Uploaded with ImageShack.us

środa, 13 czerwca 2012

7. Ucieczka


Jakie to szczęście, że ten lot się wreszcie skończył! Cudem uszedłem z życiem... Gdyby nie mój wrodzony spryt i inteligencja, to nie zakończyłoby się tak dobrze... Przecież każdy normalny człowiek po prostu by zwariował lecąc kilka długich godzin w towarzystwie mojego brata kretyna... A gdyby coś mi się stało, kto wtedy grałby tak pięknie na gitarze? Przecież świat rocka odniósłby nieodżałowaną stratę... Całe szczęście, że jesteśmy sprytnie zamaskowani i nikt nie jest w stanie nas rozpoznać... Co by to było, gdyby ktoś się dowiedział! po pierwsze, od razu tłumy piszczących dziewczyn zleciałyby się na lotnisko po zdjęcia i autografy... Ja się w sumie nie dziwię, gdybym był dziewczyną, a koło mnie przechodziłby taki mądry, inteligentny i przystojny facet, normalnie sam bym się w sobie zakochał! A tak to idę wzdłuż lotniska, niezauważony przez nikogo, a za mną mój brat debil... Jak można mieć tak pusto we łbie? Miałem w samolocie tak genialną okazję, ta stewardessa na pewno by się ze mną umówiła, byłby bardzo miły wieczór... A ten pajac wyleciał i co?! Dziewczyna uznała, że robię sobie jaja i odeszła... Dlaczego on jest moim bratem? Jesteśmy kompletnymi przeciwieństwami: mądry - głupi, przystojny - paskudny, szarmancki - frajer... No po prostu jedna wielka porażka... Wlecze się pięć metrów za mną i studiuje swój ukochany przewodnik... Ja nie wiem, czy on się z kimś założył, że nauczy się go na pamięć? Chora sprawa... Jestem tak wściekły, że chyba nic, poza telefonem od naszej kochanej matki nie byłoby w stanie pogorszyć mojego nastroju... Ale teraz my jesteśmy w Austrii, ona została w Niemczech - mam dwa tygodnie połowicznego spokoju! /drrryyyyń/ A to kto znowu? Przecież mówiłem ludziom w wytwórni, że nie będzie nas dwa tygodnie...
-Halo?
-Tom, kochanie? - Cholera jasna!
-Mama...? - wykrakałem, no wykrakałem... Jeszcze tego brakowało! Za co, pytam się, za co? Dlaczego ja?
-Tom, czy coś się stało? Twój głos brzmi tak jakoś dziwnie... - Kurna, kobieto, przestań szukać dziury w całym!
-Nie... dlaczego miało się coś stać? - chyba mój głos nie był zbyt przyjemny...
-Nie wykręcaj się... Tom, piłeś?! Ale nie kłam, ja i tak się dowiem! - wrrr....
-Mamo, no co ty. A nawet jeśli, to jestem już dorosły i to przecież nic złego...
-Nie pyskuj mi tu! Nie no, wy sobie kompletnie beze mnie nie radzicie, zaraz do was jadę!
-Tom, czy to mamusia? - jeszcze ten pajac! No nie wierzę, ja chyba jestem adoptowany... Przylazł tu i wisi mi nad uchem... Co za ludzie... Chociaż, zaraz..., z drugiej strony...
-Tak, to twoja mamusia - powiedziałem i wcisnąłem mu słuchawkę. Tym oto sposobem, ja zakończyłem interesującą rozmowę, a Bill zaczął dyskutować ze swoją mamusią. On tak lubi te pogawędki...
-cześć mamusiu-usłyszałem tylko i czym prędzej się oddaliłem, Bill był zdecydowanie lepiej przygotowany do rozmowy z naszą no cóż... na zbyt nad opiekuńczą mamusią. Zresztą ten nie umiejący zliczyć do pięciu frajer zawsze uchodził za jej ulubieńca i proszę co z niego wyrosło. Korzystając z okazji zacząłem obmyślać plan jakby tu upchnąć mojego upierdliwego braciszka na dwa tygodnie tak żebym miał czas na wyjeżdżenie się na desce za wszystkie czasy i przy okazji popodrywać jakieś fajne laski w knajpach na stokach. W sumie mógłbym mu załatwić niańkę ale kto normalny zgodziłby się na pilnowanie dwudziesto sześcio letniego faceta, który stanowi zagrożenie dla siebie i innych?-chyba nikogo na tyle głupiego nie znajdę... a może by tak hmmm już wiem! skoro ten pacan tak kocha ten swój przewodnik to załatwię mu wycieczkę objazdową ze zwiedzaniem wszystkich zabytków jakie tu tylko są a do tego może zgubi się na jakimś zadupiu-no jestem ganialny-jak zawsze zresztą
-Bill kretynie kończ tą rozmowę bo żeby zapłacić za rachunek nie starczy ci całej kasy którą zarobiłeś w trakcie trwania swojej kariery plus sprzedanego Audi- Bill spojrzał na mnie z przerażeniem, szybko rozłączył się i wyciągnął rękę z moim nowiutkim iphonem s4 który jak mogłem się spodziewać wyleciał z tej jego wielkiej niezdarnej łapy- genialnie jemu to dać coś do ręki- od razu zepsuje, no cóż jak to mówi ciocia Helga- g chłopu a nie zegarek- tak  ja też pobierałem u niej lekcje.
-Kaulitz, ty debilu!!!- rzuciłem się na podłogę żeby pozbierać z ziemi moje maleństwo a raczej to co z niego zostało. Oczywiście wyświetlacz pękł w kilku miejscach i telefon nadawał się już tylko do kosza. W sumie ma to swoje plusy... zero telefonów od ciut nad opiekuńczej rodzicielki.
-o kochany teraz to już ci nie wystarczy ani kasa z całej twojej kariery, sprzedanego auta plus odszkodowania za liczne złamania-spojrzałem na niego wściekły
- ale Tom, co miałeś na myśli mówiąc o licznych złamaniach? - zapytał niepewny i cofnął się kilka kroków
- twoich idioto-jak już cię dorwę!- wrzasnąłem i zacząłem go gonić po całym lotnisku- i tym o to optymistycznym akcentem nasze wakacje można uznać za rozpoczęte.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz