dobra. W końcu, od czego jest brat bliźniak?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz